Ale teraz ta ocena wynosi już 15/10 i rośnie. Film nie ma celu, jak większość "nówek" - to znaczy nie ma rozprawy z ostatecznym złym, a dalej życie toczy się długo i szczęśliwie. Główny bohater jest człowiekiem zwykłym, a może nawet nieco gorszym niż zwykłym. To jest życie, pełne pułapek i rozczarowań.
Film zdecydowanie NIE na odstresowanie. Co więcej - kiedy popatrzymy na życie Forresta, które przebiega raczej smutno i według większości z nas pewnie bezcelowo, to nie możemy zaprzeczyć temu, że przeżył on zdecydowanie więcej niż 99% ludzi. I te wspomnienia nadają temu dziełu sens. Bo tak już czasami jest. Żyjemy, przeżywamy, umieramy. Ot, cały sens.