„Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa” w reżyserii Wiktora Skrzyneckiego, prezentowany w „Panoramie polskiego kina”, to ukłon w stronę młodego widza. Film będący ekranizacją jednej z cyklu książek Rafała Kosika jest dosyć udaną próbą przeniesienia opowieści science fiction na duży ekran. Dobrym pomysłem jest adaptowanie twórczości dla nastolatków, ponieważ w ostatnich latach mieliśmy niezbyt wiele polskich produkcji tego rodzaju, a przecież obecne pokolenia powinny mieć coś swojego, jak kiedyś fani Pana Kleksa, „Dwóch światów”, czy „Tajemnicy Sagali”.
Film opowiada o wakacjach trójki przyjaciół – Felixa, Neta i Niki, z których każdy ma jeden szczególny talent. Felix jest urodzonym fizykiem i wynalazcą, Net ekspertem od sztucznej inteligencji, a Nika (co jest nieco stereotypowe i anachroniczne) ma doskonałą intuicję, pozwalającą przeczuwać kłopoty. Potrafi też siłą woli zatrzymać pewne niespodzianki losu i odwrócić bieg wydarzeń, oczywiście tych niesprzyjających. Czyli panowie mają konkretne umiejętności, a ich koleżanka tylko niezawodny instynkt. Trochę to mizoginistyczne, zwłaszcza w drugiej dekadzie XXI wieku. Prawda, panie reżyserze?
Film Skrzyneckiego z pewnością powinni obejrzeć uczniowie gimnazjów, ponieważ pokazuje, że inteligencja i talent nie degradują ucznia do roli skompromitowanego kujona. Wręcz przeciwnie – okazuje się, że wiedza pomaga wybrnąć przyjaciołom z kłopotów, a znajomość praw fizyki może ocalić skórę nawet temu, który uważa, że na naukę szkoda czasu.
P.S. Recenzja nie jest moja