taki film podoba się większości. Pozwólcie więc, że ja wyliczę wady: dialogi na poziomie Paranienormalnych; o aktorstwie nic nie wypowiem, bo panowie nie mieli czym gra;. "Nie jestem Rappaportem", winien nosić tytuł "Stare pierodoły", a leitmotiv z komunistycznej, francuskiej "Międzynarodówki" pasuje tu jak pięść do nosa. Krótko mówiąc - film na granicy oglądalności.