PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=998}
8,5 1 milion ocen
8,5 10 1 1026759
8,0 99 krytyków
Forrest Gump
powrót do forum filmu Forrest Gump

Szczerze mówiąc, nie rozumiem zupełnie fenomenu tego filmu. Możecie wyjaśnić dlaczego uważacie je za arcydzieło? Bardzo proszę o poparcie powodów konkretnymi argumentami

ocenił(a) film na 10
kosobi

Spodobała mi się fabuła, urzekający bohater, wzruszająca historia, wiele absurdów, przerysowań. Niepowtarzalność filmu, wspaniały Tom Hanks, determinacja, montaż i przewrotne zakończenie.

ocenił(a) film na 8
kosobi

Uważam, że to bardzo dobry, wzruszający, chwytający za serce film, ale drugie miejsce to za wysoko. Ja bym go umieścił koło 30. 8/10

ocenił(a) film na 10
kosobi

No, ciekawa sprawa :\ tyle postow i jeszcze NIKT nie podal rzadnego argumentu ktory przemawialby za tym ze ten film jest genialny? Mhm... Kosbi masz jakies problemy emocjonalne? Kolejny troll? O, niewazne jakie ktos argumenty napisze to napisze tekst typu "nie podales konkretow" albo "ja i tak nie rozumiem tego filmu :\\\\". No tak, ten film nie ma głębokiego przeslania, jak chociazby Zmierzch, trzeba go zmieszac z blotem.

Zastanawia mnie co ludzie twojego pokroju mają w glowach? Chcesz teraz wszystkich przekonac ze ten film nie jest genialny i zeby wszyscy dali mu mniej niz, hmmm... 7? Aha, zapewne uwazasz ze ludzie daja mu 10 widzac wysokie oceny od innych? Jezeli tak to - O Kurwa.


Nie czytalem calego tematu, ale podejrzewam ze spora część argumentow przemawiajacych za tym ze ten film jest genialny zostala juz podana wiec nie bede ich powtarzal. I odpowiadam na twoja wypowiedz:
"- Nie bylo tam rzadnych konkretow"
"- FacePalm"

Nie pozdrawiam autora.
Pozdrawiam fanow filmu i czekolady nussbeiser :)

ocenił(a) film na 8
Xedrios

W porownaniu do ksiazki film faktycznie trudno uznac za arcydzielo, A niestety ja w oderwaniu od oryginalu ksiazkowego filmu ogladac nie umiem, jezeli przeczytam i ogladam to nie potrafie nie porownac. Ksiazka 10/10, film 8/10.

ocenił(a) film na 8
Xedrios

W porownaniu do ksiazki film faktycznie trudno uznac za arcydzielo, A niestety ja w oderwaniu od oryginalu ksiazkowego filmu ogladac nie umiem, jezeli przeczytam i ogladam to nie potrafie nie porownac. Ksiazka 10/10, film 8/10.

ocenił(a) film na 10
Wikol

Książka jest do kitu, to film jest arcydziełem:)

"to że dotyczy umysłowo chorego człowieka któremu wszystko się udaje czegokolwiek się dotknie nie oznacza ze film jest dobry, tzn. uważam że za samą tematykę nie można oceniać filmu a mam takie wrażenie że ten obraz pod właśnie takim katem jest oceniany."

Znaczy, że ludzie z litości dla chorego człowieka oceniają film tak wysoko? Albo uważasz, że wszystkie filmy z chorymi ludźmi są lepiej oceniane? Dlaczego niby? Poza tym, wyobrażając sobie Forresta nie myślę, że jest chory umysłowo. Większość ludzi pewnie ma tak samo, więc nie dla samej tematyki oceniamy film tak wysoko:)

A w ogóle to piszesz głupoty. Streściłeś sens filmu w jednym zdaniu i próbujesz wmówić nam, że to nie oznacza, że film jest dobry. Parafrazując: to, że Ojciec chrzestny dotyczy gangsterskiej rodziny, która morduje, kradnie i paradoksalnie, o dziwo liczą się dla niej najważniejsze wartości, tak jak np. rodzina nie oznacza, że film jest dobry. Można to ująć w prawie matematyczny wzór - to, że dotyczy [główny temat, sens filmu] + nie oznacza, że film jest dobry:) Jak odejmiesz tą tematykę, to niewiele ci zostanie, myślę więc, że nie będzie niewłaściwie, jeżeli ktoś oceni film biorąc przede wszystkim ją pod uwagę.

"to że dotyczy umysłowo chorego człowieka nie oznacza ze film jest dobry" <---- jakbyś napisał tak, to przyznałbym Ci rację, bo nie można filmu oceniać dobrze, tylko dlatego, że znajdujemy w nim ulubiony motyw, tak samo jak nie możemy ocenić złego filmu dobrze, tylko dlatego, że gra w nim nasz ulubiony aktor.

"ale nie czuć w tym filmie magii kina i tzw. klimatu."

To już Twoje w pełni subiektywne zdanie:) Dla mnie zawsze Forrest Gump był wyznacznikiem magii kina - tylko w filmie człowiek może przeżyć takie życie. I w Forreście Gumpie magia kina jest wszechobecna. Mogę spytać, w jakim filmie czułeś tzw. magię kina?

"może Hanks mi tam nie pasował bo za bardzo nie przepadam za nim"

Jeżeli nie możemy oceniać filmu dobrze, tylko dlatego, że zawiera jakiś chwytliwy motyw, to czy możemy oceniać źle, bo nie lubimy aktora, grającego głównego bohatera?

"p.s.rain man był lepszy"

Hehe, to ty cały czas patrzysz na film pod kątem kalectwa Forresta i wmawiasz to innym i że niby, z tego powodu ma taką ocenę. Mnie na myśl nie przyszło nigdy porównać Forresta do Rain mana. Dwa różne filmy.

"Ma rację, że film jest piękny, Ty masz rację, że Forrest był tępy. Co nie znaczy, że głupi. Przekaz filmu w najprostszych słowach: do pięknego, niesamowitego i spełnionego życia nie musisz być wielkim filozofem. Wystarczy, że będziesz miał czyste i dobre serce, szczere intencje oraz dość siły, aby nie opuszczać swych ideałów i trwać w nich pomimo przeciwności. I właśnie to jest pięknem filmu."

No i macie głębszy przekaz, którego niektórzy tak szukają. Uważacie, że jest banalny? Podajcie mi inne arcydzieło i wyciągnijcie jego "głębszy przekaz", porównamy. Może nie pasuje wam, że jest taki pozytywny i radosny i przez to traci na wartości? Nie wiem czemu tak jest, ale jak coś jest mroczne, dotyczy cierpienia, to od razu wydaje się mądrzejsze. A radość kojarzy się z kiczem. Oczywiście, komedie na ogół są durniejsze od dramatów, ale Forrest to nie komedia (choć śmiesznych momentów nie brak).

Ale kosobi dotknął ciekawego problemu:

"Nie myślał o konsekwencjach nie przez swoją szlachetność, lecz przez głupotę i tępotę. Praktycznie nie był zdolny do żadnego "złego" czynu, także przez te czynniki."

Uważasz, że Forrest nie miał wolnej woli? I obdzierasz jego dobre uczynki z mocy, ponieważ były niejako automatyczne bez udziału woli? Ciekawe:) I nie wiedział, że to co robi jest dobre?

Nie zgadzam się. Forrest miał oczywiście wolną wolę i na pewno wiedział co jest dobre, a co złe - tak wychowała go matka. To, że jej wychowanie miało na niego większy wpływ (bo był jednak głupi i przez to podatny na wpływy) niż na innych, nie oznacza, że jego dobre uczynki są "gorsze". Czy dobry uczynek wielokrotnego mordercy jest "lepszy" od dobrego uczynku prawdziwego chrześcijanina? Nie. Może wydawać się jednak inaczej, w taki sposób, jak szary kwadrat na czarnym tle wydaje się jaśniejszy, niż taki sam szary kwadrat na białym tle. Po prostu złudzenie:)

http://wwwnt.if.pwr.wroc.pl/kwazar/rokfizyki2005/146834/przyklady/biale-szare702 .gif

A nawet gdyby Forrest nie widział co to dobro, to ważne, że nie zna nazwy? Forrest w dżungli wrócił się po przyjaciela. Dlatego, że chciał czynić dobro? Nie. Dlatego, że chciał uratować przyjaciela.

ocenił(a) film na 6
voagar

Nie uważam, że Forrest był pozbawiony wolnej woli. Działał po prostu instynktownie, jak bernardyn odkopujący ludzi uwięzionych pod zaspą- nie kierował nim żaden imperatyw nakazujący czynić dobro ze względów ideologicznych.

"Czy dobry uczynek wielokrotnego mordercy jest "lepszy" od dobrego uczynku prawdziwego chrześcijanina? Nie" Miałeś tu chyba na myśli zapytanie, czy jest "gorszy", a nie "lepszy", prawda?

Robił to co robił, ze względu na swoją głupotę i ignorancję nie myślał o konsekwencjach, instynktownie czynił dobrze, lecz uczynki te nie były podszyte niczym oprócz instynktu. Dlatego już wcześniej wspomniałem o Marquezie i świętości.

ocenił(a) film na 10
kosobi

Miałem na myśli "lepszy", ale "gorszy" także pasuje. Chodzi tylko o to, czy się różni:)

Jednak uważasz, że nie miał wolnej woli. Bernardyn nie ma wolnej woli. Uważasz, że Forrest nie mógł wybrać zła, a nie, że nie chciał. Ja uważam, że mógł. Sumienie to nie instynkt. Forrest był tak dobry, że automatycznie czynił dobro, a nie automatycznie czynił dobro i dlatego był dobry. Pobiegł po kumpla w dżungli, nie dlatego, że musiał, ale dlatego, że chciał uratować kumpla. A może musiał chcieć go uratować?:)

"Możliwe, że zapomniałem, ale jakimi ideałami kierował się Forrest?"

Ideałem była miłość do Jenny. I gdy przyjmiemy, że Forrest Gump miał wolną wolę, to jego ideałem było bycie zawsze dobrym. Co tak mu się udało, że niektórzy pozbawili go wolnej woli... :P

Forrest nie miał wolnej woli tylko w taki sposób w jaki nie mają jej bohaterowie filmów - to scenarzysta myśli za nich:)

ocenił(a) film na 10
voagar

Wielu morderców nie może powstrzymać się przed zabiciem kogoś, to znaczy, że nie są winni?

ocenił(a) film na 6
voagar

Ciekawe stwierdzenie. Możesz podać jakiś przykład mordercy, który nie może się powstrzymać przed zabiciem kogoś?

Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to żołnierze, a oni NIE są winni zarówno w świetle prawa jak i dekalogu.

ocenił(a) film na 6
voagar

Co do przekazu:

"Wystarczy, że będziesz miał czyste i dobre serce, szczere intencje oraz dość siły, aby nie opuszczać swych ideałów i trwać w nich pomimo przeciwności" Możliwe, że zapomniałem, ale jakimi ideałami kierował się Forrest?

Ten przekaz kłóci się zupełnie z moją percepcją filmu, ponieważ Forrest to życiowy ignorant pozbawiony ideałów, niezdolny do analizowania, czy tworzenia głębszych myśli.

ocenił(a) film na 10
kosobi

Kosobi, twoja percepcja tego filmu kłóci się z moją. Nie mogę się zgodzić, że Forrest to pozbawiony ideałów ignorant. Ideały, które znają przeciętni inteligentni ludzie: miłość, przyjaźń, solidarność, sprawiedliwość, nie były mu obce, a przez to, że był prostym, mało inteligentnym człowiekiem nie zastanawiał się nad nimi, nic go nie hamowało w czynieniu dobra i realizowaniu swoich ideałów. Inteligentny człowiek 100 razy zastanowi się, zauważy możliwe niepowodzenia czy konsekwencje zanim coś zrobi i przez to łatwo się zniechęca do czynienia dobra (bo przecież jest ono tak mało opłacalne...)
Inteligentny i dobry z natury człowiek postąpiłby tak jak Forrest - uratowałby przyjaciela i po drodze kilku innych rannych, oddałby połowę obiecanej z zysku sumy rodzinie nieżyjącego wspólnika (część ludzi nazwałaby ga za to głupim). Znając natomiast dzisiejszy zanik wyższych ideałów (do których jak sie okazuje był zdolny Forrest), większość ludzi nie zrobiłaby nic - bojąc się o własny tyłek nie ratowaliby przyjaciela, nie podarowaliby jego rodzinie pieniędzy, nie angażowaliby się w miłość, która nie miała szans na powodzenie - a jednak mimo wytrwałości Forresta w swojej miłości - udało mu się.

W końcu - "niezdolny do analizowania" - otóż też nie. Analizował otaczający go świat, może nie tak intensywnie jak przeciętny człowiek. Miał świadomość, że nie jest mądry - a na wiadomość o swoim synu pierwszym pytaniam (i to z jakim przerażeniem na twarzy) było "czy jest głupi?"

No i na koniec "nie był zdolny do tworzenia głębszych myśli" - jasne, że na żadną myśl filozoficzną nie wpadł, ale nie można mu zarzucić całkowitej niezdolności do tworzenia myśli lub jakiejkolwiek płytkości w rozumowaniu. I tu też jest przykład - gdy opowiada umierającej Jenny o przyrodzie, wschodach i zachodach słońca, ona mówi, że żałuje, że nie było jej z nim, a ten głupiutki Forrest odpowiada po prostu "byłaś" - i uwierz mi - to są te głębsze myśli, bo nie wydumane przez nie wiadomo jak inteligentnego, wybitnego człowieka, ale płynące prosto z serca człowieka prostego, niezbyt mądrego, ale przecież czującego i myślacego samodzielnie. Jasne, niektórym ta głębia nie wystarcza, szukają nie wiadomo czego zapominając o prostych, podstawowych rzeczach.
Mówiąc, że Forrest to życiwy ignorant, niezdolny, niemyślący, głupi, szufladkujesz go w jakimś nieistniejącym wymiarze, odmawiając prawa do realizowania nawet najprostrzych ideałów. Forrest to prosty człowiek, ale myślący i czujący samodzielnie i taki raczej miał być w zamyśle reżysera, scenarzysty, czy kogokolwiek kto wymyślił tę postać. Nie sądze, żeby reżyser chciał zrobić z niego głupią, działającą instynktownie maszynę, bo nawet najgłuszy człowiek, których tak wiele można spotkać na ulicy, ma jakieś uczucia, jak ma uczucia ma też ideały i potrafi w pewiem, najczęściej znany tylko dla siebie sposób analizować rzeczywistość.

ocenił(a) film na 6
Larendogra

"miłość, przyjaźń, solidarność, sprawiedliwość"- to nie są ideały przeciętnego inteligenta. To są ideały idealistów :D właśnie obnażyłaś się jako jedna z nich ;)

"Znając natomiast dzisiejszy zanik wyższych ideałów"- dzisiejszy zanik nie różni się specjalnie od zaniku 10, 100, czy 1000 lat temu. Innymi słowy, nic nie zanika, od zarania dziejów istniały pewne ideały i zawsze była tylko garstka osób żyjących wedle nich.

I jeżeli posługujesz się cytatem z mojej wypowiedzi, to nie kwestionuj jego fragmentu, tylko całość! Napisałem, że jest niezdolny do analizowania, czy tworzenia głębszych myśli. A nie, że jest niezdolny do analizowania.

"ale nie można mu zarzucić całkowitej niezdolności do tworzenia myśli" a czy ja mu to zarzucam?

ocenił(a) film na 10
kosobi

Nie twierdzę, że jestem idealistką, w porównaniu z niektórymi moimi znajomymi raczej nihilistką i pesymistką, ale poszukującą i raczej marzycielką niż realistką - jak się obnażać to do końca;) Nie tak łatwo jest zdefiniować człowieka - to zbyt złożona istota, nawet ta postępująca najprościej (co widać w nasze analizie psychiki Forresta;)
Jeżeli miłość, przyaźń itd, nie są ideałami przeciętnego człowieka, to mniemam iż ideą przeciętnego człowieka jest hasło "chleba i igrzysk" dodatkowo także pieniędzy, najlepiej dużo pieniędzy...;)

Co do posługiwania się twoim cytatem - aha, chodziło Tobie o analizowanie głębszych myśli, a nie samo analizowanie;) ok, ale zauważ, że człowiek mało inteligentny nie potrzebuje analizować swoich myśli. Przeciętny człowiek też nie spędza dużo czasu na analizowaniu swoich myśli, raczej analizuje swój stan posiadania i swoje czyny (przyjmując, że jego ideałem nie jest miłość, przyjaźń itd ale troska o pełną kieszeń i pełen brzuch).
A co do ostatniego zdania: zarzucasz zatem niezdolnosć do tworzenia głębszych myśli, a nie do samych myśli... Czyli skreślasz człowieka, bo nie wymyślił żadnej własnej filozofii życiowej? A poza tym, mając na względzie małą inteligencję Forresta można uznać, że każda jego myśl (nie ta głęboka, ale ta najprostsza, banalna) może być dla niego myślą głęboką;)

ocenił(a) film na 6
voagar

do voagar

,,Znaczy, że ludzie z litości dla chorego człowieka oceniają film tak wysoko?"

tego nie napisałem.chodziło mi o to że film przygodowy nagrany i zagrany na takim samym poziomie nie osiągnie takiego statusu jak film który dotyka np. krzywdy ludzkiej, bo będzie to film ,,tylko przygodowy".

dla mnie nie liczy się tematyka, a jakość filmu, tzn. czy film wywołał u mnie emocje, zachwycił, wyróżnił się czymś
forrest nie jest dla mnie filmem wybitnym i nigdy nie będzie.

co do twojego głupawego przykładu z ojcem chrzestnym to bez komentarza.

,,Jeżeli nie możemy oceniać filmu dobrze, tylko dlatego, że zawiera jakiś chwytliwy motyw, to czy możemy oceniać źle, bo nie lubimy aktora, grającego głównego bohatera?"

męczący jesteś. gdzie ja to napisałem?
możemy ,tylko że dla mnie forrest to film przygodowy dobrze wyreżyserowany, z elementami irytującego patosu,efekciarstwem i jak i jak to ująłeś z chwytliwym motywem.jako całość wypada przyzwoicie.
i to wszystko.dlatego moje zdziwienie, choć pzyznam że w pierwszym moim zdaniu zamiast tezy powinno byc raczej postawione pytanie.

co do Hanksa
niestety ale tak jest .jeżeli nie lubi się gry danego aktora, jego mimiki czy maniery aktorskiej, trudno jest ocenić film bezkrytycznie.

,, Mnie na myśl nie przyszło nigdy porównać Forresta do Rain mana"- no to masz inne myśli.


,,wmawiasz, piszesz głupoty,próbujesz wmówić- "

jesteś z KGB ?

prześwietlasz mój krótki post, w którym wyraziłem SWOJE zdanie na temat tego filmu ( notabene ocenionym przeze mnie jako dobry) w którym próbuję wytłumaczyć tak wysoką ocenę foresta, na którą MOIM ZDANIEM nie zasłużył.

Po prostu szukam odpowiedzi czym ten film wyróżnia sie spośród innych ? skąd ten fenomen ?


,,Mogę spytać, w jakim filmie czułeś tzw. magię kina?"

możesz spytać.
kilka filmów scorsese, życie carlita palmy, lyncha kilka tytułow ,polańskiego .dużo tego jest.

ale nie forrest.





ocenił(a) film na 6
Xedrios

Jesteś pewien, że piszesz do mnie, Xedrios? Zły dzień w szkole? Trzeba się wyżyć na kimś na forum? Bardzo proszę o niezaniżanie poziomu rozmowy, która ma tu czasami miejsce, takimi postami. Nikt tu nikogo nie obraża, dlaczego więc Ty zacząłeś?

ocenił(a) film na 6
kosobi

TEN POST JEST KIEROWANY DO VOAGAR I LARENDOGRY ORAZ WSZYSTKICH TYCH, KTÓRYCH BYĆ MOŻE ZAINTERESOWAŁ PRZEDMIOT DYSKUSJI :P

Fragment wprowadzenia, do "Historii piękna" Umberto Eco

"Mamy skłonność definiować jako dobre nie to tylko, co nam się podoba, lecz to także, co pragnęlibyśmy posiadać. NIezliczone są rzeczy na ziemi, o których sądzimy, że są dobre; miłość wzajemna, uczciwie osiągnięte bogactwo i wyrafinowana potrawa; we wszystkich tych przypadkach pragniemy takie dobro posiąść. Dobre jest to, co budzi w nas pragnienie. Kiedy uważamy za dobry jakiś szlachetny postępek, my także chcielibyśmy go dokonać lub obiecujemy sobie zrobić coś równie wartościowego, pobudzeni pięknym przykładem tego, co oceniamy jako dobre. Nazywamy również dobrem to, co jest zgodne z zasadą idealną, lecz czego ceną jest cierpienie, na przykłąd chwalebnąśmierć bnohatera, oddanie osoby, która troszczy się o trędowatego, poświęcenie życia przez rodzica, ażeby ocalić dziecko.... W tych wypadkach uznajemy rzecz za dobrą, ale (i tutaj uwaga) przez lęk llub egoizm nie chcemy być wmieszani w podobne doświadczenie"

I tutaj właśnie leży pies pogrzebany, jeżeli chodzi o wielkość Forresta. Zgadzam się z tym, jak ktoś wyżej napisał, że na Forresta miała wpływ głównie matka, która przelała w niego pewne wartości. W swoim życiu kierował się właśnie nimi, ale nigdy ich nie kwestionując, nigdy nie zastanawiając się nad ich sensem. Jest to zachowanie psa, w którego pan wpoił reagowanie na komendy "siad" czy "do nogi". Pies się nad nimi nie zastanawia. Pan powiedział, pies robi. Matka powiedziała, Forrest robi. Specyficzna głupota Forresta nie pozwalająca mu na kwestionowanie wartości nadanych przez autorytet nie pozwala mu również na bycie zdolnym do egoizmu i lęku, o których pisze Eco. Nigdy ich nie uświadczył, przez co nie był pięknym człowiekiem, w pełnym tego słowa znaczeniu. Bowiem żeby się uszlachetnić, trzeba najpierw coś poznać, a później to w sobie pokonać! Forrest byłby wspaniałym człowiekiem, gdyby najpierw rozpoznał w sobie uczucie egoizmu i lęku, a potem je dopiero przemógł i nie bacząc na nie zrobił te wszystkie określane przez was jako "piękne" uczynki..

ocenił(a) film na 10
kosobi

Mamy skłonność definiować jako dobre to, co podszyte cierpieniem, ale czy to jest właściwe? Ludzie nie są idealni, nie są święci, więc, żeby sobie ułatwić sprawę w drodze do zbawienia, czy bycia po prostu pięknym człowiekiem (we własnym mniemaniu), doszli do wniosku, że wewnętrzny konflikt między tym co powinno się robić, a tym co niestety się robi i wynikające z tego cierpienie uszlachetnia. Już w Biblii tak jest - owieczki, które się nawrócą wydają się mieć większą wartość niż te wierne od samego początku.

Tak jest na tym świecie, ale sami sobie narzuciliśmy takie myślenie. Nie jest to bezwzględne prawo natury, więc możemy je odrzucić.

I ja się nie zgadzam, że Forrest nie jest pięknym człowiekiem, tylko dlatego, że był bez skazy i nie wybrał dobra, ale zostało mu ono narzucone z góry.

Sam Eco pisze: "Nazywamy również dobrem to, co jest zgodne z zasadą idealną, lecz czego ceną jest cierpienie" i "Mamy skłonność" (to ma wydźwięk raczej pejoratywny). I mam wrażenie, że pisze to w przewrotnym znaczeniu. Nie pisze "Dobro to.....", ale "Ludzie uważają za dobro...". A ludzie bywają przecież głupi i często się mylą.

Nie pamiętam, żeby Jezus zrobił coś złego, bo nie był do tego chyba zdolny, co nie przeszkadza większości świata uważać go za esencję dobroci. I do niego akurat określenie piękny człowiek jak najbardziej pasuje. Oczywiście można zarzucić temu przykładowi, że Jezus w rzeczywistości nie istniał, no ale Forrest też nie:) O ile piękniejsza jest osoba, która bez krzty egoizmu odda kasę matce przyjaciela, od tej, która egoistycznie da dużo mniej. Ta pierwsza wersja jest nierealna i idealistyczna. I "Forrest Gump" to taka radosna bajka (co nie odbiera jej siły rażenia i miana arcydzieła). Forrest jest bohaterem idealistycznym i nie ma prawa zaistnieć w rzeczywistości. A to co teraz robimy to głupota - próbujemy zanalizować psychikę bohatera niejako przypowieści:) Że też dałem się złapać w taką pułapkę:P

Ale z drugiej strony, czy proces myślowy Forresta nie mógł wyglądać tak - "Kurczę, mógłbym zrobić coś złego, ale wtedy pójdę do piekła", a nie tak: "Muszę zrobić coś dobrego". I Forrest ma "potencjał" do czynienia zła, ale nie zrobi nic złego ze względu na konsekwencje, czyli np. wyrzuty sumienia, którego w jego wypadku będą miały wyjątkową moc. Można uznać, że to także tresura, ale czy wtedy my z IQ powyżej 80 nie jesteśmy tresowani? Choćby przez samych siebie. Nie zrobię tego, bo, ale itd...

I tak w ogóle, to wystarczy z przytoczonej przeze mnie kilka postów wyżej wypowiedzi skreślić ostatnie słowa i już. Bo jednak słowo ideał, nie pasuje do Forresta. I tu nie chodzi o piękno człowieka, tylko piękne życie.

"Ma rację, że film jest piękny, Ty masz rację, że Forrest był tępy. Co nie znaczy, że głupi. Przekaz filmu w najprostszych słowach: do pięknego, niesamowitego i spełnionego życia nie musisz być wielkim filozofem. Wystarczy, że będziesz miał czyste i dobre serce, szczere intencje."

Nawet jeżeli Forrest jest jak bernardyn, to życie miał jednak piękne, choć sam piękny być nie musiał. I pies może pięknie żyć:) Może o to chodzi, że Forrest nie przejmował się pojęciami, nad którymi teraz dywagujemy i my umrzemy z jakimś nie do końca pokonanym lękiem czy egoizmem w sercu (bo tego nie da się pokonać), a on z uśmiechem na ustach:)

ocenił(a) film na 10
kosobi

Zauważyłeś ciekawą zależność na linii Forrest - matka, ale przez to film zyskuje jeszcze większą wartość, bo można go interpretować na wielu płaszczyznach;)
Uważasz, że matka wpoiła w Forresta wartości, wytresowała, a on nie potrafił ich zakwestionować. Ale ja się zapytam: po co miał je kwestionować, skoro były to dobre wartości? Nie zastanowiło Ciebie to, że może nie to, że nie potrafił ich zakwestionować ze względu na głupotę, ale że po prostu nie chciał ich kwestionować, ze względu na swoją prostotę, bo wiedział że są dobre, bo chciał i uważał, że należy się nimi kierować.
Zestawiając to założenie z cytatem Eco - nie pasuje on do postaci Forresta. Eco pisze: "Dobre jest to, co budzi w nas pragnienie. Kiedy uważamy za dobry jakiś szlachetny postępek, my także chcielibyśmy go dokonać lub obiecujemy sobie zrobić coś równie wartościowego, pobudzeni pięknym przykładem tego, co oceniamy jako dobre. Nazywamy również dobrem to, co jest zgodne z zasadą idealną, lecz czego ceną jest cierpienie, na przykłąd chwalebnąśmierć bohatera, oddanie osoby, która troszczy się o trędowatego, poświęcenie życia przez rodzica, ażeby ocalić dziecko.... W tych wypadkach uznajemy rzecz za dobrą, ale przez lęk lub egoizm nie chcemy być wmieszani w podobne doświadczenie" Ale przecież wokół Forresta nie działo się nic dobrego, nic z czego mógłby czerpać przykłady i opierać na nich swoje postępowanie. Może przez swją niedużą inteligencję nie widział tego, moze po prostu nie zastanawiał się nad tym - w każdym razie reżyser nie pokazuje niczego takiego. Dobre wokół niego były tylko i wyłącznie wartości, którye przekazała mu matka. Ale to były tylko wartości, a nie przykłady, więc Forrest opierał się w działaniu bezpośrednio na wartościach. Egoizm raczej nie dotyczył Forresta, przez co nie musiał go przemóc w czynieniu dobra, lęk - owszem, ale był to raczej lek nie o siebie i możliwość cierpienia, tylko o to, że może zrobić coś złego. Bojąc się zrobić coś złego czynił dobrze.