Film oczywiście warto obejrzeć bo jest to niezły dramat sądowy ale zapamiętać już niekoniecznie. Jeden z tych filmów, które z założenia mają wzruszać (doprowadzać do płaczu) ale po seansie czuje się niedosyt. Łzę uroniłem na "Hachiko", na "Big Fish", a nawet na "Braveheart" lub "Titanicu" ale tu, o dziwo, nie.