Rozumiem, że dla kogoś, kto do tej pory miał stycznośc z amerykańskimi komedyjkami dla młodzieży lub super strzelankami gangów z piosenkami rap w tle, film ten może się wydawac nadzwyczaj ambitny. Według mnie w kategorii filmów psychologicznych nie ma miejsca w pierwszej 10 dla tego obrazu. Psychologiczny film powinien oddziaływac na sposób postrzegania niektórych spraw pdświadomie, powinno zostac jakies niedopowiedzenie, a w tym filmie mamy wyłożoną "kawę na ławę". Tylko gimnazjaliści myślą, że jak "zakumali" o co chodzi, to staną się doroślejsi.... dla mnie 4/10 (głównie za grę aktorską)
Ja doceniam filmy które w prosty sposób bez żadnych dopowiedzeń trafiają do widza i są przy tym dobre.
Rozumiem, chodziło mi o tych, którzy nazywają ten film supelpsycholocznym, a takich jest pełno
No to w takim razie masz racje,film jest dla mnie bardzo dobry ale jak bym go miał porównać do psychologicznych do wypadł by naprawdę słabo.
psychologiczny to on raczej jest, co prawda w porównaniu do takich arcydzieł jak "lot nad kukułczym gniazdem" czy "taksówkarz" wypada blado, ale porusza kilka bardzo ważnych i bardzo ciekawych kwestii.
Niby banalne, ale jak dla mnie fascynujące i skłaniające co refleksji "jakby to było, gdyby się nie wydarzyło"
Jak drobne zmiany pozornie korzystne, mogą wpłynąć na naszą przyszłość, na bieg naszej historii.
Gra aktorska była ok, ale bez szału.
Solidna 8.
Niektórym może się podobać. Mają do tego prawo.
I to są ludzie dorośli, którzy mają swój gust, mają swoje podejście do życia.
Niektórzy inaczej postrzegają 'psychologiczne' filmy.
Dla mnie? Film jest dobry. Bo tego mu nie można odmówić.
Ale nie jest rewelacyjny i nie jest żadnym arcydziełem. A im częściej oglądam ten film, tym więcej błędów widzę i niespójności.
Błędem jest nazywać ten film psychologicznym. Więcej w nim filozofii niż psychologii. Choć określenie go - filozoficzny, byłoby niewątpliwie profanacją :)
To lekki, rozrywkowy film, który opiera się na ciekawym pomyśle i wskazuje teoretycznie banalną rzecz (choć nie dla wszystkich) - jak to drobne drobne zmiany w naszym życiu mogą istotnie wpływać na naszą przyszłość.
Film ten jest dobrym przejściem wielu ludzie między płytkimi filmami do poziomu wyżej - łatwe, ale już z zalążkami ambitności.
racja zgadzam się, film ten to coś pomiędzy filmem psychologicznym a filozoficznym:)
to takie uzupełnienie do mojego poprzedniego postu, sprzed jakichś 2 minut :P
I co według Ciebie filmy powinny być tworzone dla takich inteligentów jak ty? Żebyś tylko ty mógł je zrozumieć i powiedzieć 'haha jestem mądrzejszy'. To jest dopiero żenada...
Film jest lekki i można go określić mianem dla wszystkich. Nie trzeba być wybitnie inteligentnym, żeby go zrozumieć. Jednak po jego obejrzeniu wynosi się coś, nie jak po 'głupich komedyjkach'.
Coś dla tych i dla tamtych, nie żyjesz sam na świecie mONdralo.
Film jest głupi i nędznie wykonany. Co z tego, że porusza ważne tematy? Jak piosenka jest mądra, a śpiewana przez beztalencie przygrywające sobie na rozstrojonej gitarce, to też jej słuchacie?! Zachwyt nad tym filmem to JEST żenada. Chyba, że chodzisz do gimnazjum - wtedy to jest całkowicie normalne, bo to jest film dla gimbusów ;-)
Ktoś tam napisał, że gra aktorska była OK... Człowieku, mam nadzieję, że to był jednak żart ;-)
W jakim sensie ten film jest głupi?
Czy porusza ważne tematy? Raczej nie. Opiera się na ciekawym pomyśle.
Co pokazuje? Pokazuje jak jedno wydarzenie może zmieniać całe nasze życie.
Oczywiście, że to samo o niebo lepiej pokazał Kieślowski w "Przypadek".
Tyle, że Efekt Motyla jest bardzo dobrym łącznikiem między kinem mało ambitnym, a początkami kina bardziej ambitnego.
Bez przesady z tym aktorstwem. Na pewno nie było gorsze niż w "Osadzie"
Dałeś 8/10 filmowi zupełnie bez ambicji - "Sin city". Efekciarska ekranizacja komiksu. Czy zachwyty nad tym filmem również nie są żenadą? (zaznaczam, że ja tak nie uważam)
Aktorstwo w "Osadzie" zjadało Asztona na śniadanie ;-)
Film jest głupi w sensie jego sensu :-) "Co pokazuje? Pokazuje jak jedno wydarzenie może zmieniać całe nasze życie." No i co? To nie jest głupie? To nie jest oczywiste? Cały jego "przekaz" to czysty banał, którym Wy - gimnazjaliści się tak jaracie.
"Tyle, że Efekt Motyla jest bardzo dobrym łącznikiem między kinem mało ambitnym, a początkami kina bardziej ambitnego."
A co to jest "ambitne kino"? Masz dwa filmy: "Chłopcy z Ferajny" Scorsese i "Zwierciadło" Tarkowskiego. Który Twoim zdaniem jest ambitniejszy?
"Dałeś 8/10 filmowi zupełnie bez ambicji - "Sin city". Efekciarska ekranizacja komiksu."
Powtarzam pytanie: Co to jest "ambitny film"? Dałem 8, bo się go fajnie ogląda. Pod względem wizualnym, technicznym jest świetny. Fabuła może i jest z komiksu, ale też mi podpasowała. "Sin City" przynajmniej nie próbuje udawać mądrego filmu.
"Aktorstwo w "Osadzie" zjadało Asztona na śniadanie ;-) "
Chyba kwestia gustu. OK to na filmwebie mniej niż dobre. Pamiętaj.
"Film jest głupi w sensie jego sensu :-) "Co pokazuje? Pokazuje jak jedno wydarzenie może zmieniać całe nasze życie." No i co? To nie jest głupie? To nie jest oczywiste? Cały jego "przekaz" to czysty banał, którym Wy - gimnazjaliści się tak jaracie."
Oczywiście, że banał. To nie film Bergmana, czy Bressona.
W tym filmie o przekaz nie chodzi. Inny jeszcze typ kina.
Banał nie znaczy - głupie.
"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - to również banał. Czy jednak jest to głupie zdanie?
"A co to jest "ambitne kino"? Masz dwa filmy: "Chłopcy z Ferajny" Scorsese i "Zwierciadło" Tarkowskiego. Który Twoim zdaniem jest ambitniejszy? "
Oczywiście, że "Zwierciadło". "Chłopcy..." to jeszcze film popularno-rozrywkowy.
"Powtarzam pytanie: Co to jest "ambitny film"? Dałem 8, bo się go fajnie ogląda. Pod względem wizualnym, technicznym jest świetny. Fabuła może i jest z komiksu, ale też mi podpasowała. "Sin City" przynajmniej nie próbuje udawać mądrego filmu."
A Efekt Motyla próbuje takowy udawać? Nie odniosłem wrażenia, że autor uważa, że zdradza nam największą tajemnice świata.
A więc pytanie:
Który film jest bardziej "głupi":
-Osada
-Efekt Motyla
-Sin City
Zapomniałem jeszcze wyjaśnić czym dla mnie jest ambitny film.
Ambitny film - film prezentujący nietendencyjną myśl, przemyślenie, problem w sposób bezkompromisowy i nie nakierowany na trafienie w gusta dużej ilości ludzi.
"Efektowi Motyla" do ambitnego filmu jeszcze daleeeeeko. Jest to jednek malutki kroczek postępu względem całej popkulturowej brei.
Na wstępie:
"Banał" to nie znaczy tyle, co "głupie". Proszę, oto dowód ;-)
http://www.sjp.pl/co/bana%B3
"Przesłanie" "Efektu Motyla" zdecydowanie JEST banalne. Jego głupota polega właśnie na tym banale. Czaisz? :-)
Widzisz, właśnie problem w tym, że chodzi o przekaz. Dla Ciebie przekaz jest zbyt banalny, żeby uznać go za sens - dla mnie zresztą też. Ale zauważ do jakiej grupy wiekowej adresowany jest film z Asztonem. Podobna sytuacja jest przy "Donniem Darko". Tyle, że "DD" jest ciekawszy, lepiej zrobiony, i to "Efekt Motyla" zerżnął pomysł ;-)
""Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - to również banał. Czy jednak jest to głupie zdanie?"
Patrząc na obecną sytuację /nie tylko polityczną/? Realnie rzecz biorąc to zdanie JEST głupie, i nie ma żadnego pokrycia w praktyce ;-)
"Oczywiście, że "Zwierciadło". "Chłopcy..." to jeszcze film popularno-rozrywkowy."
Fajnie, tyle, że "Zwierciadło" kopie za pierwszym razem, a za drugim jest nie do obejrzenia. A "Chłopcy..." są tak samo dobrzy za każdym razem.
"A Efekt Motyla próbuje takowy udawać? Nie odniosłem wrażenia, że autor uważa, że zdradza nam największą tajemnice świata."
Dość długo zaglądam na to forum, i nie raz widziałem temat typu "Ten film mnie zmienił" albo "Po tym filmie mam zupełnie inne spojrzenie na życie". Tyle, że takie komentarze piszą dzieciaki. Bo ten film jest dla dzieciaków, tak samo jak /posłużę się przykładem z "mojej" subkultury ;-)/ muzyka Rycha Peji i Piha.
"Ambitny film - film prezentujący nietendencyjną myśl, przemyślenie, problem w sposób bezkompromisowy i nie nakierowany na trafienie w gusta dużej ilości ludzi."
Mylisz chyba to pojęcie z "komercyjnością" ;-)
Nie da się sklasyfikować w żaden sposób ambicji filmu, bo scenariusz o gangsterach może być dużo ambitniejszy od tego o życiu i śmierci. I nic na to nie poradzisz ;-)
""Efektowi Motyla" do ambitnego filmu jeszcze daleeeeeko. Jest to jednek malutki kroczek postępu względem całej popkulturowej brei."
Bzdura. Popkultura nigdzie nie rusza, bo tam gdzie stoi można zbić najwięcej kabony. Nic nie zrobisz z faktem, że na nastolatkach zarabia się najwięcej.
"Który film jest bardziej "głupi": "
Nie wiem co masz na myśli. Dla mnie najgorszy scenariusz ma zdecydowanie "Efekt Motyla" (nie dość, że słaby, to pomysł zerżnięty z "Donnie Darko") Sprecyzuj.
Pozdrawiam cieplutko ;-)
Jeśli już, to używajmy poważnych słowników.
PWN:
banał
1. «powiedzenie niemające głębszej treści, ogólnie znane»
2. «brak oryginalności w czymś»
Banał nie ma absolutnie nic wspólnego z głupotą. Może obecnie coraz częściej błędnie używa się tego jako synonim. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to błędne.
Banał to inaczej: komunał, frazes, ogólnik itp.
"Jego głupota polega właśnie na tym banale. Czaisz? :-) "
Sorry, ale to bzdura.
"Widzisz, właśnie problem w tym, że chodzi o przekaz. Dla Ciebie przekaz jest zbyt banalny, żeby uznać go za sens - dla mnie zresztą też. Ale zauważ do jakiej grupy wiekowej adresowany jest film z Asztonem. Podobna sytuacja jest przy "Donniem Darko". Tyle, że "DD" jest ciekawszy, lepiej zrobiony, i to "Efekt Motyla" zerżnął pomysł ;-) "
Bez przesady z tą grupą wiekową. Nie wiem co masz do tego Asztana, szczerze mówiąc nie widziałem go w żadnym innym filmie.
Czy DD jest filmem dla młodzieży? Nie zgodze się.
Sięgnąłem po niego po bardzo pochlebnych recenzjach Jacka Dukaja (absolutnie najlepszy żyjący polski pisarz SF, moim zdaniem z nieżyjącymi też bez problemu może konkurować).
I rzeczywiście był dobry. Oglądałem go ostatnio go raz i to 3 lata temu, więc dużo o nim powiedzieć nie mogę.
Nie zgodze się również, że DD był ciekawszy niż Efekt Motyla. Mnie bardziej zaciekawił właśnie EM.
Skąd EM zerżnął pomysł? Z Donnie Darko? Bez przesady. Moge się założyć, że oba filmy mogły zerżnąć pomysł z jakiejś książki.
"Patrząc na obecną sytuację /nie tylko polityczną/? Realnie rzecz biorąc to zdanie JEST głupie, i nie ma żadnego pokrycia w praktyce ;-) "
Nie rozumiem cię. To nigdy nie miało pokrycia w praktyce i nie będzie.
Tak samo jak "nie zabijaj".
To jest idea, zasada moralna.
"Fajnie, tyle, że "Zwierciadło" kopie za pierwszym razem, a za drugim jest nie do obejrzenia. A "Chłopcy..." są tak samo dobrzy za każdym razem."
Primo: co to ma wspólnego z ambitnością?
Secondo: to twoje osobiste doświadczenie. Zapewne jest masa ludzi, która może powiedzieć coś zgoła odwrotnego (ja "Zwierciadło" widzialem tylko raz)
"Dość długo zaglądam na to forum, i nie raz widziałem temat typu "Ten film mnie zmienił" albo "Po tym filmie mam zupełnie inne spojrzenie na życie". Tyle, że takie komentarze piszą dzieciaki. Bo ten film jest dla dzieciaków, tak samo jak /posłużę się przykładem z "mojej" subkultury ;-)/ muzyka Rycha Peji i Piha. "
Co mają komentarze dzieciaków do filmu??? Nie rozumiem tego. Nie zgodzę się, że Efekt Motyla jest dla dzieciaków.
Tak BTW - zgaduje - gimnazjum skończyłeś rok albo 2 lata temu. Zgadłem?
Ewentualnie niedawno 18 lat skończyłeś.
Wiesz jak to jest?
Najpierw człowiek ma wszystko w du... i jara się tym czym każde dziecko się jara. Potem zaczyna oglądać się na boki i stwierdza, że chce być dorosłym. Chwali się tym, że ogląda rzeczy "dla dorosłych", coraz głośniej gardzi tymi, którzy oglądają rzeczy "dla dzieci". Następnie przychodzi te upragnione 18 urodziny. Wtedy wreszcie głośno może dopiero z pogardą używać słowa "dzieciaki", "gimbusy" itp :)
Następnie człowiek osiąga dopiero faktyczną dojrzałość i znowu ma w dupie, to czy coś ma łatkę "dla dzieci", czy "dla zajebiście dojrzałych".
Przykład - w gimnazjum - coraz więcej ludzi szydzi z kreskówek. W Liceum - masa ludzi szydzi z kreskówek. Na studiach - ludzie masowo oglądają kreskówki :)
"Mylisz chyba to pojęcie z "komercyjnością" ;-) "
Moim zdaniem te pojęcia są mocno powiązane. Nie są to jednak antonimy.
Film niezależny, niekomercyjny nie koniecznie musi być ambitny.
"Nie da się sklasyfikować w żaden sposób ambicji filmu, bo scenariusz o gangsterach może być dużo ambitniejszy od tego o życiu i śmierci. I nic na to nie poradzisz ;-)"
Ambitniejszy nie znaczy lepszy, ciekawszy, fajniejszy. Oczywiście, że "Dawno temu w Ameryce" jest ambitniejszy, niż niejeden nędzny film obyczajowy, choć ambitny jeszcze nie jest.
"Film ambitny" dla mnie, to film, w którym twórcy podejmują pewne wyzwania. Nie idą na łatwiznę i nie obierają najłatwiejszych, najbardziej sprawdzonych dróg, a przy tym próbują zmusić widza do myślenia.
"Bzdura. Popkultura nigdzie nie rusza, bo tam gdzie stoi można zbić najwięcej kabony. Nic nie zrobisz z faktem, że na nastolatkach zarabia się najwięcej."
Tyle, że droga która w tym filmie obrano nie jest najłatwiejszą i najbardziej sprawdzoną drogą dotarcia do nastolatków.
A co z "Ojcem chrzestnym"? Ten film podoba się niemal każdemu, zarówno młodym, jak i starym. Z Efektem Motyla jest podobnie, tyle że to jeszcze jedna klasa niżej.
Efekt Motyla często też otwiera drzwi do innej gałęzi kina. Bardzo często tak zaczyna się droga do coraz to bardziej psychodelicznych dzieł.
Taki nastolatek szuka następnie "podobnych filmów"...
"Nie wiem co masz na myśli. Dla mnie najgorszy scenariusz ma zdecydowanie "Efekt Motyla" (nie dość, że słaby, to pomysł zerżnięty z "Donnie Darko") Sprecyzuj. "
Przesadzasz z tym zerżnięciem. Tym podobne rzeczy to nic nowego w książkach SF.
Mam sprecyzować "głupote"? To raczej ty nieprecyzyjniej jej wcześniej użyłeś.
Jeśli użyłeś jej jako synonim "banał", to który w takim razie z tamtych filmów jest bardziej banalny?
"Słaby" scenariusz, znaczy się - nieciekawy? Moim zdaniem był bardzo ciekawy. To właśnie największy atut filmu.
Chłopie, aleś się wypocił. Aż czytać się nie chce :-)
Co do banału: To właśnie miałem na myśli ;-) Przecież to nie ja napisałem, że banał=głupota.
"Sorry, ale to bzdura."
Cytując Adasia Miałczyńskiego: "W Waszym robolskim mniemaniu!" ;-)
"Bez przesady z tą grupą wiekową. Nie wiem co masz do tego Asztana, szczerze mówiąc nie widziałem go w żadnym innym filmie."
Ale tak właśnie jest. Tak samo jak "Zmierzch" i "Haj Skul Mjuzikal". Takie filmy są robione dla młodzieży. Podobnie "Donnie Darko".
"I rzeczywiście był dobry. Oglądałem go ostatnio go raz i to 3 lata temu, więc dużo o nim powiedzieć nie mogę."
No to zobacz go jeszcze raz - mogę Cię zapewnić, że to dostrzeżesz.
"Nie rozumiem cię. To nigdy nie miało pokrycia w praktyce i nie będzie."
No czyli jest GŁUPIE. Tak samo jakby wielki matematyk zaczął się upierać, że 2 + 2 jest 4. To głupie, bo nie ma żadnego pokrycia w praktyce. Idea - nie idea, jest po prostu głupie ;-)
"vSkąd EM zerżnął pomysł? Z Donnie Darko? Bez przesady. Moge się założyć, że oba filmy mogły zerżnąć pomysł z jakiejś książki."
A ja bym nie wszedł - bo na 90% masz rację :-) Ale nie zmienia to faktu, że po sukcesie "DD" scenarzyści "EM" poszli na łatwiznę.
"Primo: co to ma wspólnego z ambitnością?"
Ano to, że rzekoma ambicja nie ma nic wspólnego z poziomem filmu, a bardzo często filmy uznawane za ambitne są po prostu nudne. Chociażby były o nie wiem jak ważnych sprawach - nużą. Bo cóż innego powiedzieć o trzyminutowym ujęciu kałuży w "Stalkerze"? Dobra, ja wiem, że to wszystko symbolika i metafory - ale oglądanie tego jest nudne. To się mija z celem, bo filmy z założenia mają dawać rozrywkę. Co mnie obchodzi ile reżyser ma do powiedzenia? Jeśli nie potrafi tego przekazać w interesujący sposób, to po prostu odpada. Dlatego Bresson mnie tak strasznie odrzucił - dawno temu obejrzałem jeden jego film, ale wynudziłem się na nim po prostu straszliwie. / Chociaż w sumie wezmę się za niego po raz drugi jak mi się będzie chciało, z czystej ciekawości/ Przecież to jest jak samobiczowanie ;-)
"Secondo: to twoje osobiste doświadczenie. Zapewne jest masa ludzi, która może powiedzieć coś zgoła odwrotnego (ja "Zwierciadło" widzialem tylko raz)"
A za drugim już po pół godziny będziesz miał ochotę wyłączyć - zapewniam :-)
"Tak BTW - zgaduje - gimnazjum skończyłeś rok albo 2 lata temu. Zgadłem?"
Zgadłeś.
Ale co do Twojej historyjki: Sam uwielbiam "Ali G: Indahause", "Donnie Darko" czy chociażby "Króla Lwa". Czy Twoja teza ma pokrycie w praktyce czy jest głupia - spierałbym się. Tak zawsze jest: Gimnazjum śmieje się z podstawówki, liceum z gimnazjum, studenci z liceum a kolesie po 30 ze studentów, i każda z grup już ma się za dorosłą. I powiedz teraz kto ma rację ;-)
"Ambitniejszy nie znaczy lepszy, ciekawszy, fajniejszy. Oczywiście, że "Dawno temu w Ameryce" jest ambitniejszy, niż niejeden nędzny film obyczajowy, choć ambitny jeszcze nie jest."
No widzisz - a już jest nudny ;-)
"Tyle, że droga która w tym filmie obrano nie jest najłatwiejszą i najbardziej sprawdzoną drogą dotarcia do nastolatków."
No widzisz, właśnie JEST. Bo nastolatki lubią myśleć, że rozgryźli jakąś intelektualną zagadkę. Temu nie dasz rady zaprzeczyć, wystarczy przejrzeć wątki na forum.
"A co z "Ojcem chrzestnym"? Ten film podoba się niemal każdemu, zarówno młodym, jak i starym. Z Efektem Motyla jest podobnie, tyle że to jeszcze jedna klasa niżej."
Jedną klasę niżej?! Chłopie...
/Dobra, wygrałeś. Nie chce mi się już :-)/
"Co do banału: To właśnie miałem na myśli ;-) Przecież to nie ja napisałem, że banał=głupota."
Jak to nie?
Poznajesz to skądś?
"Film jest głupi w sensie jego sensu :-) "Co pokazuje? Pokazuje jak jedno wydarzenie może zmieniać całe nasze życie." No i co? To nie jest głupie? To nie jest oczywiste? Cały jego "przekaz" to czysty banał, którym Wy - gimnazjaliści się tak jaracie."
"zdecydowanie JEST banalne. Jego głupota polega właśnie na tym banale. Czaisz? :-) "
To twoje słowa.
"Cytując Adasia Miałczyńskiego: "W Waszym robolskim mniemaniu!" ;-) "
Napisałeś, że głupota polega na jego banalności. Jaki to ma sens? Co ma banał do głupoty?
"Ale tak właśnie jest. Tak samo jak "Zmierzch" i "Haj Skul Mjuzikal". Takie filmy są robione dla młodzieży. Podobnie "Donnie Darko". "
Bez przesady. Skąd ten pomysł?
"No to zobacz go jeszcze raz - mogę Cię zapewnić, że to dostrzeżesz. "
A po czym poznam to, że to film dla młodzieży?
"No czyli jest GŁUPIE. Tak samo jakby wielki matematyk zaczął się upierać, że 2 + 2 jest 4. To głupie, bo nie ma żadnego pokrycia w praktyce. Idea - nie idea, jest po prostu głupie ;-) "
NIe obraź się, ale zaczynam się zastanawiać, czy nie piszesz po paru piwach...
A czy tamto zdanie mówi, że taka jest rzeczywistość????????????
Rozumem, że twoim zdaniem zasada "nie zabijaj" jest bzdurna i chodzisz i zabijasz?
"A ja bym nie wszedł - bo na 90% masz rację :-) Ale nie zmienia to faktu, że po sukcesie "DD" scenarzyści "EM" poszli na łatwiznę. "
Ale przecież te dwa filmy mówią o czymś zupełnie innym. Jedyne podobieństwo to zawirowania z czasem.
"Ano to, że rzekoma ambicja nie ma nic wspólnego z poziomem filmu, a bardzo często filmy uznawane za ambitne są po prostu nudne. Chociażby były o nie wiem jak ważnych sprawach - nużą. Bo cóż innego powiedzieć o trzyminutowym ujęciu kałuży w "Stalkerze"? Dobra, ja wiem, że to wszystko symbolika i metafory - ale oglądanie tego jest nudne."
Mylisz się. Wiesz w czym dokładnie? Ano w tym, że one co najwyżej nużą... ciebie. Są osoby, które naprawdę oglądają to z wypiekami na twarzy, wytrzeszczonymi oczami i opuszczoną szczęką.
Ja np zasypiam na filmach akcji. Śpię na nich jak bóbr.
"A za drugim już po pół godziny będziesz miał ochotę wyłączyć - zapewniam :-) "
Nie wiem na prawdę na jakiej podstawie to piszesz. Znam ludzi, którzy oglądali ten film po 10 razy.
"każda z grup już ma się za dorosłą. I powiedz teraz kto ma rację ;-) "
Rzeczywiście dorośli, którzy śmieją się z tych co się śmieją.
Nie chodzi o samo śmianie się.
Człowiek najbardziej wywyższający się nad nieletnimi ma 18 lat i 1 dzień. Człowiek najbardziej wywyższający się nad ludźmi nie mającymi prawa jazdy jest osoba, która wczoraj zdała prawo jazdy.
Podobnie z Linuxem. Jeśli na jakimś forum internetowym widać osobe podniecającą się tym, że jest zajebistym Linuxowcem, a nie lamerskim Windziarzem, zapewne zainstalował Linuxa 2 dni temu.
"Sam uwielbiam "Ali G: Indahause", "Donnie Darko" czy chociażby "Króla Lwa"."
Tym bardziej nie rozumiem krytykowania Efektu Motyla za to, że ponoć jest to film dla młodzieży... (Król Lew jest chyba trochę bardziej dla młodzieży...)
"No widzisz - a już jest nudny ;-) "
"Dawno temu w Ameryce" nudny?? Ooo. Myślałem, że twoje klimaty (mafia i gangsterka)
"No widzisz, właśnie JEST. Bo nastolatki lubią myśleć, że rozgryźli jakąś intelektualną zagadkę. Temu nie dasz rady zaprzeczyć, wystarczy przejrzeć wątki na forum. "
No dobrze, tylko: są filmy z fabułą prostą, lekko skomplikowaną, średnio, mocno i hardcore.
Rozumiem, że żeby film nie był dal młodzieży to musi być hardcore?
NIE rozumiesz ;-)
Poznaję, ale chyba nie do końca zajarzyłeś ;-) Jest głupi nie dlatego, że jest banalny tylko dlatego, że opiera się na banale. Czaisz? :-) Jedyne co może zaoferować ten film, to nędzny, banalny "przekaz" - i dlatego jest głupi :-)
"Bez przesady. Skąd ten pomysł?"
Jeśli oglądałeś te filmy (bo ja oglądałem) to nie sądzę, żeby takie pytania w ogóle powinny wystąpić.
"A po czym poznam to, że to film dla młodzieży?"
A po czym poznajesz, że film jest "ambitny"?
"NIe obraź się, ale zaczynam się zastanawiać, czy nie piszesz po paru piwach..."
Pisuję na filmwebie tylko po gibonsach - na trzeźwo nie ma co podchodzić ;-)
"A czy tamto zdanie mówi, że taka jest rzeczywistość????????????"
Wchodzisz na tematy filozoficzno-egzystencjalne, a pragnę zauważyć, że to forum o filmach :-) Zapraszam na www.focus.pl - tam możemy podyskutować o rzeczywistości ;-)
"Mylisz się. Wiesz w czym dokładnie? Ano w tym, że one co najwyżej nużą... ciebie. Są osoby, które naprawdę oglądają to z wypiekami na twarzy, wytrzeszczonymi oczami i opuszczoną szczęką."
Jeżeli ktoś dostaje wypieków na twarzy /i wnioskując po Twoim opisie ostrej erekcji/ na widok kałuży, to musi bardzo, bardzo lubić deszcz :-) Jak dendrofil wycieczki do parku. Czyli ktoś jednak lubi roztopy! ;-)
"Nie wiem na prawdę na jakiej podstawie to piszesz. Znam ludzi, którzy oglądali ten film po 10 razy."
Tam też były kałuże? Nie pamiętam dobrze... :-)
"Tym bardziej nie rozumiem krytykowania Efektu Motyla za to, że ponoć jest to film dla młodzieży..."
Jest dla młodzieży - i co? Krytykuję go, bo jest banalny i kiepski, przecież ja jestem młodzież. "Donnie Darko" lubię, a też przyznaję, że jest dla młodzieży.
"Rozumiem, że żeby film nie był dal młodzieży to musi być hardcore? "
No dobrze, tylko: są filmy z fabułą prostą, lekko skomplikowaną, średnio, mocno i hardcore.
Nie. Widziałeś kiedyś hardcore-anal porno? Fabuła nie jest mocno skomplikowana. A moim zdaniem nie jest dla młodzieży ;-)
"Poznaję, ale chyba nie do końca zajarzyłeś ;-) Jest głupi nie dlatego, że jest banalny tylko dlatego, że opiera się na banale. Czaisz? :-) Jedyne co może zaoferować ten film, to nędzny, banalny "przekaz" - i dlatego jest głupi :-) "
Dalej nie rozumiem co ma banalność z głupotą, ale ok. W takim razie Donnie Darko, Chłopcy z ferajny i Ojciec Chrzestny to też głupie filmy (bo banalne).
"Jeśli oglądałeś te filmy (bo ja oglądałem) to nie sądzę, żeby takie pytania w ogóle powinny wystąpić. "
A jednak wystąpiło.
"A po czym poznajesz, że film jest "ambitny"? "
Napisałem ci mniej więcej co uważam za ambitny film. Te wszystkie podziały są bardzo płynne, ale od biedy coś mniej więcej przyporządkować można.
Możne najlepiej napisz - czym dla ciebie jest film dla młodzieży.
"Wchodzisz na tematy filozoficzno-egzystencjalne, a pragnę zauważyć, że to forum o filmach :-) Zapraszam na www.focus.pl - tam możemy podyskutować o rzeczywistości ;-) "
Bez przesady. Jeszcze do takiej rozmowy nam daleko. Na razie jesteśmy na etapie zrozumienia prostego zdania.
Zdanie "Ludzie się nie zabijają" od "Ludzie nie powinni się zabijać" odrobinkę się jednak różnią, co nie?
"Jeżeli ktoś dostaje wypieków na twarzy /i wnioskując po Twoim opisie ostrej erekcji/ na widok kałuży, to musi bardzo, bardzo lubić deszcz :-) Jak dendrofil wycieczki do parku. Czyli ktoś jednak lubi roztopy! ;-) "
No chyba jednak nie chodzi o oglądanie kałuży. :)
W ten sposób strywializować można każdy film.
Ja np zupełnie nic nie widzę ciekawego w jeżdżących samochodach, wybuchach i mordobiciach w filmach akcji. No bo co, ktoś erekcji dostaje przed kupą blachy na 4 balonach wypełnionych powietrzem?
"Tam też były kałuże? Nie pamiętam dobrze... :-) "
Chyba nie.
Sin city - śmieszna, banalna komiksowa historyjka, z typowo komiksową tendencyjnością i nużącym mordobiciem. Ledwo obejrzałem do końca. Drugi raz nie chciał bym tego oglądać.
Gladiator - pompatyczno-heroiczna historia jakich wiele. Sprawiedliwy sam vs złyyyy świat. Przewidywalny i do bólu schematyczny. Nie obejrzałem do końca.
Nawet filmy które lubię mogę tak opisać:
"Chłopcy z ferajny" - kolejny film o mafii (jadą na modzie). Dosc banalna i prosta historia. Zupelnie do myslenia nie zmusza. W napieciu nie trzyma, szybko wiadomo jak sie skonczy, niczym nie zaskakuje, nic nowego nie widzimy. Tworcy ida na latwizne i robia kolejny film o mafii.
"Jest dla młodzieży - i co? Krytykuję go, bo jest banalny i kiepski, przecież ja jestem młodzież. "Donnie Darko" lubię, a też przyznaję, że jest dla młodzieży. "
Z twoich wypowiedzi wyraźnie można wywnioskować, że to ze jest rzekomo dla mlodziezy, to wada.
Banalny? Chłopcy z ferajny to również film banalny.
Kiepski? Nie zauważyłem. Za to Sin City był kiepski ;-)
"Nie. Widziałeś kiedyś hardcore-anal porno? Fabuła nie jest mocno skomplikowana. A moim zdaniem nie jest dla młodzieży ;-) "
No właśnie. A ty na razie młodzieżowość Efektu Motyla uzasadniasz tym, że jest lekko skomplikowany, a młodzież się podnieca, bo myśli, że jakiś zajebiście zagadkowy film rozgryźli.
Jeśli znowu sugerować się wiekiem ludzi komentujących film, to anal porno jak najbardziej byłby młodzieżowy.
"Jeszcze do takiej rozmowy nam daleko. Na razie jesteśmy na etapie zrozumienia prostego zdania."
No i na razie dość topornie Ci to idzie ;-) Aaaale nie martw się - trochę poćwiczysz i może dasz radę! :-)
Filmy młodzieżowe? Zapytajmy o to naszych internautów!
http://e-nastolatki.pl/forum/forum-28-temat-2114-post-0.html
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3217415
http://www.insomnia.pl/Filmy_M%C5%82odzie%C5%BCowe-t193977.html
"Dalej nie rozumiem co ma banalność z głupotą, ale ok. W takim razie Donnie Darko, Chłopcy z ferajny i Ojciec Chrzestny to też głupie filmy (bo banalne)."
Przeczysz sam sobie. Jeśli napisałeś "Nie rozumiem" to nie twórz dalej swoich teorii, tylko spróbuj się nad tym zastanowić. Tłumaczę po raz wtóry, za pierwszym razem chyba jednak Cię przeceniłem ;-) Pomalutku:
"Efekt Motyla" nie reprezentuje sobą NIC. Zbiera jednak pochlebstwa na tym forum od ludzi, do których przemawia jego "przesłanie" - które jak uzgodniliśmy jest absolutnie banalne. To jest tak naprawdę jedyny As /Jopek?/ tego filmu. Natomiast "Sin City" z - jak to ująłeś - śmieszną, banalną historyjką jakich wiele (powiedz to fanowi Millera...) trzyma klimat, i jest oryginalny pod względem wizualnym. Typowe mordobicie - OK, ale to jest film rozrywkowy. Można usiąść z kumplami i spędzić miło wieczór. Po prostu się go dobrze ogląda. "Sin City" z założenia nie miał nieść przesłania ludzkości, dlatego jego "głupota" niej jest jego wadą. Kminisz to wreszcie? Chłopie, jak chodziłeś do szkoły to nauczycielka też powtarzała Ci 3 razy to, co innym dzieciom wystarczyło raz? :-)
"Napisałem ci mniej więcej co uważam za ambitny film. Te wszystkie podziały są bardzo płynne, ale od biedy coś mniej więcej przyporządkować można. "
Ale takie hierarchizowanie od biedy jest durne. A wiesz jak się nazywa koleś który robi durne rzeczy? :-)
"W ten sposób strywializować można każdy film."
Ale "EM" nie trzeba nawet trywializować! :-)
"Chłopcy z ferajny to również film banalny."
Heretyk! Bluźnierca! :-)
"No chyba jednak nie chodzi o oglądanie kałuży. :)"
Dobra. Wytłumacz mi więc o co chodzi w patrzeniu przez trzy minuty na kałużę. NIE DA SIĘ ZAPRZECZYĆ, że o oglądanie kałuży. :-) Plączesz się ;-)
"Gladiator - pompatyczno-heroiczna historia jakich wiele. Sprawiedliwy sam vs złyyyy świat. Przewidywalny i do bólu schematyczny. Nie obejrzałem do końca."
Ostatnie zdanie przekreśliło Cię jako partnera do rozmowy o filmach :-)
"Z twoich wypowiedzi wyraźnie można wywnioskować, że to ze jest rzekomo dla mlodziezy, to wada."
To tak jakbym ja Ci napisał, że z Twoich wypowiedzi można wywnioskować, iż Twoja stara jest taka owaka i łepepepepe. Ma to sens? ;-)
"A ty na razie młodzieżowość Efektu Motyla uzasadniasz tym, że jest lekko skomplikowany, a młodzież się podnieca, bo myśli, że jakiś zajebiście zagadkowy film rozgryźli."
A Ty "ambicję" filmu uzasadniasz Twoimi bardzo płynnymi podziałami. I zastanów się dobrze kto tu wyszedł na młotka ;-)
"Filmy młodzieżowe? Zapytajmy o to naszych internautów!
http://e-nastolatki.pl/forum/forum-28-temat-2114-post-0.html
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3217415
http://www.insomnia.pl/Filmy_M%C5%82odzie%C5%BCowe-t193977.h... "
Czyli film młodzieżowy to film, który lubi oglądać młodzież? No to dopisz do listy pornografie.
""Efekt Motyla" nie reprezentuje sobą NIC. Zbiera jednak pochlebstwa na tym forum od ludzi, do których przemawia jego "przesłanie" - które jak uzgodniliśmy jest absolutnie banalne."
Ależ to samo można powiedzieć o Chłopcach z ferajny! Cóż tam mamy za niebanalne przesłanie? Zbiera pochlebne recenzje? Ano zbiera.
Czy to znaczy, że jest filmem głupim??
Nie zgodze się, że to przesłanie jest absolutnie banalne. Jest dość banalne.
Czy każdy tak naprawdę jest świadomy, że jedno wydarzenie może zmienić całą naszą przyszłość?
Przesłanie jest podobne do tego z "Przypadek" Kieślowskiego (tylko pokazane w nietendencyjny sposób)
Ułamek sekundy może zadecydować o całym twoim życiu. Zadecyduje o tym, czy staniesz się komunistycznym służbistą, opozycjonistą, czy pozostaniesz neutralny.
Powtarzam po raz kolejny: głupota nijak ma się do banalności.
"Natomiast "Sin City" z - jak to ująłeś - śmieszną, banalną historyjką jakich wiele (powiedz to fanowi Millera...) trzyma klim
at, i jest oryginalny pod względem wizualnym. Typowe mordobicie - OK, ale to jest film rozrywkowy. Można usiąść z kumplami i spędzić miło wieczór. Po prostu się go dobrze ogląda. "Sin City" z założenia nie miał nieść przesłania ludzkości, dlatego jego "głupota" niej jest jego wadą."
Ależ ja moge to samo o Efekcie Motyla powiedzieć. Lekki film rozrywkowy. Jest dość oryginalny jeśli o fabułę chodzi (tak, tak Donnie Darko, a mam wymienić filmy o mafii poprzedzające Chłopców z ferajny?)
Efekt Motyla po prostu się dobrze ogląda.
Co mnie obchodzi, że jacyś mniej lub bardziej ogarnięci ludzie widzą w tej dość banalnej rzeczy nie wiadomo jaki sens? To ich problem.
Efekt Motyla z założenia miał być lekką, oryginalną historyjką zwracającą uwagę na teoretycznie dość banalną rzecz.
Uważał bym również z tą "rozrywką". Czy ktoś ogląda film po to, żeby się ponudzić i pomęczyć? Chyba masochista jakiś.
Tyle, że jednego bawi konkurs głośnego puszczania bąków, a innego czytanie o fizyce kwantowej.
Jeden buja się przy jakichś techno-pierdach, a inny słucha z zapałem Schuberta.
"Kminisz to wreszcie? Chłopie, jak chodziłeś do szkoły to nauczycielka też powtarzała Ci 3 razy to, co innym dzieciom wystarczyło raz? :-)
"
Rozumiem co do mnie mówisz, tyle że to jest bezsensowne.
Lekki film z dość banalnym przesłaniem - Efekt Motyla, krytykujesz za to, że ma banalne przesłanie. To film ma albo zupełnie nie mieć przesłania, albo prezentować głębokie rozważania egzystencjalne?
"Ale takie hierarchizowanie od biedy jest durne. A wiesz jak się nazywa koleś który robi durne rzeczy? :-) "
Nie każde hierarchizowanie rzeczywistości jest "od biedy". Nie tak łatwo prawdziwy świat powrzucać do wymyślonych worków.
"Dobra. Wytłumacz mi więc o co chodzi w patrzeniu przez trzy minuty na kałużę. NIE DA SIĘ ZAPRZECZYĆ, że o oglądanie kałuży. :-) Plączesz się ;-)"
A jaki jest sens patrzenia 2h na 80kg mięsa zakutego w blachę, wymachującego innym kawałkiem żelastwa i uderzającego tym w inne kupy mięsa (Gladiator)?
Nie ma filmu, który polega na obserwowaniu kałuży.
W jakimś filmie masz np długie ujęcie na niebo. Czy w takim razie w filmie chodzi o oglądanie nieba?
Inny przykład - akcja filmu dzieje się w lesie. Czy film polega na oglądanie drzewa?
Nie uważasz, że troszeczkę upraszczasz? :)
"Ostatnie zdanie przekreśliło Cię jako partnera do rozmowy o filmach :-)"
Tak, tak. Jak usłyszysz, że ktoś nie słucha Dody to przekreśla to go jako partnera do rozmowy o muzyce?
Albo poważniejszy przykład:
Jak ktoś nie lubi Milesa Devisa lub Metaliki?
"Ma to sens? ;-) "
No ok, czy twoim zdaniem po takiej twojej wypowiedzi nie mozna wyciągnąć takich wniosków?
"Zachwyt nad tym filmem to JEST żenada. Chyba, że chodzisz do gimnazjum - wtedy to jest całkowicie normalne, bo to jest film dla gimbusów ;-)"
"A Ty "ambicję" filmu uzasadniasz Twoimi bardzo płynnymi podziałami. I zastanów się dobrze kto tu wyszedł na młotka ;-)"
Oooo
Może jeszcze powiesz, że podział na gatunki filmowe nie jest płynny???
Gdzie jest jasna granica określająca, czy ten film jest już wystarczająco śmieszny, żeby był komedią, czy też może jeszcze tak śmieszny nie jest?
Ogólnie można określić czy to komedia, czy nie, ale granica jest niezwykle płynna.
Rozumie? Nie ma ścisłej granicy.
Errata:
"Przesłanie jest podobne do tego z "Przypadek" Kieślowskiego (tylko pokazane w BARDZIEJ TENDENCYJNY sposób) "
"NIE, KAŻDE hierarchizowanie rzeczywistości jest "od biedy". Nie tak łatwo prawdziwy świat powrzucać do wymyślonych worków."
Już sama perspektywa tłumaczenia Ci tego po raz czwarty mnie przeraża :-) Ale w sumie to całkiem dobry sposób na rozmowę - "Pierdolę co napiszę, powtórzę się, to koleś dostanie szału" ;-) Koniec. Możesz się chwalić kolegom, że wygrałeś.
Albo piszesz na kompletnym haju, albo nie wiem. Mam wrażenie, że rozmawiam z jakimś przedszkolakiem.
Na palcach jednej ręki można policzyć to ile razy poważnie odniosłeś się do jakiegoś fragmentu mojej wypowiedzi...
Może jeszcze raz przemiele twoje światłe wypowiedzi:
""Efekt Motyla" nie reprezentuje sobą NIC. Zbiera jednak pochlebstwa na tym forum od ludzi, do których przemawia jego "przesłanie" - które jak uzgodniliśmy jest absolutnie banalne. To jest tak naprawdę jedyny As /Jopek?/ tego filmu. Natomiast "Sin City" z - jak to ująłeś - śmieszną, banalną historyjką jakich wiele (powiedz to fanowi Millera...) trzyma klimat, i jest oryginalny pod względem wizualnym. Typowe mordobicie - OK, ale to jest film rozrywkowy. Można usiąść z kumplami i spędzić miło wieczór. Po prostu się go dobrze ogląda. "Sin City" z założenia nie miał nieść przesłania ludzkości, dlatego jego "głupota" niej jest jego wadą. Kminisz to wreszcie? Chłopie, jak chodziłeś do szkoły to nauczycielka też powtarzała Ci 3 razy to, co innym dzieciom wystarczyło raz? :-) "
A więc zaczynamy:
""Efekt Motyla" nie reprezentuje sobą NIC." - Nie zgadzam się. Ma dość banalny przekaz (w Chłopcach z ferajny jest banalniejszy). Wizualnie jest OK (nic specjalnego, ale w oczy nie kuje). Fabuła - moim zdaniem - bardzo ciekawa.
"Zbiera jednak pochlebstwa na tym forum od ludzi, do których przemawia jego "przesłanie" - które jak uzgodniliśmy jest absolutnie banalne."
Co mnie obchodzi od jakich ludzi zbiera pochlebstwa. Wspomniany już "Ojciec Chrzestny" znajduje fanów w prawie wszystkich grupach wiekowych po równo. Nie mówiąc już o "Gladiatorze", którym małolaty straszliwi się podniecają (tam to dopiero jest absolutnie banalne przesłanie)
"To jest tak naprawdę jedyny As /Jopek?/ tego filmu."
Tego nie rozumiem. Nie wiem co to "jopek".
Jeśli chodzi ci o to, że to banalne przesłanie to jedyna zaleta filmu - to NIE. Moim zdaniem - ciekawa fabuła.
Twoim zdaniem jest nieciekawa. No i OK. Nie ma takiego zwierza jak "obiektywnie ciekawa fabuła".
"Natomiast "Sin City" z - jak to ująłeś - śmieszną, banalną historyjką jakich wiele (powiedz to fanowi Millera...)"
Jak powiem to fanom Millera, to będzie to równoznaczne z powiedzeniem, że Efekt Motyla to banalna historia jakich wiele fanom Efektu motyla.
Ile jest filmów z podobną fabułą do EM? Donnie Darko? Tyle, że co tak naprawdę te filmy łączy? Podróże w czasie? No to dołóż może jeszcze "Powrót do przeszłości"
"trzyma klimat, i jest oryginalny pod względem wizualnym."
To fakt. (BTW - do Sin City tak naprawdę nic nie mam, dałem chyba nawet 5/10 właśnie za te dwie cechy)
"Można usiąść z kumplami i spędzić miło wieczór. Po prostu się go dobrze ogląda."
To samo mogę powiedzieć o Efekcie Motyla, a więc argument żaden.
""Sin City" z założenia nie miał nieść przesłania ludzkości, dlatego jego "głupota" niej jest jego wadą."
A Efekt Motyla próbuje nieść jakieś niesamowite przesłanie? Czy próbuje bez powodzenia podjąć jakiś arcyskomplikowany problem egzystencjalny?
Nie. Całkiem fajnie przesyła lekkie i łatwe teoretycznie oczywiste przesłanie.
Małolaty może się podniecają, bo to, że inny przebieg jednej tylko sytuacji w życiu może spowodować, że dzisiejsi nasi najwięksi wrogowie będą naszymi najlepszymi przyjaciółmi, a najlepsi przyjaciele - największymi wrogami.
Czy naprawdę wszyscy sobie zdają, że nieraz ułamkom sekundy zawdzieńczamy to, że nie jesteśmy osobą jaką dzisiaj gardzimy najbardziej?
Errata:
Małolaty może się podniecają, bo NIE SĄ ŚWIADOMI, że inny przebieg jednej tylko sytuacji w życiu może spowodować, że dzisiejsi nasi najwięksi wrogowie będą naszymi najlepszymi przyjaciółmi, a najlepsi przyjaciele - największymi wrogami.
Czy naprawdę wszyscy sobie zdają SPRAWĘ, że nieraz ułamkom sekundy zawdzięczamy to, że nie jesteśmy osobą jaką dzisiaj gardzimy najbardziej?
Nie chce mi się odpowiadać po raz kolejny na to samo, ale...
Tak sobie zajrzałem w oceny, i mam tylko jedno pytanie...
W czym "Efekt Motyla" z Asztonem w roli głównej, o scenariuszu dziurawym jak ser szwajcarski ogląda się lepiej niż starą trylogię "Gwiezdnych Wojen"?
"Nie chce mi się odpowiadać po raz kolejny na to samo, ale... "
Fajnie by było jakbyś odpowiedział raz, a z sensem.
"W czym "Efekt Motyla" z Asztonem w roli głównej, o scenariuszu dziurawym jak ser szwajcarski ogląda się lepiej niż starą trylogię "Gwiezdnych Wojen"?"
Możesz coś więcej powiedzieć o tych dziurach w scenariuszu? (film oglądałem 2 razy, ostatnio - ponad 2 lata temu).
W Efekcie Motyla był chociaż ciekawy pomysł z dość banalnym, acz rzadko poruszanym problemem. Oryginalny pomysł.
"Gwiezdne Wojny" to taka baśń ze skakaniem, kicaniem, fikołkami, świetlnymi mieczami, oraz mdłą i nudną walka dooooobra ze złeeeeeeem.
Kompletnie nie trawiłem tego klimatu (najgorsze to było z takimi włochatymi stworkami co procami do robotów strzelały). Nigdy nie wytrzymałem przy tym dłużej niż 40 minut.
Są gusta i guściki. Są jeszcze bezguścia ;-) Gdzież takim gniotom jak "Imperium Kontratakuje" czy "American Beautie" do takiego arcydzieła jak "Efekt Motyla"?
"Imperium Kontratakuje" to dopiero nazywa się bezwartościowy film :) Nie lubie filmów przygodowych. Nigdy nie lubiłem i nie polubię. Indiana Jones, Gwiezdne Wojny, Bond - dla mnie praktycznie jeden gatunek.
"Z ciekawości... Czego oczekujesz po filmie? "
Oj, to bardzo trudne pytanie.
W największym uproszczeniu, interesują mnie (są wyjątki oczywiście):
-fabuła jest w zasadzie pretekstem do przekazania głębszej myśli
-głębsza myśl nie ma być prymitywnym pytaniem i odpowiedzią. Nie lubie jak reżyser wciska nam swoją gotową złotą myśl. Najlepiej jak głębsza myśl jest pytaniem. Najlepiej jak film przedstawia problem.
-oryginalność - ważny czynnik. Bardzo pożądane jest, żeby film mnie czymś zaskoczył.
-pomysłowe, przemyślanie i interesujące wizje świata (w filmie rzadko występuje, głównie dotyczy to książek)
-Lubie senne,oniryczne klimaty. Kompletne pomieszanie prawdy z fikcją, spoglądanie oczami szaleńców, zagłębianie się w chore umysły, obserwacja stopniowego popadania w obłęd.
No widzisz, a ja po filmie oczekuje, żeby dał mi rozrywkę :-) Głębsze myśli? Odpowiedzi? Co Ty, chcesz się z filmu życia nauczyć? Człowieku, nie żartuj...
Nie! Precz z odpowiedziami! Pytania!
To, że oczekuje rozrywki, to banał. Piszę jedynie, co mnie rozrywa.
Kto tu mówi o nauczaniu życia?? Po prostu lubię oglądać i czytać takie rzeczy, bo i lubię rozważać takie problemy.
Na oglądanie jak Bond 2h ratuje świat, żeby na koniec przelecieć kobite - szkoda mi czasu.
Wy - gimnazjaliści się tak jaracie.
Słownictwo godne gimnzajalisty.
A przecież gimnazjaliści są be, bo się nie 'jarają' takimi filmami jak ty.
Jakby to gimnazjalista napisał - ŻAL.
Nie jesteś tak "cool" jak Ci się wydaje ;-)
"A przecież gimnazjaliści są be, bo się nie 'jarają' takimi filmami jak ty."
Blisko. Oni po prostu jarają się filmami, którymi ja już się nie jaram ;-)
"Jakby to gimnazjalista napisał - ŻAL."
Zwróć proszę uwagę, że sam to napisałeś. Zdradziłeś się! :-)
Witeczku drogi ... a może powinnam napisać "Panie Witeczku"? Ostatecznie jest Pan już dorosłym, dojrzałym mężczyzną. Pan już przecież skończył,rok czy dwa lata temu, gimnazjum, niebawem czeka Pana matura i inne "dorosłe" sprawy. Pan już się nie jara tymi filmami, którymi jarą się ONI (gimnazjaliści). To zbyt banalne przecież ...
Do rzeczy: Podobał mi się ten film Witeczku. Bez doszukiwania się w nim żadnego ukrytego przesłania, głębokich martowści i zaowalowanych prawd - najzwyczajniej na świecie mi się podobał. Kilkadziesiąt minut dobrej rozrywki, ciekawa historia - tylko tyle. Nie jestem gimnazjalistką, baa, nigdy do gimnazjum nie chodziłam. Nie mam też już, niestety, "nastu" lat.
Piszesz tyle Drogi Witeczku o banałach,głupocie, banalnych głupotach wynikających z banału - trochę takie masło maślane w opakowaniu po margarynie :). Zatrzymam się jednak przy kwestii tego banału. Być może banałem jest fakt, że każdy najmniejszy wybór jakiego dokonujemy w życiu może wpływać na naszą przyszłość i przyszłość innych ludzi. Ok, może to banał. Może w każdym jednym filmie da się znaleść coś banalnego, bo przecież filmy są o życiu i całej tej otoczce jaka mu towarzyszy? Może życie jest pełne banałów, może samo jest banałem? Może, może, może ...
Jakkolwiek, film mi się po prostu podobał :). Każdy ma prawo do swojego zdania, Ty również. Jednak proszę, nie wywyższaj się ponad tych wszystkich "gimnazjalistów" w wieku starszym i młodszym, którym w jakimś sensie EM przypadł do gustu, tylko dlatego, że ukończyłeś gimnazjum dwa lata temu. To o niczym nie świadczy.
Zaszczyt. Założyła konto tylko po to, żeby mi odpisać! :-) Się ma tą charyzmę, nie? ;-)
Nie pochlebiaj sobie :).Aż tak wyjątkowy nie jesteś...raczej przeciętny, choć z nieco przerośniętym ego. Dorośnij dzieciaku, świat się wokół Ciebie nie kręci. Konto założyłam dlatego, że widzę tu gdzie niegdzie ciekawe dyskusje, więc czemu miałabym się nie przyłączyć?
tak, tak, tłumacz to sobie jak tylko chcesz :). Czuję się rozczarowana, gdyż idziesz na łatwiznę i odnosisz się do mojej osoby a nie do tego co napisałam. Myślałam, że będziesz miał coś interesującego do powiedzenia ... ale to też pewnie zbyt banalne dla Ciebie, czyż nie?
Hmm, proponuje np do tego:
"Witeczku drogi ... a może powinnam napisać "Panie Witeczku"? Ostatecznie jest Pan już dorosłym, dojrzałym mężczyzną. Pan już przecież skończył,rok czy dwa lata temu, gimnazjum, niebawem czeka Pana matura i inne "dorosłe" sprawy. Pan już się nie jara tymi filmami, którymi jarą się ONI (gimnazjaliści). To zbyt banalne przecież ...
Do rzeczy: Podobał mi się ten film Witeczku. Bez doszukiwania się w nim żadnego ukrytego przesłania, głębokich martowści i zaowalowanych prawd - najzwyczajniej na świecie mi się podobał. Kilkadziesiąt minut dobrej rozrywki, ciekawa historia - tylko tyle. Nie jestem gimnazjalistką, baa, nigdy do gimnazjum nie chodziłam. Nie mam też już, niestety, "nastu" lat.
Piszesz tyle Drogi Witeczku o banałach,głupocie, banalnych głupotach wynikających z banału - trochę takie masło maślane w opakowaniu po margarynie :). Zatrzymam się jednak przy kwestii tego banału. Być może banałem jest fakt, że każdy najmniejszy wybór jakiego dokonujemy w życiu może wpływać na naszą przyszłość i przyszłość innych ludzi. Ok, może to banał. Może w każdym jednym filmie da się znaleść coś banalnego, bo przecież filmy są o życiu i całej tej otoczce jaka mu towarzyszy? Może życie jest pełne banałów, może samo jest banałem? Może, może, może ...
Jakkolwiek, film mi się po prostu podobał :). Każdy ma prawo do swojego zdania, Ty również. Jednak proszę, nie wywyższaj się ponad tych wszystkich "gimnazjalistów" w wieku starszym i młodszym, którym w jakimś sensie EM przypadł do gustu, tylko dlatego, że ukończyłeś gimnazjum dwa lata temu. To o niczym nie świadczy."
:P
Adwokat. Jak u Tedego - "W Tym stylu ja sam - Was nie wiem ilu" ;-)
Wiesz dlaczego NIE odwołałem się do tego posta? Bo to czysta hipokryzja. Pisze mi, że odwołuje się do jej osoby zamiast do treści jej posta, a treść jej posta to odwołanie do mojej osoby ;-)
Odwołuję się jedynie do Twojej osoby w kontekście Twoich wypowiedzi. Tylko tyle, nie napisałam o Tobie prawie nic czego Ty o sobie nie napisałeś. Jeżeli tak to odebrałeś to przepraszam.
Może i kpię :). A właściwie, to tak, kpię. Bo skoro, po mojej pierwszej wypowiedzi masz do napisania tylko tyle, że założyłam konto ze względu na Twoją, hmmm...charyzmę (heh)... to już chyba tylko kpina pozostała, bo nie mam co liczyć na normalną dyskusję. Chyba, że się mylę?
Ty mówisz "banał" ja mówię "banały są w każdym filmie"
Ty mówisz "głupota" ja mówię "rozrywka"
Ty mówisz "dla gimnazjalistów" ja mówię "nie jestem gimnazjalistką".
Więc proszę wskaż mi o Wielki Mistrzu film, w którym nie ma choć jednej rzeczy banalnej, wskaż mi powody, dla których stawiasz się na wyższym poziomie intelektualnym niż Ci, którzy mają zdanie odmienne od Twojego i szufladkujesz ich odrazu jako "gimnazjalistów"? Hmm, to mnie interesuje.
Film to sztuka, więc idąc tym torem - w sztuce zdarzają się utwory z głębokim przesłaniem i te mniej ambitne. Są ludzie, którzy poprzez nadinterpretację będą doszukiwać się czegoś w niczym i tacy, którzy nie odróżnią diamentu od tandety. Ok, tylko trzeba wiedzieć gdzie czego szukać. Jak już pisałam, nie dopatruję się żadnych głębszych przesłań w EM, jednak to, że obejrzałam ten film z pewną przyjemnością, że nie żałuję tego, nie czyni mnie w żaden sposób osobą gorszej kategorii niż ty jesteś. A Twoje pogardliwe określenie "gimnazjaliści" raz, że może być obraźliwe dla innych, dwa, że jest nie na miejscu. "Zapomniał woł jak cielęciem boł" ;).