Patrice Leconte jest znany z tego że w orginalny i tylko jemu właściwy sposób portretuje uczucia subtelne i niewypowiedziane. Ubiera je w fabularne fatałaszki nieco odrealnione i groteskowe z subtelnym wyczuciem. W filmie "Dziewczyna dla dwóch" ta subtelność nieco go zawiodła i obrazując miłość ojcowską nie dość że poprzez pryzmat dwóch mężczyzn (Belmondo i Delon) niewiedzących który z nich jest ojcem dorosłej, nieznanej im wcześniej córki, dorzuca do tego komediową intrygę kryminalną. Jego myśl gubi się w formie filmu sensu stricte gatunkowego (bo np. w "Tangu" intryga kryminalna zarysowana była w bardziej wyrafinowany i piękny sposób), i widać to nie to czego od niego oczekiwałem. Wybuchowy pastisz filmów kryminalnych właściwych jego dwóm głównym aktorom wypada zdecydowanie blado i niepotrzebnie. Leconte wyraźnie tu przesadza, zachowując pewne cechy swojej właściwej twórczości celuje jednocześnie do szerszego widza.