Elektryczny klimat lat 80, mroczne piękno paryża, atak złej siły -niektórzy nazywają ją pechem (porwanie sondry), zły system, z którym nie da się walczyć (biurokacja), charakterystyczne dla reżysea pesymistyczne zakończenie (odzyskuje żone, ale umiera michelle - chinatown dopadło dr walkera w odległym paryżu), dużo, dużo napięcia. Czyli wszystko, co najlepsze w filmach polańskiego (dobrze jest na to wszystko spojrzeć mając na uwadzę jego biogafię - zresztą nie jest to odkrycie Ameryki, że biografia artystów wpływa na ich dzieła).
Kilka GENIALNYCH scen, m.in. taniec do Libertango i Harrison na dachu kamienicy gubiący mokasyny.
Świetna muzyka, wspaniałe zdjęcia, trzymająca w napięciu fabuła, bardzo dobra gra aktorska - Frantic to jest rewelacyjny dreszczowiec. Naprawdę nie ma sensu oglądać go jak filmu sensacyjnego. Takie filmy ogląda się dla klimatu i rosnącego napięcia, nie dla tradycyjnie rozumianej nieprzewidywalności (u hitchcocka też nie było takiej)i wartkich pościgów z wywrotkami.
pierwszy raz oglądałam Frantic, gdy miałam jakieś 8-9 lat. od razu się zakochałam. I od tego czasu marzyłam o tym, żeby wyglądać jak Emmanuelle Seigner.
Zgadzam się w pełni. No i jeszcze te specyficzne dla Polańskiego zmiany- tutaj mamy spokojne życie, Paryż, wakacje- a nagle wszystko obraca się o 180 stopni. To chyba w jego filmach najbardziej mi odpowiada.
Mógłbym się podpisać pod uwagami Khedes (oprócz ostatnich trzech zdań ;) ). Uwielbiam scenę na dachu! Jedna z lepiej nakręconych, jakie widziałem. Najważniejsze w tym filmie są: klimat!, ciemna strona paryskich uliczek, Ford jako lekarz, nie bohater (a jednak!) i zjawiskowa Seigner - cudownie nakreślone oraz zagrane postaci.
Aż mam ochotę przypomnieć sobie ten film.
Ja nie odczułem w tym filmie żadnego klimatu, który wzbudził by we mnie jakikolwiek ponadstandardowy przyplyw doznan, uczuc i emocji. W Paryżu nigdy nie byłem i gdyby nie wspominano o tym w filmie to nawet nie wiedzial bym, ze to Paryż (no sorry, ulice jak ulice). Fabuła - nie zaciekawiła mnie. Nie interesowało mnie specjalnie co z tą żoną jego się dzieje..
Seigner nigdy jakos specjalnie mi sie nie podobała. W innym typie gustuje.
Nie podobało mi się. 4/10
A i jeszcze mi się przypomniał jeden film z takim spiewakiem... hmm... Kukizem. Byl on chyba troche na Franticu wzorowany.
Kobiecie ginie mąż i o pomoc do Kukiza sie udaje (glownego bohatera). Też teczki krążą itp. Tylko że film to żenująco słaby (aktorstwo!!! zdjecia!!!) :)
Podbijam temat khedes_ona - gdyż wreszcie ktoś napisał coś porządnego na temat tego filmu. Porządnego czyli odpowiadającego mojemu spojrzeniu na film :D Ach ten klimat, choćby miejsce akcji - już spokojnie można dać oczko wyżej. Oczywiście są słabe filmy o/w Paryżu ale ten z całą pewnością się do nich nie zalicza.
Zostawiam bez komantarza uwagi addama23 w stylu nieodczucia klimatu ŻADNEGO oraz ulice jak ulice - więc to był Pekin ;)
8,5 /10
No ja nie odczułem klimatu, bo tak to już jest z odczuciami, że są czysto subiektywne.
A może i był Pekin. Nie byłem ani tam, ani w Paryżu, więc mi to różnicy żadnej by nie robiło. ;)
Klimat Paryża (Francji) możesz poczuć z: a) muzyki b) literatury c) filmu d) malarstwa etc.etc. Plus klaustrofobiczny ton obrazu Polańskiego i masz poprostu cholernie dobre kino. Wcale nie musisz mieszkać w stolicy Francji.
Współczuje takiego podejścia ^^^^^^^
Jakiego podejscia?
Nie czuje, to nie czuje. Jak nagle pod wplywem filmów i książek poczuje to poczuje. Dopóki nie czuje to pisze, że nie czuje.To całe moje podejscie.
A wątpię żebym poczuł, gdyż zwyczajnie tego typu rzeczy na mnie nie działaja. Żadne gdańskie, czy krakowskie starówki itp budowle nie robią na mnie żadnego wrażenia (niestety pewnie, bo fajnie byłoby potrafic sie takimi rzeczami zachwycac)