Świetnie zrobiony film, poruszający ważne tematy, czyli homoseksualizm i AIDS, dobra obsada, dobra muzyka, ogólnie mocno chwytający za serce. Ale przez to wszystko niestety przebija schematyzm, nachalne granie na emocjach, przekonywanie (nachalne) widza do "siły" amerykańskiej sprawiedliwości; niektóre sceny niemiłosiernie się dłużą (np. ta, w której leci aria operowa) - ogólnie mówiąc Typisz-amerykanisz-prodakszyn (w zakresie formy, a nie treści). Co jednak nie umniejsza znacząco mojej oceny filmu - uważam, że ten film warto zobaczyć.