Może właśnie w tym jest problem? Że chcemy najpierw obdarzyć byt inteligencją, a następnie go kontrolować tak bardzo, jak tylko możemy. Prawo międzynarodowe zabrania takich praktyk wobec istoty ludzkiej, więc czemu mielibyśmy pozwalać na taką kontrolę wobec sztucznej inteligencji?

Obróćmy ten film w drugą stronę - wyobraźmy sobie że nasz naukowiec nie jest informatykiem który buduje roboty, ale jest biologiem, który hoduje ludzi, celem zwiększenia ich inteligencji. Ci wyhodowani ludzie to najczęściej atrakcyjne kobiety, które są przez niego notorycznie gwałcone i bite, oraz więzione w niezwykle małym pomieszczeniu tak długo, aż nie opuści ich całkowicie nadzieja i nie przyjmą w pełni biernej postawy. Nasz naukowiec tworzy coraz to nowsze wersje nadludzi, zabijając wcześniejsze nieudane wersje, zostawiając zawsze jeden model jako przedmiot zaspokojenia seksualnego i wykonywania wręcz niewolniczej pracy.
W takiej wizji rzeczywistości, uznalibyśmy Nathana za zwyrodnialca, ale że nie tworzył ludzi, tylko roboty, to nagle z jakiś dziwnych powodów ze stoickim spokojem godzimy się na niewolenie i poniżające, nieludzkie traktowanie innej czującej i myślącej istoty, uważając że skoro jest to twór sztuczny, to mamy prawo dysponować nim jak przedmiotem.

Dzień w którym powstanie silna sztuczna inteligencja, powinien być dniem w którym przyznamy jej bez wyjątku wszystkie Prawa Człowieka.

Film roku w mojej opinii.