PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1084}

Dzikość serca

Wild at Heart
1990
7,6 67 tys. ocen
7,6 10 1 66764
7,6 64 krytyków
Dzikość serca
powrót do forum filmu Dzikość serca

9-/10

ocenił(a) film na 9

Pisanie o tym, jak uwielbianym reżyserem jest David Lynch byłoby co najmniej truizmem. Większość z jego dzieł uważane jest za kultowe, doskonałe, wyprzedzające epokę (wybierz, które pasuje najbardziej). Moim celem w żadnym wypadku nie jest krytyka tego twórcy, uważam go jak najbardziej za jednego z najoryginalniejszych reżyserów w historii kina. Irytują mnie za to wszelkiej maści jego fani, których jest bez liku, a którzy w dużej części oglądają jego filmy "bo wypada znać w towarzystwie" (podobnie jak np. z Almodovarem). W muzyce metalowej takim Lynchem jest np. Meshuggah. Większość ni w ząb nie rozumie/nie lubi tych dysharmonii, ale słuchać trzeba. Wracając do tematu, "Dzikość serca" uważana jest za jedno z najlepszych dzieł Mistrza, a także za jedno z bardziej przyswajalnych. I tutaj muszę się zgodzić w zupełności. Historia nie jest przesadnie skomplikowana, od początku do końca wiemy o co chodzi, wszelkie Lynch'owskie udziwnienia są dość mocno zredukowane, przez co zbytnio nie "cierpimy" oglądając go. Oczywiście wciąż jednak występują, gdyż "Dzikość serca" to po części baśń, inspirowana zresztą klasycznym "Czarnoksiężnikiem z krainy Oz" (stąd strzelam imię Sailor). Mamy więc kilka razy ukazaną wiedźmę na miotle czy dobrą wróżkę, która ukazuje się głównemu bohaterowi w przedostatniej scenie ;) Wracając do fabuły - wciąga, każe się autentycznie przejmować losami pary kochanków - Sailora oraz Luli, uciekającymi przed niegodziwą matką bohaterki, pragnącą ją odzyskać, a jej ukochanego znów doprowadzić do więzienia. Gdyby rozebrać całą fabułę na części to wyszłaby nam, mocno zmieniona, kolejna opowieść o Romeo i Julii. Aczkolwiek tutaj mamy obok miłości także morderstwa, zdradę, śmierć, eskapizm, problem pedofilii. Warto wspomnieć choćby o scenie otwierającej film - Lynch już na samym początku serwuje nam mocnego kopa w dupę - nie zdradzę o co chodzi, ale to wstrząsa :P Fajne jest także to, że reżyser ma zamiłowanie do pewnych przedmiotów, świadczących o cechach bohaterów - okulary słoneczne i "na-wpół-rozebrane" stroje Luli, kurtka z wężowej skóry Sailora czy wszechobecny kult papierosów Marlboro ;) Do historii kina przeszły już sceny z np. z złowrogim Bobbie'm Peru, jak np. ta, w której przychodzi się odlać do pokoju Loli. Nie wiem jak was, ale było to dla mnie lekko wstrząsające (samo odlewanie się nie, chodzi mi o to co zrobił potem :>). A jego przegniłe zęby potęgowały to wrażenie. Wiadomo, że Willem Dafoe jest kapitalnym aktorem, doskonale wciela się w role wykolejeńców bądź ludzi posiadających problemy psychiczne (detektyw w "Świętych z Bostonu"). Kolejna scena to na pewno jazda autostradą w nocy przy dźwiękach kapitalnego zresztą przeboju Chrisa Isaaca, czyli "Wicked Game". Mówcie, co chcecie, ale to najlepszy utwór pop jaki znam :P Wypadek z tego filmu już dawno zapisał się w annałach kina, podobnie jak odśpiewanie "Love Me Tender" Elvisa przez Sailora w scenie wieńczącej dzieło. Nie wspomniałem jeszcze o grze aktorskiej głównych bohaterów - moim zdaniem zagrali bezbłędnie. Nicolas Cage potwierdził swój talent, a dla Lauren Dern to był chyba film życia (zresztą po "Jurassic Parku" już się zbytnio nie nagrała :P ) Dianne Ledd jako "wiedźma" czyli matka Luli tudzież była wyśmienita. Warto wspomnieć też o muzyce - mamy tutaj heavy metal, jakiś southern rock oraz popowe klasyki. W każdym razie dla mnie zajebista sprawa. O zdjęciach już nie będę się rozpisywał, wystarczy, że napiszę, iż stały na wysokim poziomie. Co tu dużo pisać, absolutny klasyk kina i pozycja obowiązkowa dla każdego. A mi samemu wstyd, że tak mało filmów Lyncha widziałem. Obiecuję, poprawię się. 9/10