Fala krytyki, która rozlała się na tym filmie jest nieproporcjonalna do tego jaki ten film jest. Zaczynałem go oglądać z ogromnym dystansem ale dobrze się bawiłem, nie nudziłem się, nie usnąłem (co notorycznie przydarza mi się przy klasycznych gniotach albo przy polskiej Ekstraklasie).
Film aspirował do czegoś więcej niż tylko adaptacja komiksu i wygląda, że dopóki mógł robił wszystko, żeby tą adaptacją nie być. Generalnie do 3 aktu jest to na prawdę przyjemne coś ala science fiction z naciskiem na fiction. Widać inspirację Interlstellarem, ale nie oszukujmy się, nie zatrudnili tych samych konsultantów naukowych. Dialogi czasem leżą, aktorzy nie mogli się wykazać na tyle na ile pozwala ich talent, 3 akt jak już napisałem też leży, ale pierwsza część filmu jest na prawdę tym czego mniej więcej, może mniej, ale oczekiwałem.
Pamiętajcie, to jest Fantastyczna 4, samo to, że ten komiks był wydawany tak długo jest już cudem. Jakaż ambitna koncepcja to jest? Geneza drużyny, kurcze nawet jej nazwa jest jak z pasków komiksowych w starych gazetach. Nie oszukujmy się, do tego tematu trzeba podejść albo w stylu dwóch pierwszych filmów albo spróbować czegoś zupełnie nie "fantastycznego". Mam wrażenie, że spróbowano drugiego podejścia, użyto imion, nazwisk, ksyw, miejsc, kilku faktów z kanonu i napisano to od nowa. Trochę nie wyszło ale nie ma takiej tragedii jaką się widzi w sieci. Zdecydowanie najlepszy z 4 (+nieszczęsna adaptacja z lat 90) wszystkich filmów F4. Warto zobaczyć, żeby wyrobić sobie swoje zdanie .
Yyy sorry ale to właśnie ambitniejsze pozycje mają ciężej na rynku, bo tłuszcza łatwiej przełknie Fantastyczną Czwórkę niż np. Mausa.
Niż F4? A chociażby Maus właśnie. Albo The Walking Dead. Albo Sandman. Albo Life in Hell. SIn CIty. Szninkiel. Yans. Thorgal. Kasta Metabaronów. Incal. Jest od cholery ambitnych komiksów. Tyle że wymagają one właśnie czytelnika gotowego na jakieś wyzwanie intelektualne. Maus chociażby ukazuje atropomorficzną historię Żydów kilka lat przed oraz w trakcie Holokaustu. Nie ma żadnych przeszkód technologicznych które mogłyby uniemożliwić ekranizację - tyle ze ludzie zwyczajnie nie poszliby do kina na film o myszach palonych w Auschwitz przez nazistowskie koty...
Mi chodziło bardziej o filmy:)
Żydzi - nuda.
Sandmana już robią, chociaż parę razy przeglądałem w empiku i wydał mi się komiks strasznie chaotyczny i stawiający na ogrom postaci, miejsc i różnorodność epok czyli coś, co nawet ja stworzyłem w opowiadaniu z uniwersum Metra
A, to sory, nie ogarnąłem :) Mi chodziło o komiksy właśnie, piłem do tego co koleś napisał że dziwnym jest że nieambitny komiks utrzymał się na rynku kilka dekad. Choć jak patrzę na swojego posta to nie do końca to sprecyzowałem, mogłem się wyrazić jaśniej.
Zgadzam się, skala ataków absolutnie nieproporcjonalna do jakości produkcji. To całkiem przyzwoity film, choć rozumiem rozgoryczenie reżysera któremu księgowi zaczęli grzebać w scenariuszu już w trakcie pracy.
Prawdę mówiąc cała krytyka tego filmu, coraz bardziej zachęca mnie aby ten film zobaczyć. Ile to razy zachęcony pozytywnymi opiniami wybierałem się na film stworzony na podstawie komiksu i sromotnie rozczarowałem się (mimo, że nie spodziewałem się niczego ambitnego, w końcu to tylko czysta rozrywka). "Avengers", "Kapitan Ameryka", "Iron Man" i ponad wszystko opiewani "Strażnicy galaktyki" - w najlepszym wypadku były to dzieła absolutnie przeciętne, w najgorszym, dzieła mające do zaoferowania jedynie liche aktorstwo, dialogi powodujące ból zębów, bezpłciową ścieżkę dźwiękową, oraz tonę nijakości. Jedynie "Thor 2" ciut bardziej mi się podobał. Natomiast jednym z moich ulubionych filmów jest dość mocno krytykowany "Hulk" z 2003 roku. Świetny, klimatyczny obraz! Możliwe, że "F4" nie będzie filmem dobrym i wpisze się bezpłciową konwencję współczesnych dzieł na podstawie komiksów. No ale cóż... chętnie się wybiorę do kina i sam ocenię.
Heh, czyli podobały Ci się najgorsze adaptacje komiksów ever; okropny " Hulk " Anga Lee i przeciętny " Thor Mroczny Świat ". Moim zdaniem, " Straznicy Galaktyki " to najlepszy Marvelowski film, a poza tym cztery części X-Men i dwie części TASM.
No widzisz tak to jest... W wielu przypadkach te "najgorsze" adaptacje moim zdaniem są najlepsze. Natomiast "Strażników" uważam za najmniej udany marvelowski film. Prezentuje on najgorsze elementy kina tego rodzaju. Zapomniałem o "X-Men" 1,2,3, które uważam za bardzo udane. Może 3 jest odrobinę słabsza, ale nadal niezła.
Co do "F4", właśnie wróciłem z seansu i mogę powiedzieć, że nie jest to tak zły film jak wszyscy dookoła trąbią i nie jest też to dzieło tak dobre jak mogło by być. Pierwsze 2/3 filmu prezentuje naprawdę dobry poziom, ale ostatnia część obniża loty i reprezentuje to co najbardziej liche w ostatnich filmach spod znaku Marvela.
Ja akurat Hulka - Anga Lee uwielbiam. Avengers, Strażnicy umówmy się to jest tylko i wyłącznie świetna rozrywka. Coś jak muzyka pop. Fajna atrakcyjna, ale mózg mógłby spokojnie być niedotleniony i nadal wszystko rejestrować i rozumieć. Liche teksty, aktorstwo nie wymagające żadnych umiejętności, płaska ścieżka dźwiękowa - ba pamiętacie muzykę w starych adaptacjach komiksów czy filmach sci-fi? To były dzieła, bez których filmu by nie było. Dziś ścieżka dźwiękowa jest tylko tłem i podmieniona nie zrobiła by żadnej różnicy.
Nie zgodzę się, że Hulk i Thor 2 mogą aspirować do najgorszych ever. Wystarczy zobaczyć Elektrę i Ghost Ridera żeby przekonać się jak gruba jest warstwa mułu na dnie kinematografii.
Elektry nawet nie widziałem, Ghost Rider jest w miarę ok. Hulk Lee to nudy na pudy. Film usiłuje być mądry i naukowy, niestety, jest przez to bardzo napuszony i strasznie przegadany. Obawiałem się, że F4 pójdzie tą właśnie drogą, ale jest lepiej, znacznie lepiej.
Że tak się trochę zacznę czepiać... ale tylko trochę... ;-) "Hulk" przegadany, a "Fantastyczna 4" nie poszła tą drogą? Przecież w "Hulku" jest o niebo więcej akcji! W "F4" przez 3/4 filmu prawie brak dynamicznej akcji i w zasadzie ciągle gadają! Dopiero na koniec film przyspiesza.
Uprzedzę zanim zmarnujesz cenne minuty swojego życia - Elektry nie oglądaj. Zresztą samo dotrwanie do końca filmu powinni nagradzać jakimś medalem (dotrwałem za drugim podejściem - chyba, już nie pamiętam - ... ale medal żaden nie przyszedł).
Co do muzyki w filmach ze studia Marvela, zrobiła na mnie wrażenie chyba jedynie w Strażnikach Galaktyki, zarówno ta filmowa (bo akurat lubię Batesa, przynajmniej kilka kompozycji) jak i źródłowa.
Z resztą się zgodzę, jest jedynie tłem.
Według mnie hejt bierze się z jednego. Ten film to pozlepiany taśmą potworek w którym nic się nie trzyma kupy. Budowanie na początku napięcia do niczego nie prowadzi. Główny zły pojawia się na kilkanaście minut przed końcem, nie ma żadnej logicznej motywacji, nie ma charakteru i wygląda okropnie. Końcowa walka to całkowita porażka. Aktorstwo jest do niczego, bo aktorzy nie wiedzieli co mają grać. W połowie (no może nie dokładnie, ale wiadomo o co chodzi) film się urywa i z próby zrobienia czegoś "ambitniejszego" zmienia się ni z tego, ni z owego zmienia się w typowesuperbohaterskie kino. Sceny akcji ssą i jest ich mało. Dialogi są bardzo złe. Wymieniać dalej? ;)