Myślę, że w czasie realizacji tego projektu, musiał budzić wielkie kontrowersje. Teraz jest nieco mniej poruszający, choć nadal zachwycają role Hanksa i Washingtona, no i rewelacyjne The Streets of Philadelphia. Cieszę się że nie jest to jakiś nachalny poemat na cześć homoseksualizmu, który został pokazany z wielką ostrożnością i delikatnością, aby nie zrazić bardziej konserwatywnych widzów. Związek Andrew i Miguela jest praktycznie aseksualny, staje się przez to łatwy do przełknięcia a wszyscy widzowie bez wewnętrznych niepokojów mogą z uwagą śledzić całą historię. Nie wiem, czy kiedykolwiek do niego wrócę, ale z pewnością warto było zobaczyć.