Cała rodzina porucznika Dana to byli jego pra-pra-dziadki i pradziadki żołnierze, którzy ginęli na 4 wojnach gdzie udział mieli Amerykanie, w tym jest jedna domowa, jakiś pradziadek (cholera jak wszyscy ginęli to jak spłodzili rodzinę Taylorów?) jest w mundurze armii Północy podczas wojny secesyjnej, ale w takim razie południowcy to nie byli Amerykanie? W każdym filmie, w każdej książce raczej pokazuje się tragizm tej wojny i nie stawia się któreś ze stron w złym świetle bo przeciwko sobie stali rodzina, bliscy krewni, przyjaciele i musieli walczyć w tak bratobójczej wojnie gdzie zginęło podobno 8 % ludzi w wieku poborowym z roku 1860, a trwałych okaleczonych nikt nie policzył bo żołnierze szli zwykle tyralierą jak za czasów Napoleona a producenci broni nieco polepszyli karabiny i ich celność.
Po pierwsze przodkowie porucznika Dana mogli płodzić potomków zanim ginęli a ginęli przecież jako niemłodzi już ludzie.
Po drugie. Południe chciało secesji czyli odłączenia się od federacji. Chcieli też niewolnictwa co było sprzeczne z wolnością zapisaną w konstytucji. Zatem w tej wojnie domowej to oni pełnili funkcję tych "złych". To że w późniejszych publikacjach nie pisano o nich źle wynika jedynie z mądrości i pragmatyzmu Amerykanów którzy rozumieją że w kupie siła cokolwiek by miało to znaczyć;)Zupełnie odwrotnie niż nasi politycy...
Dziękuje za odpowiedź, nie ten temat i te forum, ale to nie do końca, bo Wybiórcza Gazeta i jej ciekawy artykuł z 1 lutego 2013 roku BOHATER MIMO WOLI o Lincolnie, że był rasistą, ale umiarkowanym, stąd wygrał na północy i po wojnie stany południowe przyjęły prawa Jima Crowa, które de facto utrzymywały niewolnictwo a Lincoln był takim nowoczesnym demokratą jak nieustraszonym łowcą wampirów.
Faktycznie mogli płodzić tych potomków przed wojną bo inaczej byłoby to bez sensu.
Doceniam Twoją zajebistą wiedzę historyczną, tylko jak to się ma do przesłania tego filmu?