Podobał mi się i uważam, że na swoje miejsce w rankingu zasłużył.
Szczerze mówiąc oglądałam go niedawno na jednej ze stron internetowych, głównie dlatego, że się nudziłam.
Historia dobrze opowiedziana, czasem zabawna, czasem romantyczna, a czasami wzruszając. Niektóre momenty były naprawdę fenomenalne i świetne. Forrest postrzegany jako typowy nierozgarnięty idiota, ale tak naprawdę jest to człowiek o wielkim sercu. Jenny zagubiona trochę w życiu, szkoda, że umarła, ale to było do przewidzenia.
I złote myśli z filmu: życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz. Naprawdę, naprawdę jeden z lepszych filmów jakie widziałam.
:)
Całkiem przyjemnie mi się oglądało, ale w pewnym momencie coś przestało mi grać. Odniosłam wrażenie, że Forrest tak naprawdę został wykorzystany przez Jenny - potraktowany jak ostatnia deska ratunku. Nie udało jej się w życiu z nikim do wróciła do starego przyjaciela, który się w niej kochał. Nie interesowało jej tak naprawdę jak on się czuł, bawiła się nim i pojawiała się od czasu do czasu w jego życiu jak coś było nie tak. I jeszcze dodatkowo uciekła od niego, zostawiając od tak sobie bez słowa wyjaśnienia. Gdyby nie choroba to zapewne nigdy nie dałaby znaku życia, a on nie dowiedziałby się o dziecku. To tak trochę, jakby powiedziała: ,,Sorry, że się nie odzywałam przez ostatnie parę lat, ale teraz bądź ze mną i zaopiekuj się naszym dzieckiem, bo ja umieram''.