Mnie się właśnie podobała pierwsza godzina w której "nic się nie dzieję", bo potem jak się zaczęło dziać to miałem ochotę iść obierać ziemniaki, niż siedzieć przed ekranem. Gdyby to nie był film o Fantastycznej Czwórce i nie musiano pod koniec dawać upośledzonej walki z Dr Sado-Maso to nawet mogłaby być to interesująca pozycja, a tak ani to horror sf, ani film o superbohaterach.