ten film nie był tak bardzo słodki, byłoby super. Obejrzałem go sobie wczoraj na Polsacie, i było rzeczywiście dobrze - Oscar dla Hanksa zrozumiały, historia wciągała. Ale pod koniec było już przesłodzone (żeby on jeszcze tę rozprawę przegrał). Nie mogę się również zgodzić na tezę jednoznacznie potępiającą ludzi przerażonych AIDS - wtedy mało kto wiedział coś o tej chorobie, "gejowskiej dżumie", jak powiedział w filmie Hanks.
9/10 za to, że jest dobry, wciąga i może nie jest tak papierowy, jak to ująłem przed chwilą. Do tego świetne aktorstwo.
Zwróć uwagę na to, że film powstał w czasach, w których o AIDS rzeczywiście ludzie mało wiedzieli, i gdyby Beckett przegrał proces, ludzie zajmujący stanowisko podobne do siwych panów, mogliby opacznie to zrozumieć. Niejeden usprawiedliwiłby brak tolerancji wobec chorych na AIDS. Filadelfia to nie tylko dramat, ale również w pewnym stopniu film edukacyjny, który jak mi się zdaję, miał spory wpływ na współczesne postrzeganie zarażonych i homoseksualistów.
tolerować homosiów można, a nawet się powinno. ale nie przesadzajmy z ta tolerancją
Rozumiem twój punkt widzenia, ale sposób pokazania w tym filmie Becketta i tak robi z niego megapozytywnego bohatera. Przegrana procesu byłaby jak dla mnie fajnym wyjściem filmowym (bo tak patrzę na film; oczywiście można też z perspektywy edukacyjnej) - oto Ameryka, w której wszyscy są równi, obraca się przeciwko swojemu synowi tylko dlatego, że jest gejem i ma AIDS.
Wszędzie gdzie pojawia się plantum jest awantura, także Platton nie ma co się denerwować :P Zwykła pustka. 6/10 bo film o gejach, brawo.
Nie mógł przegrać, w amerykańskim prawie działa coś takiego jak precedens. Jeśli ta sprawa byłaby przegrana to każda kolejna analogiczna do niej po powołaniu się na wyrok poprzedniej takża kończyłaby sie tak samo.
Dzięki. Wprawdzie dalej uważam, że to źle zadziałało na wymowę i dramaturgię filmu, ale nie wiedziałem o tym.
a niby dlaczego? czym ci przeszkadzam?
nie bede zakładał nowego tematu żeby podyskutować.
niewiem co sobie ubzduraliście, że jestem homofobem?
"Wszędzie gdzie pojawia się plantum jest awantura"
a kto ją teraz zaczyna?
radzę sobie sprawdzić kto w tym wątku dostał wścieklizny
platton "tacy goście mnie naprawdę wk**wiają."
Nie, nic nie jest tabu... nie w XXI wieku.
Spodobało mi się to co powiedział Cejrowski o homoseksualistach - "Ja nie chodzę po mieście i nie mówię z kim śpię"
Taka jest prawda, homoseksualiści za bardzo się obnoszą z tym że są "inni"... ale tak naprawdę to to jest ich jedyna wada.
Jednak ten film nie mówi o homoseksualiście który tak po prostu chce kogoś pozwać bo poczuł się urażony, ale mówimy tu o czasach kiedy ludzie brzydili się gejami, nie zbliżali się do nich, bo nie chcieli być zarażeni AIDS (wtedy ludzie nie wiedzieli jeszcze w jaki sposób AIDS się zaraża i unikali każdego geja jak tylko mogli).
Najstraszniejsze jest to że te zdarzenia nie miały miejsca 200 lat temu, ale niespełna 30 - 50 lat temu.
Ten film opowiada o wielkiej dyskryminacji.
Jedynie przez swoją inną orientację seksualną i obrzydzenie szefów - młody, inteligentny, utalentowany i uzdolniony człowiek został wyrzucony z firmy i przedstawiony jako ktoś niekompetenty.
Nie wiem skąd u Ciebie taka nienawiść do homoseksualistów, duża część z nich kryje się z tym i nie może być szczęśliwa przez takich ludzi jak ty, którzy wytykają ich palcami.
Oczywiście zgadzam się z tobą że homoseksualiści NIE MOGĄ w przyszłości adoptować dzieci, ani nie powinni się obchodzić tak ze swoją orientacją...
Tylko dlatego zostałeś ostro zaatakowany, ponieważ komentarz kolegi na górze miał służyć przybliżeniu fabuły filmu i bliższe zrozumienie go, a nie wywołanie dyskusji "za" lub "przeciw" homoseksualizmowi.