Oglądając film ciągle miałem wrażenie, że reżyser nie miał żadnego planu
co chce pokazać, jakie wywołać emocje i interpretacje. Scenariusz to
przedstawienie po łebkach najważniejszych scen z książki ze skopiowaniem
dialogów. Oceniam go więc słaby.
Na przykład scena walki z Libijczykami:
przedstawiono sam początek walki czyli nacieranie na wroga, a następnie
zakończenie, poinformowanie Ramzesa o śmierci Sary i dziecka. Scena ta
pochłonęła tylko czas a nie miała wg mnie celu, nie pokazała ani
widowiskowej walki, ani aspektów strategicznych ani też najważniejszych
motywów z nią związanych. Więc jaki miała cel? Wg mnie zero składu i
odklepanie wydarzenia. Nie pokazano triumfu i oddania wojska dla
następcy, problemu Libijczyków i ich poddania się, i najważniejszego:
wymordowania przez kapłanów ułaskawionych jeńców gotowych służyć ponownie
Egiptowi (ich bunt wynikał wyłącznie ze spiskowej polityki kapłaństwa),
otrucia Patroklesa, który otwarcie skrytykował tej występek.
Postać królowej Nikotris - W książce jest kochającą matką, ale
postępującej wg woli kapłaństwa/boga. W filmie zrobiono z niej chorą i
zimną dewotkę nieustannie atakującą syna.
Podsumowując, film pokazał kapłanów jako bezcennych mędrców, fundament
Egiptu,ale też rządnych nieograniczonej władzy i skarbów. Nie pokazano w
pełni ich tyranii, spisków i wyniszczającego dla Egiptu działania;
Ramzes natomiast to naiwny idealista,uparty wręcz bohater negatywny,
pragnący szczęścia ludu. Jego portret psychologiczny,tragizm oraz słuszność celów zostały spłaszczone i wypaczone. Wszak w książce dojrzał
on do władzy i walki z Herhorem, którą miałby szanse wygrać gdyby nie
jego ślepa nienawiść i odrzucenie mądrości niesionej przez kapłaństwo
(drwił z astrologii i zignorował informacje o zaćmieniu słońca.)
I najważniejsze: w filmie zabrakło finałowej sceny z rozmowy Pentuera i
Menesa, w której Prus dokonał analizy przyczyn klęski Ramzesa oraz zawarł
ich filozoficzną rozmowę o Egipcie, życiu, smierci, sztuce...Film jest
ogólnie pozbawiony emocji i nudny. Ramzes chce mieć władzę, umiera, a
nas to za wiele nie obchodzi bo był głupi ;p
Dla Kawalerowicza "Faraon" jest traktatem o władzy, więc na tym wątku oparł film. Byłoby czystym bezsensem kręcenie Faraona scena po scenie, bez głębszego zastanowienia i interpretacji. A Przecież z pokazania wygranej bitwy nie można było zrezygnować, a najważniejsze było w niej właśnie to, w jaki sposób i kiedy Pentuer powiedział Ramzesowi o śmierci Sary i Setiego. Bo nawet w ten sposób kapłani manipulowali Ramzesem.
"Wszak w książce dojrzał
on do władzy i walki z Herhorem, którą miałby szanse wygrać gdyby nie
jego ślepa nienawiść i odrzucenie mądrości niesionej przez kapłaństwo "
Czyli że nie dojrzał. To w filmie jest ciut mądrzejszy, jego działania mają czasem chociaż pozory planu (jak np jego zachowanie podczas wizyty Sargona). Kaplani przedstawieni zostali w ciemniejszych barwach niż u Prusa. Ich okrucieństwo widać już w scenie manewrów, kiedy Herhor kazał zasypać kanał mimo próśb niewolnika, ot, żeby dokuczyć Ramzesowi. Spisek również został świetnie przedstawiony.
Scena smierci Ramzesa w ciemnym korytarzu jest genialna