Film obejrzałam wczoraj pierwszy raz i muszę się z Tobą zgodzić. Właściwie jestem prawie pewna, że zakończenie miało być inne, ale zostało zmienione na siłę. Zwróciłam uwagę na kilka faktów i scen:
1. Korek siedzący na strychu. Widz wie, że piesek uciekał na zewnątrz, ale jego właściciel nie. Ożywił go, bo za nim tęsknił, ale czy wziął pod uwagę, że pies w mieszkaniu będzie się męczył? Że jego dotychczasowe życie to były zabawy w ogrodzie, witanie się z sunią sąsiadów itp. Dla własnych egoistycznych tęsknot pies ma siedzieć w domu CIĄGLE?
2. Piesek się rozpadał. Nie wiem na ile to miało być komediowe, na ile tragiczne. Ale dla mnie to kolejny powód i przesłanka do tego, że jego czas się skończył. Że nikt nie chce żyć tak, że przy większym ruchu odpada mu ucho czy inna część ciała. Jak on go zszywał? Na znieczuleniu?
3.Scena kiedy Korek ucieka i siada na swoim grobie. Dla mnie to scena pokazująca, że piesek zdaje sobie sprawę z tego że nie ma dla niego miejsca już w świecie żywych.
4. Ożywić go DWA RAZY? Ile to będzie trwało? Ile lat ma przeżyć ten pies, ciągle ładowany przez pioruny? Aż kiedyś się rozpadnie na dobre?

Poza tym zakończenie nie tyle było cukierkowe, co totalnie nieedukacyjne i wręcz nieludzkie. Chcę zwierzaka i on ma ze mną być, bez względu na jego stan zdrowia i psychiczny. A co się stało z tym biednym Kotkiem? Zmutowało go w koto-nietoperza, po czym umarł? Od razu pomyślałam o dziewczynce, która mimo że była bardzo specyficzna, to też ogromnie przywiązana do futrzaka :(

Zgadzam się.
Dla mnie ten film był tak.... dołujący, że nie wiem czy byłabym w stanie zobaczyć go raz jeszcze. I choć bardzo mi się podobał, ryczałam co drugą scenę.
Miałam wrażenie, że zakończenie zmieniono na siłę. Nie wiem jaki był w tym cel. Wg mnie Victor powinien pozwolić odejść Sparky'emu.

Po prostu kolejna dobra bajka Burtona.
cała wielka czwórka kukiełkowych bajek jest naprawdę mega.
Uwielbiam. Trochę się obawiałem nad Frankenweenie ale okazał się całkiem dobrą bajką.

Mam dokładnie te same odczucia. Szczerze mówiąc, rozczarowało mnie to zakończenie. Jest takie przesłodzone, że po prostu nie pasuje. To jest ta bajka, która nie powinna kończyć się happy endem, bo tylko na tym traci.

Niestety :/