Chciałbym podzielić się z Wami moimi odczuciami nt. tego wyjątkowego wg mnie filmu.Na początek napiszę o moim pierwszym z nim kontakcie ,ponieważ pamiętam go dobrze do dziś..
Pierwszy raz zetknąłem się z tym filmem gdy miałem 21-22 lata (teraz mam 33). Mieszkałem wtedy z rodzicami w takim starym domu jednorodzinnym i miałem pokój na górze przerobiony ze strychu.Rodzice opowiadali mi czasem jakieś dziwne z nim związane historię.Ponoć poprzedni właściciele przeżywali w nim jakieś dziwne historie.
Była sobota ,późna godzina ,już po północy.Leżałem w łóżku,czułem że chce mi się już spać ale pstrykałem sobie pilotem po kanałach.Na swoje szczęście (lub nieszczęsćie) zostawiłem go na TVP gdzie zaczynał się jakiś film. Odłożyłem pilota i stwierdziłęm ze sobie przy nim zasnę.Jako że rozkręca się długo,torche oglądałem trochę już przysypiałem. W pewnym momencie zorientowałem się że jest to film grozy..Zaczęły się sceny gdy dziewczynka z wolna zmieniała tożsamość.Te sceny robiły na mnie ogromne wrażenie ,jednak niewyspanie powodowało że oglądałem go "urywkami" bo przysypiałem.Jednak już było za póżno.Moje sny gdy przysypiały łączyły sie z filmem.Przysypiałem -była ona.Budziłem się była ona.Przyznam ze wtedy przespałem koniec.Obudziłem się gdy były już koncowe napisy.Wtedy jednak zaczeło się najgorsze.WYlaczylem tv i postanowiłem szybko zasnąć.Zaczał sie koszmar.Pół jawa poł sen z Egzorcystą w roli głównej.Budziłem się co kilkanaście minut,sparaliżowany lękiem i niepokojem. CIemny pokój na strychu i szumiace na zewnatrz okna przyprawiały mnie o tortury. Nie byłem sie w stanie ruszyc ze strachu,Kazdy cien na sciane zza okna potęgował to straszne doznanie.Gdy zasypiałem ,ona wracała.Obudziłem się rano z mocnym postanowieniem-nigdy więcej takiego oglądania takich filmów....
Pożniej nabylem ten film na dvd . Z jakas perwersyjna ochota chcialem sprawdzic jakie wrazenie zrobi na mnie po latach.Obejrzałem go sam wieczorem.Wiedziałem co bedzie wiec troche sie psychicznie przygotowałem.Zrobił znow na mnie ogromne wrazenie i przestraszyl niewiele bardziej niz w czasie pierwszego seansu,Znow ciezko bylo mi zasnac ale poradzilem sobie:).Pozniej kilkakrotnie probowałem podejsc do niego-znow w nocy,ta chec adrenalinki jest kuszaca.Niestety dochodze tylko do koncowych momentow tego jakby okresy sprzed przemiany i wylączam,Nie daje rady.WYobraznia dodaje od siebie drugie tyle co ten film.
Skad bierze sie fenomen tego filmu? Moim zdaniem niesłychana prostota historii ktora poteguje grozę.Kontrast miedzy zwyklym zyciem zwykłęj dziewczynki i tym co sie dzieje z nia pozniej,FIlmowi sznytu dodaje :staroswiecka" realizacja,sceneria i aktorstwo.Pisze w cudzysłowie poniewaz te cechy powodują że film ma jeszcze wieksza moc.Perfekcyjnie budowane napiecie,poczucie bezradnosci i niemoznosci zrozumienia co sie dzieje z naszym zwyklym zyciem.Po latach doceniam watek z matką księdza.Jest on niby mniej wazny w filmie ale buduje rys psychologiczny ksiedza.Tak filmow juz sie nie montuje i nie realizuje-teraz musi byc szybko,tresciwie i do przodu.Wtedy rezyser mogł sobie pozwolic na sekwencje ktore teraz uznawane sa za nudne a wg mnie budują suspens.
I uwaga koncowa-mysle ze film ten moze uerzyc tylko w osoby ktorych wyobraznia jest w stanie dograc cos "od siebie".Oglądałem ten film z kilkoma osobami ktore twierdzily ze film owszem i straszny ale traktowały go z przymruzeniem oka.Lecz tylko ja wiem jaka jest prawda-nie bylyby w stanie obejrzec go w moim starym domu ,samotnie ,nocą..Zapewniam Was.
W pełni to rozumiem, chociaż ja kiedy pierwszy raz obejrzałam miałam 13 lat - jaką radość dziecku sprawia, kiedy robi na złość rodzicom... A jeszcze jak nie wiedzą, co się ogląda za ścianą - czysta satysfakcja... i głupota zarazem. Po obejrzeniu, przez 3 miesiące spać nie mogłam, miałam koszmary, jakieś omamy wręcz - nie dziwne u dzieci. Masakra jednym słowem. Ale o dziwo, nie było to moje dziecięce postrzeganie filmu. Do tej pory oglądam w ogromnym napięciu, jestem spanikowana, roztrzęsiona do granic możliwości. A potem, jak się jeszcze o tym rozmyśla, przywołuje - można dostać ataku histerii...
Jak na horror - bardzo dobry. Chyba o to w prawdziwym horrorze chodzi. Nie mniej jednak, robi z człowieka emocjonalną kalekę. Chwilami się zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak, czy to ten film tak działa, ale autentycznie się boję.
Hej.
No ja też tak mam.Ten film wyjątkowo działa na moją podświadomość.Obejrzałem dziesiątki horrorów i zaden tak na mnie nie podziałał nawet w jednej setnej.Na samą myśl o tym ze go oglądam zaczynam czuć niepokój.Ja w wieku 13 lat kiedys nieopatrznie uprosiłem ojca by mi pozwolił obejrzec kino nocne-tak to sie kiedys nazywało.Leciał Nosferatu z Klausem Kinskim.To co wtedy ten film mi zrobił tego nie zapomne.Choc nie jest to klasyczny horror ,raczej psychologiczny film z elementami horroru historycznego.Ale ma niesamowicie niepokojącą aurę.
Na mnie ogromne wrażenie wywarł "Omen" Donnera (kiedy oglądałam po raz pierwszy miałam jakieś 15 lat) i myślałam, że nic nie będzie w stanie mu dorównać. No i ściągnęłam sobie 'Egzorcystę'...
Postanowiłam go obejrzeć jak będę sama w domu (wiadomo, klimacik;p) i (mimo, że noc to jeszcze nie była)to i tak cały film walczyłam z tym żeby go nie wyłączyć - tak był straszny, a zarazem wciągający. I muszę przyznać, że stawiam go na równi z 'Omenem'.
Piszę to, bo właśnie wczoraj, nie mogąc zasnąć, zapodałam sobie ten filmik na dobranoc ;) efekt był taki (oglądałam go sama, dobrze po drugiej w nocy), że nie zasnęłam aż do szóstej. Ten film ma po prostu wszytsko co poiwiniem miec horror okulttysyczny. Myślę, że gdybym oglądała go po raz setny i w dzień - to nawet w tedy wywarłby na mnie ogromne wrażenie.
Dla mnie to Arcydzieło niekwestionowane.
Także pozdrawiam. Nie ma jak to 'czuć' kino grozy ;D
BenQ
Oglądałaś Egzorcyste sama o 2 -iej w nocy?:)Rispekt jak to sie mówi wsrod młodzieży.Ja na samą mysl o tym mam czarcie ciary..Jak ktos lubi takie klimaty to polecam obejrzenie na you tubie polskiego filmu dokumentalnego o Annelise Michel...Historia prawidziwa-polecam obejrzec wieczorkiem samemu.Kopie tyłek niegorzej niz egzorcysta
mkk_mar
sama się sobie dziwię, po prostu lubię się bać ;)
Oglądałam film, o którym piszesz, ten dokumentalny - leciał kiedyś w tv wieczorową porą, ale oglądałam w asyście rodziców ;D. Film, jak to określiłeś, 'kopie tyłek' bo zawiera autentyczne materiały, realne nagrania i zdjęcia - do tego naprawdę porządnie zrobiony. Również polecam ludziom, którzy lubią się straszyć a przy okazji dowiedzieć czegoś.
pozdrawiam!!!
P.S. mkk_mar widziałeś może jakieś sequele do 'Egzorcysty'? Ja się zastanawiam czy obejrzeć, bo dopiero teraz się skapnęłam, ze Linda Blair gra w 'dwójce' i podejrzewam, że film może mieć podobny klimacik ;)
Hej
Oglądałem zarówno dwójkę jak i trójkę.Powiem tak-obie te czesci są bardzo daleko od pierwszej czesci.Jesli ktos oczekuje podobnego klimatu to niestety się zawiedzie. Niestety sa to wg mnie dwie ewidentne pomyłki.O ile dwójka jest jeszcze filmem do jakiegokolwiek strawienia , to trójka jest czyms kompletnie dziwnym.Ale to oczywiscie kwestia gustu - warto samemu to ocenić.Ale powtarzam - podpinanie tych filmow pod Egzorcystę I jest lekkim oględnie mowiac naduzyciem
Zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź. Co do tego filmu, muszę przyznać, że unikam go jak ognia. Najgorsza dla mnie scena to epilog, kiedy egzorcysta pierwszy raz spotyka diabła. Wówczas idzie on jakąś mroczną ulicą i nagle przejeżdża powóz, prowadzony przez dziwną postać (ma paskudną twarz). Mimo, że nie chcę na nią patrzyć, ta scena jest tak skonstruowana, że nie możesz oderwać od niej wzroku....
Wracając do pisanego przez Ciebie "fenomenu" (to się może fanom filmu nie spodobać):
1. Film ten to historia f a n t a s t y c z n a ! ! ! ! Opętanie wygląda zupełnie inaczej. I z takiego założenia trzeba wychodzić decydując się na jego obejrzenie.
2. Myślę, że ów "fenomen" polega głównie na budowaniu nastroju, oraz na tematyce, bo chociaż mało ma wspólnego z prawdą (jest przejaskrawiona), to dotyczy kwestii - nie bójmy się tego nazwać - szatana, który jest w końcu największym wrogiem człowieka.
3. Nie możesz pisać o tym, że w trakcie oglądania tego filmu czułeś się bezradny. Nie można zapominać, że ponad tym wszystkim (również ponad szatanem) stoi Bóg, który jest jego panem. On nad tym wszystkim czuwa. Jest to podstawowy minus filmu - bezradność. W rzeczywistości, jeśli ufasz Bogu i nie wydasz wewnętrznej zgody na opętanie, takie rzeczy nie będą miały miejsca. Bezradność wobec tego filmu to - w tym wypadku - cecha ateistów.
Ustosunkuję się:
1.Oczywiście że ta historia jest fantastyczna.Choć z drugiej strony czy nie mógłby się taki przypadek zdarzyć? Nie wiem-wykluczyć tego całkiem nie możemy-to jest najzabawniejsze
2. Zgadzam się.Siłą tego filmu jest budowanie mozolnie z cegiełek nastroju niepokoju. Każda scena ma wnim sens i jest kolejną cegiełką.Historia jest filmowo podjaskrawiona ,oczywiście. Myślę że paradoksalnie to uczyniło ten film oglądalnym.Gdyby był on o jeden ton bardziej realistyczny (np. w klimacie lekko dokumentalnym) normalny człowiek sam nie byłby go w stanie obejrzeć-groziło by to wylewem jakimś.
3. Myślę że kwestia religijne są indywidualne
Człowieku o jakiej Ty mówisz bezradności. Ateista czy nie to nie ma znaczenia. Ja nie chodzę do koscioła bo nie wierzę w to co tam wam wciskają. Natomiast wiem że istnieja pewne siły i żadna modlitwa Ci nie pomoże. Liczy se Twoja postawa lub nawet nic nie masz do powiedzenia. Opetani bywali ludzie bardzo wierzący i to najczęściej. Więc sie tak nie ciesz. Poza tym jak ktos wcześniej słusznie zauważył opętania często wyglądaja inaczej ale tylko jesli sa wynikiem okultyzmu. Natomiast inne moga wyglądać właśnie tak. Słyszałem archiwalne taśmy głosu demonów na jakimś filmie dokumentalnym i powiem że w piekle będzie niewesoło.
Aczkolwiek jak oglądałem ten film mając jakies 7-8 lat to potem długo nie mogłem spac normalnie :p Teraz to co innego. Lubie horrory ciekawe bo żaden film mnie nie może przestraszyć, lubie jak jest krew i ból, bo to jest realne, to sie zdarza w zyciu. Ja sie boje tylko rzeczywistości. Wam radze to samo. Filmów sie bac to dobra dla dzieci. Ale dla Egzorcysty szacun 10 na 10 bo jest klimacik no i kiedys naprawde mnie przestraszył jak zemsta z Koskosu z lat 50-tych.
Historia z "Egzorcysty" jest oparta NA PRAWDZIWYCH WYDARZENIACH. Scenariusz opary został na motywach powieści Williama Petera Blatty'ego, który wzorował się na AUTENTYCZNYM PRZYPADKU OPĘTANIA nastoletniego chłopca Robbie'go Mannheim'a (aka: Ronald Doe) http://en.wikipedia.org/wiki/Robbie_Mannheim
Mnie w ogóle straszą najbardziej "złe twarze"... Nie potwory, monstra, wilkołaki, wampiry czy duchy, a twarze ludzkie. One są najstraszniejsze... A tego jaszczurczego, długiego jęzora dziewczynki nie zapomnę długo ;) Brrrrrr...
Z tym to ja się rzeczywiście zgodzę. Nic tak na mnie nie działa jak ludzka twarz, w której nie ma nic człowieczego. Często jest tak, że już nie mogę wytrzymać i przymykam oczy, ale tylko tak, by nie widzieć zbyt wyraźnie. Widzę co się dzieje na ekranie, ale nie dostrzegam spod rzęs szczegółów twarzy. To głupie, ale z jednej strony nie mogę oderwać się od telewizora, a z drugiej boje się patrzeć, bo potem te obrazy do mnie wracają.
Napiszę tak:
Film rzeczywiście może przerazić, ale jak się ma 15 lat. Ja oglądałem go w wieku 15 lat i zrobił na mnie wielkie wrażenie. Teraz mam 27 lat i mam ten film na DvD, raz przetestowałem płytkę i więcej nie obejrzałem. W dzisiejszych czasach nie straszy on już tak jak kiedyś, efekty są już przestarzałe, fakt wynika to z biegu czasu, ale sceny opętania są czasami mocno przesadzone. Twoja historia też mnie trochę dziwi, bo sam twierdzisz, że nigdy filmu nie obejrzałeś do końca, a wysuwasz wnioski jakbyś film znał na pamięć. Wiesz mi, ja ten film praktycznie znam na pamięć, oglądałem go kilka razy i z każdym kolejnym razem coraz bardziej mnie nudził. Nie wiem czy kiedykolwiek go jeszcze obejrzę. W historii kina jest to jednak jeden z najlepszych filmów grozy jakie kiedykolwiek powstały. Pozdrawiam i proponuję obejrzeć tajski horror Shutter - Widmo.
Nie napisalem tam ze nigdy nie obejrzalem go do konca - obejrzalem go kilka razy do konca z moja dziewczyna.Pisalem o niemoznosci ogladania go samemu.To po pierwsze. Poza tym najpierw piszesz ze obejrzales go na dvd raz i odlolyles bo cie nudzi.Potem piszesz ze ogladales go kilka razy- ogladasz kilka razy film ktory cie nudzi? Nie chce polemizowac o gustach - jednego nudzi jedno innego drugie. Shutter ogladałem - bez wiekszych wrazen.
Ja go oglądałem kilka razy zanim nastała era płyt dvd, bo wtedy to była dla mnie przyjemność, a film który mam na dvd zakupiłem w 2007 roku do mojej prywatnej kolekcji filmów i oglądałem raz.
Na mnie przeciwnie. Egzorcysta wywarł wielkie wrażenie. Shutter - Widmo zupełnie nie. Średnio mi się podobał, prawie w ogóle mnie nie przestraszył.
mnie się shutter podobał - fajne wrażenia jak się ogląda nocą ;p no i ten klimat Azji ;) Jednak 'Egzoecysty' nic nie pobije: klimat horroru stanistycznego, świetny scenariusz no i te piekne lata 70te....
DLa BenQ ktora interesuje sie mocno tematem egzorcysty - mala ciekawostka.Zespół Behemoth ma w swoim dorobku utwór o wiele nam mówiącym tytule:
Pazuzu
ANNU KUNUK NERGAL
ANNU KUSSUM PAZUZU
ULTU ULLA
BIT LITUM
Hark the howl ov pestilential wind!
Atem, devourer ov life forever blackening!
Sculpted in stone by the Assyrian wind
Semen ov Hanpa has vomited Thee forth
Reveal to us overwhelming might
Release Thy rage destroyer ov lies
Hark the howl ov pestilential wind!
Atem, devourer ov life forever blackening!
Unveil the primal chaos within Thyself
Daughter ov Anu slain, Lamashtu annihilate!
Reveal to us overwhelming might
Release Thy rage destroyer ov lies
Transcending the wrath ov The Great Black
Slay the reptile!
Slay I command!
May 107 complete the cycle
When aeon ov Seth emerges
The desert storms can not be tamed
When concubine ov chaos begins her dance
Reveal to us overwhelming might
Release Thy rage destroyer ov lies
mkk_mar
już myślałam, że wyczerpałam temat w kółko gadając o 'Egzorcyście', ale widzę, że Ty jesteś nie tylko expertem w tej dziedzinie ale także w dziedzinie kontekstów interpretacyjnych ;)
Na pierwszy rzut oka widać, że słowa utworu inspirowane są 'Egzorcystą' choćby: "Sculpted in stone by the Assyrian wind" no a jeżeli nie samym filmem to na pewno uzywa przynajmniej jego popularności ;) Juz odsłuchałam sobie tego na youtube i stwierdzam, że raczej nie moje klimaty jeżeli chodzi o muzykę ;p
dzięki wielkie - uwielbiam ciekawostki na temat moich ulubionych filmów ;D
PZDR
Nie ma sprawy:) Tu masz jeszcze ciekawy link skoro interesuje Cie naukowe podejscie do tematu
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4253/q,Opetanie.8211.okiem.psychologa.klinic znego
Przede wszystkim słowa uznania za świetny temat, który ładnie się rozwinął i w którym, ku mojemu zdziwieniu, praktycznie nie ma "śmieci". Rzeczywiście jest w tym filmie coś, co ciężko wytłumaczyć... Obejrzałem ten obraz w wersji reżyserskiej po raz pierwszy w życiu. Przed seansem przeczytałem trochę na jego temat, poza tym za małolata chciałem obejrzeć z siostrą bo akurat zapowiadali w tv (na całe szczęście jakoś mnie to ominęło). Wiedziałem więc doskonale czego się spodziewać-zresztą ten film to legenda i na ogół każdy wie o czym jest. Mam 22 lata i nie jestem z natury zwolennikiem horrorów, jednak nie znaczy to, że przedstawicieli gatunku nie oglądałem. Mam za sobą większość ze współczesnych straszydeł typu "Piła", "Hostel", "Wzgórza mają oczy", "Zejście", "Droga bez powrotu" itd. Jednak coraz bardziej zaczynało mnie to gore nudzić ze względu na braki w budowaniu napięcia, a skupianiu się na drastyczności. Postanowiłem więc sięgnąć po klasykę. "Egzorcysta" sprawił, że adrenalinę czułem już przed oglądaniem i muszę przyznać, że włączyłem film jeszcze jak było widno. Z biegiem czasu robiło się coraz ciemniej a dziewczynka była coraz gorsza. Te niesamowite spojrzenie i przeszywający głos przy każdej scenie sprawiały, że miałem solidne ciarki... Najlepsza wg mnie scena-ukazująca opętanie na oczach matki i lekarzy, kiedy łóżko rzeczywiście się trzęsie a dziewczynka szaleje (była to około 50 min. filmu i mówiłem sobie, że na końcu włączę to sobie jeszcze raz, ale jak się później okazało, nie dałem rady). Co prawda muszę przyznać, że widać po tym filmie upływ czasu - jednak fakt, że po ponad 30 latach zafundował mi solidną dawkę specyficznego strachu sprawia, że wszystkie zachwyty nad "Egzorcystą" nie są na wyrost! Dodatkowo film ten zapada w pamięć, co jest wielkim plusem na jego korzyść. Dla porównania powiem, że po "Egzorcyście" oglądałem "Omen" i bezpośrednia konfrontacja tych obrazów w moim rankingu zdecydowanie na korzyść tego pierwszego. Życzyłbym sobie aby powróciła w światowej kinematografii podobna filozofia filmu grozy. Pytanie autora tematu "Skąd bierze się fenomen tego filmu?" moim zdaniem na zawsze pozostanie bez odpowiedzi. Pytanie to jest zarazem najlepszą recenzją legendarnego filmu...
zauważyłam to samo - teraz chyba już nie uda się zrobić horroru z takim napięciem. to samo dotyczy legendarnego 'lśnienia'. Horrory w których nie przelewają się tony krwi i nie latają ucięte kończyny nie są już chciane, a pzreciez caly czas straszą!!
a, i jeszcze te komputerowe poczwary... to mają być te supernowoczesne efekty specjlane, których rzekowomo 'brakuje' 'Egzorcyście'....
pzdr
Tym bardziej że przecież reżyserzy mają na tacy podany ( myślę tu oczywiście o Egzorcyście )niemalże algorytm jak nakręcić dobry horror. Dobre usytuowanie w rzeczywistości , zaburzenie jej paranormalnymi zjawiskami , dobrzy nienachalni aktorzy no i przede wszystkim brak pokusy aby traktować widza horroru jak głupka któremu potrzebne są gadzety, efekty i kreslenie wszystkiego grubą krechą. Moim zdaniem kontynuujac wątek tytułowy fenomenem tego filmu jest chyba tez to ,iż praktycznie połowa tego filmu horrorem nijak nie jest. Raczej studium obyczajowym. Swoistym podkładem i tłem dla pokazania dalszych losów. prosty zabieg a jaki skuteczny. Moim zdaniem blisko celu byli też twórcy Blair with project - zagrożenie nie zostało nam pokazane a jednak straszyło, zakiełkowało w naszych głowach.
no i trafiłeś w sedno - dobry horror szanuje widzą, uważa go za osobę myślącą więc żeby straszyc nie potrzebna jest masa efektów, ale zgrabnie opowiedziana historia z odpowiednim budowaniem napięcia. i oto wlaśnie chodzi. dziś kino jest duzo bardziej komercyjne niż twórcze. smutne ale prawdziwe.........
Mam wrażenie, że współczesne horrory niestety opierają się na filozofii Hitchcocka - "najpierw ma być trzęsienie ziemi a później już tylko gorzej". Problem w tym, że drastyczne sceny tudzież coraz wymyślniejsze tortury nie tyle straszą co zniesmaczają. "Egzorcysta", jak wspomniano wyżej, do połowy jest filmem niemal że obyczajowym podobnie jak "Lśnienie". Zresztą te dwa dzieła straszą na podobnej zasadzie - pokazują niesamowity kontrast normalnych ludzi sprzed i po przemianie. Widz ma czas żeby poznać losy bohaterów, polubić ich, by w końcu dostać solidnego kopa od pierwotnie wzorowych postaci. Dodatkowo w "Lśnieniu" dochodzą działające na wyobraźnię migawki-symbole jak jazda dzieciaka na rowerku po korytarzach czy fale wylewającej się krwi.
Wracając do egzorcysty - niesamowite w tym filmie jest to, że teoretycznie nie zaskakuje na ekranie, a pomimo tego i tak straszy (może za wyjątkiem słynnej sceny kiedy dziewczynka zbiega po schodach robiąc przy tym mostek - tutaj montaż był dosyć szybki). Do czego zmierzam? Widz wie, że za drzwiami pokoju czai się wielkie zło i że zaraz będzie się coś działo. Jeszcze na ekranie nic nie widać a już czuć dreszczyk. Ja bynajmniej tak miałem - ilekroć ktoś zmierzał do dziewczynki już w głowie pisałem sobie scenariusze co może się zdarzyć. I to jest właśnie budowanie napięcia. A że później za drzwiami działy się dantejskie sceny (ale nie brutalne!!!)to nic dodać nic ująć...
Dobrze że powołano się w temacie na "The blair witch project" bo tutaj rzeczywiście na ekranie nie ma kompletnie nic strasznego - bynajmniej teoretycznie. W praktyce bowiem wyszło tak, że ciarki przeszły mi po plecach na widok kamieni przed namiotem:)
Horror ma straszyć i przyprawiać o dreszcze a nie sprawiać, że widz odwraca wzrok ze zniesmaczenia okrutną sceną.
Nic dodać , nic ująć do Twojej wypowiedzi. Mam w głowie parę pomysłów na scenariusz horroru ale nie moge się zebrac na spisanie tego bo widzę to raczej w głowie obrazkami.
PS polecam także obejrzenie Dziecka Rosemary naszego Polańskiego. Tam właściwie w ogóle nie ma nic pokazane , ale specyficzny klimat napięcia potrafi ścisnąć czaszkę jesli da mu sie szansę w samotni wieczorową porą bo film to już wiekowy ale ma klimacik. Jesli ktoś lubi- jak ja to nazywam -ciągnące sie flaki z olejem.Taki troche to "teatr telewizji" ale ja lubie takie kino.
nawiązując do 'dziecka rosemary' - ten film jest po prostu mistrzostwem. Zauważcie, że nie ma w nim jako takiego momentu kulminacyjnego - widz sam do konca nie wie czy w tym domu narodzi się dziecko szatana czy to tylko wymysły znerwicowanej matki? nawet w koncowej scenie twarz diablątka nie jest pokazana - nie ma scen brutalnych, ale akcja jest tak prowadzona ze caly czas odczuwalne jest napięcie - wręcz czujemy obawy i przerażenie głównej bohaterki. To jest właśnie geniusz Polańskiego.
A tu się troche niezgodzę. Film wg mnie ma kulminacyjną koncową scene która walnęła mnie niczym młotkiem w głowe-ona jest po prostu chora w swej groteskowej absurdalności.Tym bardziej że cały film jakby nas przygotowuje na to że zadnej takiej sceny nie ujrzymy. Niepokazanie dziecka było swiadomym wrednym zabiegiem rezyserskim:)
znaczy moim zdaniem jednak taki moment kulminacyjny nie następuje - widz czeka na wyjaśnienie, chce zobaczyć małego szatana, ale taka scena nie następuje - napięcie jest doprowadzone go granicy, ale w kilku koncowych minutach schodzi. tak ja przynjamnij mialam. ;)
To już zalezy od oczekiwań:) Ja chyba raczej nie oczekiwałem że coś zobaczę w tym filmie strasznego - ogólnie był zbudowany na zasadzie- "sam sobie dopowiedz straszne rzeczy" więc moim zdaniem niepokazanie tego dziecka samo jakby się narzuciło reżyserowi. No bo miał dwa wyjscia - pokazać normalne dziecko o ktorym wiemy ze jest dzieckiem szatana , ale wiele by to nie wniosł.Mogł tez pokazac usmarowane węglem dzieciątko z różkami ale to by nie siedziało w konwencji filmu i pewnie osłabiło ogolny ciezar gatunkowy filmu. Kulminacyjnosc tej sceny widze w tym że matka pogodziła się już z pewnym losem i przeznaczeniem. No i widzimy że całe towarzystwo ktore wydawało nam sie podejrzane takie wlasnie jest.Scena ta jest psychodeliczna jak ktos tu celnie napisał. Wygląda teoretycznie jak zwykłe przyjęcie z okazji urodzin - ale przez to niesamowicie niepokojące.
Dziecko Rosemary jest perełką w historii kinematografii, żaden film według mnie mu nie dorównuje. Wystarczyło mieszkanie, małżeństwo i dwoje staruszków, by stworzyć klimat którego w dzisiejszych filmach próżno szukać. Zdecydowany nr 1 w moim rankingu...
Pozdrawiam
"Dziecko Rosemary" - tutaj mam spore zaległości bo nie oglądałem i nie mogę się wypowiadać... Na pewno w najbliższej przyszłości sięgnę po ten film bo na pewno warto ze względu na Polańskiego. Super że Przywołaliście naszego reżysera bo dzięki temu przypomniał mi się film który oglądałem ze 3 lata temu i który bardzo mnie wciągnął, a którego nigdy nie obejrzałem do końca. "Dziewiąte wrota" z Johny Deepem - czy warto się o tę pozycję pofatygować???
Dziwiąte wrota - film całkiem ok , jednak to już nie tak wysokie loty jak "Dziecko" np. Nie te czasy, nie ten klimat.Takie hollywoodzkie kino-można obejrzeć w sumie.
W "Egzorcyście" też oczywiście mamy duży polski udział - muzyka Pendereckiego i udział polskiego chóu w nagrywaniu muzyki.
Komedy, jasne że Komedy :) Polecam Martyrs, chwyta widza za gardło już od pierwszego kadru, dobry jest też Eden Lake :)
"Dziecko Rosemary" - rzeczywiście wyjątkowy film ze względu na odmienność przekazu. Śmiem twierdzić, że podobny horror już nie powstanie, bo kino grozy bez "fajerwerków" po prostu we współczesnych czasach się nie sprzeda. Znakomita postać głównej bohaterki i tej denerwującej, upierdliwej sąsiadki. Zachowanie Rosemary graniczące z obłędem początkowo utwierdzało w przekonaniu, że kobieta postradała zmysły i sobie coś ubzdurała (chociaż jednocześnie cały czas brałem pod uwagę ewentualność o słuszności jej fanaberii). Z biegiem czasu coraz bardziej widz przechodzi na stronę osamotnionej Rose, by w finale zobaczyć wszechobecne zło pod postacią okrutnych pań i panów w garniturach i ich diabolicznego śmiechu. Szatańskie zło ukazane bez czeluści piekielnych, smoły i małego diabełka z różkami wyjątkowo przekonuje bo widz ma ochotę tych wszystkich balowiczów powystrzelać! Film zapada w pamięć i jeszcze ta hipnotyzująca melodia na początku i na końcu...
ja też oglądałam wtedy Anneliese Michel tą późną porą i byłam sama w pokoju a wszyscy już spali...nie obejrzałam całego.
mnie przeraziła sama rozmowa wstępna dziennikarki z księżami... brrr
Wtedy, gdy mówiła:
"Jest to film na prawdę przerażający, wrażliwe osoby i dzieci prosimy o odejście od telewizorów"
Myślę sobie...będzie extra oglądanie. Bałam się, ale co tam- oglądam.
Wyłączyłam tak po godzinie jak się zaczęły te taśmy z egzorcyzmów. Najpierw słuchałam, potem wyłączyłam dźwięk, a potem telewizor.
Myślę, że fenomen tkwi w braku efektów specjalnych. W tym, że wszystko wygląda przerażająco autentycznie.Film oczywiście działa na psychikę, osoby z bujną wyobraźnią, będą widziały tę dziewczynkę we śnie, w zupełnie innych miejscach niż w filmie.
prawie pełna zgoda - aczkolwiek może nie brak owych efektów a ich dyskrecja. Brak efektów w dzisiejszym rozumieniu..
Ja właśnie usyszałam od koleżanki, że ma ten film. Powiedziała, że potem mi pożyczy, ale nie mogłam się doczekać i przeczytałam książkę. Kiedy czytałam, miałam ciarki na całym ciele. Potem nie mogłam zasnąć, o ciągle wypbrażałam sobie Regan. Jeśli film robi takie samo wrażenie jak książka, to chyba będę musiała popędzić koleżankę z pożyczeniem mi tego filmu... ;)
Zdecydowanie obejrzyj! Koniecznie wersję reżyserską.
Znam ten film na pamięć i choć już dawno przestał mnie straszyć, jest w nim coś takiego, że z przyjemnością od czasu do czasu do niego wracam. Podobnie jak wspomniany przez kogoś wcześniej "Omen", choć przeraził mnie dużo bardziej.
"Egzorcystę" pierwszy raz obejrzałam w wieku lat siedemnastu, w wersji reżyserskiej (a więc miedzy innymi z "pajęczym chodem" Regan, którego w podstawowej wersji zabrakło), zrobił na mnie nieziemskie wrażenie, nie mogłam potem w nocy zasnąć. W każdym cieniu na ścianie widziałam tego demona...
"Omen" oglądałam nieco później i zaczęłam trochę głupio, bo od drugiej części. Potem w nocy obudziłam się przerażona i zlana potem, bo przyśnił mi się nastoletni Damien... Koszmar.
Dziś, choć nadal lubię oba te filmy, już się nie boję - zapewne to zasługa oglądania przy dziennym świetle :)
Natomiast żadna z dalszych części "Egzorcysty" ani trochę mi się nie podobała. Nie było dla mnie tego napięcia, tajemnicy i makabry... I nie było ojca Karrasa.
1. Brak efektów specjalnych
2. Genialne aktorstwo
3.Dla osób wierzących, opętanie przez Demona jest rzeczą przerażającą, niewyobrażalną
4. Niesamowity klimat, świetna narracja, reżyseria, montaż, muzyka
Ciekawostka: w swojej karierze :)otarłam się o archeologie i muszę stwierdzić, że postać demona Pazuzu została tu nieźle wyeksponowana, ale w rzeczywistości demon ten, czczony w Iranie i Iraku nie jest taki groźny. Jest on małym, psotliwym demonem wiatru i szarańczy, zupełnie niegroźnym. Na wyobraźnię mieszkańca Europy i Stanów podziałał jednak konkretnie :)
Wszystkim którym spodobał się "Egzorcysta" polecam obejrzenie polskiego filmu z roku 1961 pt. "Matka Joanna od Aniołów" . Jak się okazuje to Polacy podjęli się pierwszej próby zmierzenia się filmowego z tym tematem! Przynajmniej raz udało wyprzedzić sie Amerykanów - i to w jakim stylu!. Film formalnie nie jest horrorem , raczej czymś w rodzaju moralitetu z elementami bardzo niepokojącymi. Sceny opętania sióstr zakonnych , a zwłaszcza pierwsze spotkanie siostry z księdzem dosłownie MIAŻDŻĄ. Nie są tak dosłowne jak w egzorcyście - brak tam jakichkolwiek charakteryzacji i efektów - jest sama czysta gra aktorska i reżyseria..Ale podnosi dosłownie każdy włosek na ciele..