Nierozumiem tych zachwytów. Jak dla mnie film o ru**niu. Jest dużo więcej dużo lepszych filmów o czasach wojny. Gość stracił całą rodzinę, wszystkich których kochał i wyrusza na zachód ze swoja świętą krucjatą - du***ć niemki, coż za "poświęcenie". Główny bohater wzbudza tylko niechęć, wręcz odrazę, żadnych zasad moralnych, honoru. Lilczy się dla niego tylko jego własna osoba. Nie było niesety komu kibicować, jedyny fajny moment to element konspiracji na samym końcu.
Wszystko dosyć dobrze zagrana, ale historia nie warta obejrzenia.