Film równie dobrze mógłby nosić tytuł Warszawka, ponieważ w wielu aspektach przypomina realia polityczne stolicy i szerzej – polskiej sceny politycznej. Twórcy trafnie uchwycili dynamikę sporów między lewicą a prawicą, pokazując, jak młoda lewica, mimo że często pełna idealizmu, potrafi być naiwna, zamknięta w swoim światopoglądowym bańkowym myśleniu i nieprzyjmująca żadnej krytyki. To właśnie sprawia, że wielu młodych odbiorców identyfikujących się z tą stroną sceny politycznej wystawia filmowi niskie oceny – nie tyle ze względu na jego jakość artystyczną, ile przez to, że czują się dotknięci samym faktem ukazania ich w nie do końca pochlebnym świetle.
Co ciekawe, film w szerszej perspektywie krytykuje przede wszystkim prawicę, która na początku prezentowana jest jako głos rozsądku i konserwatywnej stabilności. Twórcy dają jej pewien kredyt zaufania, pokazując, że prawicowe wartości mogą mieć swoje racjonalne uzasadnienie i przyciągać część społeczeństwa. Jednak w miarę rozwoju akcji prawica zostaje przedstawiona jako siła, która w momencie przekroczenia granicy prawa i moralności – wchodząc w obszar przemocy czy zbrodni – traci legitymizację i staje się niebezpieczna.
W efekcie otrzymujemy obraz, w którym obie strony sporu politycznego zostają sportretowane z dystansem i ironią, ale w różny sposób: lewica czuje się dotknięta już samą drobną krytyką i reaguje alergicznie, a prawica – mimo początkowo pozytywnej narracji – ostatecznie zostaje mocno napiętnowana. To sprawia, że film można traktować jako próbę obiektywnego spojrzenia na polaryzację polityczną – choć odbiór społeczny pokazuje, że obiektywizm w tej sferze jest praktycznie niemożliwy, bo każda strona widzi w nim atak na siebie.