Kompozytor cały czas coś tam miksuje a w apogeum twórczej ekstazy wpada podczas kulminacyjnego r*chańska.
Główny bohater - pistoletowy snajper łudząco podobny z twarzy do Josepha Goebbelsa - dużo ciupcia i cierpi katusze oraz zakochuje się w pewnej niemrze, bo... jest taka piękna...
Nie jest źle, ale wyżej cenię nawet najsłabszy z odcinków serialu "Ludzie i bogowie".
Gdyby nie powstał "Pianista" to pewnie patrzyłbym na "Filipa" łagodniejszym okiem, ale niestety powstał więc muszę dać "Filipowi" przynajmniej trzy gwiazdki mniej.