PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=192315}
7,2 1 326
ocen
7,2 10 1 1326
Dziennik zapowiedzianej śmierci
powrót do forum filmu Dziennik zapowiedzianej śmierci

re:mini.scencje

ocenił(a) film na 7

szkoda, że tak niewiele jest o muzyce, a doprawdy wyjątkowy był z niego okaz tak zwanej audialnej konserwy (podzwonne pasji sproszkowanej w zniszczarce obsesji)

Westernik

Co to właściwie jest "audialna konserwa"? Czasem się zastanawiam, czy aby sam się do takowych nie zaliczam.

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

czołem, fajne pytanie, chętnie wyjaśnię.

otóż więc wyobraź sobie dziennikarza filmowego, który wie wszystko na temat komedii romantycznych. z jednej strony godne podziwu, prawda? wszak wiesz wszystko.. ale z drugiej: historia kina nie ogranicza się wyłącznie do komedii romantycznych..

i tak właśnie postrzegam młodego beksińskiego-dziennikarza muzycznego.

(pomijam młodego beksińskiego-człowieka. powiedzmy, że egzystencjalne wybebeszania smutnego i łysiejącego a przedstawiającego się ładnie przed milionami słuchaczy czterdziestoparolatka o dojrzałości emocjonalnej szesnastolatka to nie jest to co audialne czteronożne z rodziny kotowatych powinny lubić najbardziej)

koleś zafiksował się na jednym, dwóch, góra trzech gatunkach muzycznych, które rzeczywiście przekopał wzdłuż i wszerz, ale jakim kosztem?

za dużo piękna go ominęło po prostu, i to za jego życia. wsłuchując się w siedemnastą płytę zespołu CAMEL, osiemnastą koncertową płytę zespołu YES i czterdziesty ósmy bootleg zespołu GENESIS nagrany na żywo z orkiestrą symfoniczną, zamknął się na nowe, inne, bardziej wymagające. poświęcił pół, a może i nawet całe życie na zgłębianie gatunku (powiedzmy rocka progresywnego), którego piętnaście, dwadzieścia płyt w pełni definiuje i jednocześnie wyczerpuje.

ale nawet w tym gitarowym obrębie: beksiński nigdy nie dotarł do GONG, nigdy nie dotarł do SOFT MACHINE, nigdy nie dotarł do POPOL VUH (może z wyjątkiem soundtracku do Nosferatu herzoga, z wiadomych powodów), ani do FAUST, do CAN, do PERE UBU, do COIL, do NURSE WITH WOUND, do THROBBING GRISTLE, do CURRENT 93.. a przecież były to bardzo popularne soniczne falangi, które istniały i święciły triumfy jeszcze za jego życia.

beksiński nigdy nie dotarł do PLASTIC PEOPLE OF THE UNIVERSE czy DG307 (mój ólóbiony zespół ever!). zamiast czechosłowackiego undergroundu wybitnie podglebnego beksiński wolał puszczać weneckie a wybitnie nudne i nadglebne DEVIL DOLL pana doktor doktor czterdzieści razy na dzień.

beksiński nigdy nie dotarł do sceny industrialnej, do techno, do rapu, w ogóle do muzyki czarnej, rytualnej, korzennej.. co beksiński wiedział o wytwórniach: WORLD CIRCUIT, AMIATA, WELTWUNDER, SPALAX, NUBENEGRA?

i tak dalej, i tak dalej..

o scenie krajowej nawet nie wspominam, tu było jeszcze gorzej. z najbardziej najlepszej dekady fonograficznego boombastik lat dziewięćdziesiątych - dekady ZŁOTEJ SKAŁY, ANTENY KRZYKU, REQUIEM czy OBUH RECORDS - istniały dlań wyłącznie zespoły COLLAGE i CLOSTRKELLER..

teraz, ty czy ja mamy do tego prawo i nikomu nic do tego. możemy być gatunkowymi konserwatystami. możemy zamknąć się w swojej banieczce z formaliną i pielęgnować, pucować i polerować ją sobie jak nam się żywnie, gdzie i byle, ale dziennikarz muzyczny? na etacie radiowej trójki? w czasach dawiennych, erze przedinternetowej? w latach tych ostatnich a złotych i analogowych, bo przed nadejściem cyfrowego armageddonu, podczas gdy dziennikarstwo muzyczne było jeszcze obarczone czymś w rodzaju posłannictwa?

nie ma zgody, mospanku, na podobne zawężenie fonicznych horyzontów.

mówiąc brutalnie - ktoś powinien wybić nam z głowy PINK FLOYD!

(o ile płyta zespołu GÓWNO pod wszystko mówiącą nomenklaturą TO NIE JEST K!RWA PINK FLOYD jeszcze nam nie wybiła)

tymczasowo reasumując: mam podstawy by sądzić, że radiowe duszpasterstwo dziennikarskie młodego beksińskiego okaleczyło gusta muzyczne przynajmniej dwóch pokoleń polaków - albowiem sam jestem tego ofiarą.

Westernik

Ło, Panie (Lo-Panie???)! Jako niełysiejący już-niedługo-czterdziestolatek o dojrzałości emocjonalnej szesnastolatka, który dotarł wprawdzie do Gong, ale dalej już nie, odpowiem w ten sposób: zgodnie ze współczesną modą spodziewałem się raczej pretensji o brak rapu i black metalu na antenie, a tu nagle wjeżdżają kraut-rock i protoindustrial. No cóż, musi być mainstream, żeby mogła być alternatywa i underground; musi być wujek Janusz płaczący przy "Comfortably Numb" Pink Floyd, żebyś Ty się mógł z tych jego łez śmiać, słuchając "Hosaianna Mantra" albo "Horse Rotorvator". Tak to już jest urządzone, że ktoś musi być zwykły, żeby kto inny mógł być alternatywny. Jakżeż to, chcesz Pan wybijać romantyzm narodowi ostatnich romantyków? Pink Floyd i Camel mamy we krwi, wyssany z mlekiem matki i łzami ojca. Gdybym miał natomiast wskazać przykłady ewidentnie szkodliwej działalności redaktora Beksińskiego, byłoby nią puszczanie na antenie radosnej twórczości grupy Rammstein, która jak dla mnie miała w sobie mniej więcej tyle wdzięku i powabu, nie mówiąc już o wartości intelektualnej, co biała kiełbasa z wody konsumowana w rytm disco polo. 

Ciekawi mnie natomiast, kto tak okaleczył gusta filmowe Polaków, że "Skazani na Shawshank" od lat niezmiennie plasuje się na pierwszym miejscu rankingu Filmwebu?

Westernik

Ło, Panie (Lo-Panie???)! Jako niełysiejący już-niedługo-czterdziestolatek o dojrzałości emocjonalnej szesnastolatka, który dotarł wprawdzie do Gong, ale dalej już nie, odpowiem w ten sposób: zgodnie ze współczesną modą spodziewałem się raczej pretensji o brak rapu i black metalu na antenie, a tu nagle wjeżdżają kraut-rock i protoindustrial. No cóż, musi być mainstream, żeby mogła być alternatywa i underground; musi być wujek Janusz płaczący przy "Comfortably Numb" Pink Floyd, żebyś Ty się mógł z tych jego łez śmiać, słuchając "Hosaianna Mantra" albo "Horse-Rotorvator". Tak to już jest urządzone, że ktoś musi być zwykły, żeby kto inny mógł być alternatywny.

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

beksiński puszczał rammstein? nie pamiętam, ale jeżeli tak to prawdopodobnie powodowany Zagubioną Autostradą lyncha. muzyka filmowa to też był jego konik, czy raczej kucyk, one trik pony taki, bowiem sięgał on wyłącznie po muzykę z filmów które lubił (jak Adwokat Diabła albo na przykład Titanic).

rzeczywistość, w przypadku beksińskiego, jest moim zdaniem jeszcze gorsza niż zaproponowana przez ciebie opozycja: mainstream kontra alternatywa. komedia romantyczna kontra historia kina to nie jest opozycja mainstream kontra alternatywa. komedia romantyczna kontra historia kina to opozycja furiat paranoik kontra reszta świata. adaś miauczyński kontra boski plan stworzenia. ktoś w powyższym dokumencie porównuje nawet charakter beksińskiego do bohaterów Purpurowej Róży z Kairu allena i myślę, że coś tu jest na rzeczy. beksiński był jak postać z kreskówki, która ma pretensje do świata o to, że nie jest animowany.

pretensje o rap też mam, ale trochę innego rodzaju. bo można rapu nie znosić i o tym jakoś tam merytorycznie mówić. tymczasem beksiński nie dość że nie potrafił tego merytorycznie uzasadnić inaczej niż garstką zdziadziałych banałów (niech szlag trafi te cholerne maszyny, i tak dalej), to jeszcze go zwalczał, jak również gardził on ludźmi, którzy słuchają tej muzyki. a zwalczanie i pogarda dziennikarza muzycznego dla tak twórczego a rodzącego się właśnie na jego oczach gatunku muzycznego zaświadcza o ignorancji i ślepocie dziennikarza, jak również samo w sobie godne jest potępienia.

podam przykład, żeby nie być gołosłownym zgoła:

otóż pamiętam audycję - jedną z wielu której gościem był niejaki jacek leśniewski z megadisku - podczas której panowie naigrywali się z chłopaka, który miał czelność, by wejść do ich świątobliwego sklepu i zapytać o stoisko z płytami rapowymi. panowie popatrzyli jeden na drugiego, roześmiali się w kułak, po czym odpowiedzieli chłopakowi coś w rodzaju:

chyba coś ci się pomyliło, bo to jest sklep muzyczny..

zachowanie nieładne, niefajne, nieprzyzwoite.

teraz, który to mógł być roku, 1998? no to wyobraźmy to sobie, sobie, że chłopakiem, który wlazł był w ów czas do megadisku był na przykład nie kto inny jak sam dziesięcioletni na on czas etam etamski łamane na osiem osiem z SYNÓW. i opad koparki naprzemiennie z przemieszczeniem, bo to co koleś robił potem z dźwiękiem druzgocze i wywraca rozmelodramatyzowaną wyobraźnię redaktora beksińskiego na nice.

Westernik

No jest to faktycznie przykład bardzo brzydkiego zachowania, zresztą nie ograniczało się ono tylko do rapu, bo redaktor Beksiński podobne komentarze wygłaszał był nawet o mainstreamowej muzyce gitarowej lat 90. typu metal czy grunge. Trafił żeś Pan w sedno z tym Miauczyńskim, bo pisane przez Beksińskiego felietony mocno owym Miauczyńskim zalatywały - a to, że kolejka była w sklepie, a to, że sąsiad remont robi, a to, że młodzież rapu słucha, a to znowu, że James Bond będzie czarny. Jak na redaktora muzycznego chwilami zaskakująco niewiele miał do powiedzenia.

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

correcto mundo. gdyby nie fakt, że sam pan marek koterski oparł postać z Dnia Świra na własnych felietonach z cyklu Zapiski Psychopaty, można by przypuszczać, że oparł ją właśnie na felietonach beksińskiego pisywanych do Tylko Rocka. chociaż te felietony, wybitnie rasistowskie i mizoginistyczne, słusznie wspominasz o tym, bywają przynajmniej zabawne - na taki właśnie wisielczy, narzekająco-jękliwy, pochlipująco-miauczący i donchichoteryjny sposób adasiowy..

Westernik

A w kwestii jego rzekomego kinomaństwa to faktycznie gust miał zawężony. Uznawał bodaj tylko wszelkiej maści horrory klasy B., Lyncha, Jamesa Bonda i bzdurki typu "Conan Barbarzyńca". Gdzieś tam kiedyś wspomniał jeszcze o "Lokatorze", "Czasie Apokalipsy" i "Łowcy androidów", ale jak na rzekomego kinomana to dość niewiele. Takie zawężenie horyzontów to już zgroza.

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

pełna zgoda. w przypadku filmów działał dokładnie ten sam, zgoła autystyczny, ograniczony i jednokanałowy mechanizm poznawczy co w przypadku muzyki: że lepiej jest poznać dziesięć filmów z jednego gatunku - nawet jeżeli metody pracy dziewięciu z dziesięciu ojców założycieli tej falangi niewiele by się różniły od xerokopiarki - niż na przykład poznać po jednym filmie kluczowym dla danego gatunku z dziesięciu różnych gatunków.

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

heh, to wielkie pytanie.. na które oczywiście nie znam odpowiedzi, ale gdyby mnie ktoś zapytał pod groźbą losu wściekłego strzał i pocisków tudzież kary chłosty bądź dożywotniego zakazu oglądania filmów, to wskazałbym pana tomasza raczka:)

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

ps. tak już w ogóle by the way - GONG zagra trzy koncerty w polsce w listopadzie bieżącego roku, między innymi w poznaniu i w bydgoszczy

(info dla każdego kogo to dotyczy)

ocenił(a) film na 7
VegetableMan

tyle o słowie pisanym, na papierze, a w słowie mówionym, na antenie, jak ci się podobał jego sposób opowiadania o muzyce? masz jakieś wspomnienie?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones