PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=813701}
7,8 18 229
ocen
7,8 10 1 18229
7,3 18
ocen krytyków
Free Solo: ekstremalna wspinaczka
powrót do forum filmu Free Solo: ekstremalna wspinaczka

Wspinanie free solo na El Capitan głównego bohatera robiło piorunujące wrażenie. Jednak to, co mnie bardziej rozbroiło - to sama postać Alexa. Kompletnie pozbawiony jakichkolwiek uczuć (poza tymi związanymi ze wspinaniem), z poważnym defektem w głowie osamotniony człowiek. Niezdolny do poważniejszych związków, normalnego życia, z wiszącym gdzieś dookoła życzeniem śmierci, prawdopodobnie zaawansowaną depresją. Bardzo smutny w gruncie rzeczy osobnik z innej planety, który nie potrafi dogadać się z innymi ludźmi.

Masa jest nawiązań do tego w filmie - moim zdaniem niezamierzonych, choć mogę się mylić i twórcy specjalnie je tam umieścili. Moment, gdy jego mama opowiada, że pewnie dziś zdiagnozowano, by go jako chorego na zespół Aspergera. Jego biedna dziewczyna (równie smutna postać, jak sam Alex) - pragnąca miłości, która nijak jej nie jest w stanie się do niego poważnie zbliżyć i żyje w jakiejś iluzji, że może kiedyś on przestanie narażać życie. Sam Alex zastanawiający się przy wypełnianiu formularza przed badaniem czy ma depresję, opowiadający o swojej melancholii, czy zamykaniu się w sobie przed innymi. Wreszcie werdykt lekarzy, którzy stwierdzają po skanie MRI, że w jego mózgu nie zachodzą pewne reakcje i pewnie dlatego potrzebuje tak silnych bodźców, jak wspinanie bez zabezpieczenia, by cokolwiek poczuć.

Do tego jeszcze dochodzi szokujące podejście do śmierci - faktycznej kolegów wspinaczy, która zdaje się po nim spływać, czy ewentualnie swojej, którą traktuje jako coś, co jak się wydarzy - to nic nie znaczy. Wszystko się układa w przerażającą całość.

Nie wiem, czy prawdziwym motywem filmu - nie jest zatem krzyk rozpaczy Alexa o jakąś pomoc, czy on kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jak jest wypaczony na umyśle? Nie wiem, czy twórcy przemycając bardzo dużo wskazówek na ten temat - zdawali sobie sprawę z tego, jaki obraz ich kolegi de facto przedstawiają. Jedno jest pewne - olbrzymi sukces, mierzenie się z największym wyzwaniem w życiu, nadludzki wysiłek, etc. schodzi tutaj (przynajmniej dla mnie) na drugi plan.

Bo na koniec, gdy trochę zapominamy o tych przywarach głównego bohatera po tym niesamowitym wyczynie, gdy w glorii chwały schodzi z góry, w ostatniej scenie znów pojawia się życzenie śmierci. Gdy mówi, że może sam zaraz znajdzie sobie jeszcze ambitniejszy cel, jeszcze bardziej przerażający, niebezpieczny. W tym momencie jest też ujęcie na tę jego biedną (powtórzę to raz jeszcze - potwornie biedną) dziewczynę, która po ich tak szalenie trudnych miesiącach zaraz musi się szykować na następne.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że gdyby Alex nie był odczłowieczony, gdyby nie miał tego pancerza, o którym się mówi - pewnie już dawno by zginął. To w dużym (jeśli nie największym) stopniu czyni z niego świetnego wspinacza. Pytanie - czy wygra w nim chęć poczucia więzi z innymi (te chęci na pewno też są - choćby trwanie w związku z dziewczyną), czy raczej za niedługo przekonamy się, czytając wiadomości ze świata, że wygrała pogoń za adrenaliną, która prędzej czy później będzie skutkować śmiercią - co do tego chyba nie ma nikt żadnych wątpliwości.

ocenił(a) film na 7
Martinez

W sumie zaraz po napisaniu znalazłem bardzo ciekawy felieton - https://www.climbing.com/news/opinion-the-free-solo-documentary-addressed-some-u ncomfortable-truths-but-ignored-others/

Podobne spostrzeżenia, kilka ciekawych innych problemów plus informacja, że Alex przyznał się niejako do depresji (co w filmie jest wycięte). Wszystko się zatem potwierdza

ocenił(a) film na 7
Martinez

W sumie to nie ma większego znaczenia, czy on jest wspinaczem, bo mógłby być alpinistą, spadochroniarzem czy innym base jumperem, grotołazem, kaskaderem fikającym nad samochodami lub desperatem jutuberem kładącym się na torach pod nadjeżdżający pociąg... Co by nie robił jest dokładnie jak napisałeś.

Bardzo smutne miałem odczucia na temat przedstawionej dziewczyny w tym filmie, biedna - pomyślałem, widać, że zakochana po uszy, pytała go wiele razy co o niej sądzi i czy jest dla niego ważna, a jeśli tak to jak bardzo?. On potrafił się jedynie w chwili euforii po zdobyciu wierzchołka El Capitana wysilić na wyznanie "kocham cię!", ale wszystko co robił przeczyło tym słowom. Nawet powiedział jej przecież w tym filmie, że ważniejsze dla niego od bycia z nią jest... wspinanie.
Smutne, ale tak jak z bogatymi: kto mu zabroni?!
Najwyżej resztę życia (ile mu tam zostało) będzie sam, lub z inną 'naiwną'...

ocenił(a) film na 9
Martinez

Nie potwierdza tylko spostrzezenia zerzniete z artykolu

ocenił(a) film na 8
Martinez

Ten tekst o Aspergerze, to był akurat odnośnie ojca Alexa.

ocenił(a) film na 9
mii

Odniosłam dokładnie takie samo wrażenie.

mii

dokładnie tak było
do tego:
Wreszcie werdykt lekarzy, którzy stwierdzają po skanie MRI, że w jego mózgu nie zachodzą pewne reakcje i pewnie dlatego potrzebuje tak silnych bodźców, jak wspinanie bez zabezpieczenia, by cokolwiek poczuć.

lekarze stwierdzili, że on potrzebuje silniejszych bodźców niż przeciętny człowiek by poczuć strach, a nie cokolwiek

zachwyty na wyrost

Martinez

Przyszedłem na Filmweb napsać, mniej więcej, powyższe. Film wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, ale wywołał też skrajnie negatywne emocje. Ostatnimi dni obejrzałem mniej więcej wszystko, co na temat Alexa można znaleźć na Youtube i miałem zupełnie inne mniemanie o nim. Jawił się jako pozytywny, wyluzowany, skromny, szczery młody człowiek. Sprawiał, oczywiście, wrażenie osoby emocjonalnie wygaszonej, ze swoim monotonnym głosem i bezwarunkowym skupieniem na wspinaniu, jednak z Free Solo wyłania się obraz osoby głęboko zaburzonej. Chorobliwe dążenie do perfekcjonizmu, które ma niejako umacniać jego tożsamość, jakby jedynym źródłem walidacji własnych przeżyć było opętańcze przekraczanie kolejnych granic, zamiast ubogacać jego charakter, zdaje się wydrążać go od środka. Ani przez chwilę w tym filmie, może poza zdobyciem samego El Cap, nie sprawiał wrażenia osoby szczęśliwej. Jak dla mnie, cała gadka o "zdobywaniu Celu", powtarzanie przez kolejne osoby, wciąż i na nowo, jakie to wyzwanie jest przerażające i super motywujące zarazem, była po prostu męczarnią. Pod warstwą lakieru i narracji o tworzeniu legendy, można wyczuć przerażającą, koszmarną pustkę.

ocenił(a) film na 8
Martinez

Po pierwsze to było powiedziane, że u jego ojca prawdopodobnie stwierdziliby teraz aspergera. Po drugie - "upośledzenie" bohatera wynika z relacji jaką miał z rodzicami w wieku dojrzewania. Jest niezaspokojony emocjonalnie. Ciało migdalowate, które nie zareagowało u niego podczas badania, odpowiedzialne jest za emocje i kontakt z otoczeniem. Alex nie był nawet przytulany przez rodziców i raczej każde zdrowe dziecko wykształciło by sobie taki mechanizm obronny. Po trzecie i co mnie najbardziej razi w Twojej wypowiedzi to to "pragnienie śmierci"... Wrecz przeciwnie! Alex chce żyć i widocznie tylko w takich chwilach naprawde czuję że żyje. Dlatego dokłada wszelkich starań w przygotowania, zapamiętuje kilometr wspinaczki, poświęca temu kilka lat życia, właśnie po to, zeby nic mu się nie stało.

użytkownik usunięty
Martinez

On jest po prostu skrajnym introwertykiem i ma problemy z wyrażaniem swoich uczuć i emocji, żadna depresja.

ocenił(a) film na 10

Dokładnie. Człowiek z depresją generalnie nie robi zbyt wiele. A tu taki wyczyn.

ocenił(a) film na 8
andre_

^ człowiek z depresją nie robi zbyt wiele? mówisz o tych wszystkich artystach, muzykach, aktorach itd.?

ocenił(a) film na 7
Martinez

Można sie zastanawiać czy ma taki czy inny zespół, depresję itp. Prawda jest taka, że większość ludzi zasuwa codziennie w pracy, której nie lubi, ma kredyt na karku, goni niewiadomo, za czym (nowym samochodem, all inclusive w Egipcie) ma również depresję a największym wyzwaniem jest nie spóźnić sie do pracy czy zapłacić ratę w terminie. No ale tacy ludzie mogą mieć depresję, wpadać w alkoholizm bo taki jest model życia, prawda?
On podróżuje, codziennie w przepięknych okolicznościach przyrody się wspina, hartuje swoje ciało i ducha, podejmuje wyzwania dla większości trudne do wyobrażenia. Jeżeli sie pomylisz w pracy to najwyżej Cię wyleją, on jak sie pomyli - zginie. Ludzi takich jak on, tak wytrzymałych psychicznie i fizycznie jest na świecie garstka.
Śmierć kolegów po nim spływa... Wspinając sie w ten sposób od wielu lat chyba by zwariował myśląc o śmierci obsesyjnie. W człowieku wyrabia się pewien mechanizm obronny.
Większość ludzi żyje w innym świcie i nie jest wstanie zrozumieć filozofii życia tych ludzi - wpinaczy. Ja mu zazdroszczę...

ocenił(a) film na 5
dex166

Przyjemność jazdy własnym świetnym samochodem trwa dłużej niż wspinaczka na skałę. I nie musi nieść za sobą ryzyka śmierci.

ocenił(a) film na 7
dejker

Dla ciebie przyjemnością jest jazda świetnym samochodem, dla niego wspinaczka. Każdy ma coś innego, co go nakręca, daje radość bądź poczucie, że "się żyje".

ocenił(a) film na 10
kRis

Zgadzam się w 100% z tym co napisał Martinez, i uważam, że właśnie gdyby nie te jego depresje itp itd, nie osiągnął by tego wszystkiego, niestety coś kosztem czegoś, jest mnóstwo przykładów na to że, aby być wielkim i jedynym w jakiejś dziedzinie musi być coś nie tak z z Tym człowiekiem czy to depresja, czy jakieś zdarzenia z życia które kształtują psychikę, charakter itd, nie mniej jednak pełen szacun dla Alexa

ocenił(a) film na 5
dudek111dudek

Być może rzeczywiście w każdym geniuszu musi być odrobina szaleństwa. Problem polega na tym, że ja w dokonaniach bohatera filmu nie widzę żadnego sensu. Żadnego.

ocenił(a) film na 6
dejker

Po pierwsze stwierdzenie, że jazda własnym świetnym samochodem daje jakąkolwiek przyjemność jest subiektywna. Mi jazda jakimkolwiek samochodem nie daje żadnej przyjemności - to tylko środek do przemieszczania się z miejsca A do B, czyli w moim przypadku najczęściej do Warszawy w Tatry lub Alpy. Samochód jest dla mnie takim samym przydatnym narzędziem jak szczoteczka do zębów czy zmywarka - i używanie tych wszystkich narzędzi niesie ze sobą tyle samo emocji, czyli zero. Dla mnie wspinaczka to największe hobby i odskocznia od codzienności. Nigdy nie cieszyły mnie rzeczy, które można zdobyć łatwo np. drogi samochód. Wiedza, czy pokonywanie trudnych dróg w skałkach i górach, nurkowanie głębinowe itp. to są rzeczy, które mnie potrafią cieszyć.

Absolutnie nie wymagam, aby ktoś mnie zrozumiał, ani podzielał moje zainteresowania. Absolutnie nie uważam, że chodzenie do restauracji, kina i spędzanie wakacji z rodziną na plaży w Egipcie to gorsze spędzanie czasu - jeśli ktoś tak lubi to super! Ja nie oceniam innych, ale męczą mnie oceny ludzi, którzy z wspinaniem nie mają nic wspólnego i wywody na temat tego czy ma to sens, czy go nie ma. Palenie papierosów też nie ma sensu - mimo to wiele ludzi pali, oglądanie wielu filmów typu Batman, Spiderman - w mojej ocenie głębokiego sensu też nie ma - świat jest wystarczająco ciekawy, serio warto tracić go tak dużo na bajki?

Choć ja oczywiście nie wpinam się free solo, to Alexa rozumiem ;)

ocenił(a) film na 5
piotrkawala4

Wspomniałem o satysfakcji z jazdy samochodem w odpowiedzi na dex166, który uznał to za coś gorszego od free solo. Ja nie wiem dlaczego miałoby to być coś gorszego. Jestem przekonany, że np. Kubica uważa jazdę świetnym autem za super frajdę.
Nie krytykowałem wspinaczki jako takiej. Sam lubię chodzić po górach (choć wspinaczką tego nazwać nie można). Ale takie wystawianie się na ryzyko śmierci, jakie było zaprezentowane w filmie, uważam za coś złego.

ocenił(a) film na 10
dejker

Idąc Orlą Percią też wystawiasz się na śmierć, przechodząc miejsca gdzie twoje życie zależy tylko i wyłącznie od tego czy dobrze postawisz nogę, dasz radę utrzymać łańcuch itd. itp. I nie masz tam żadnej asekuracji, w przeciwieństwie do klasycznej wspinaczki. Bo łańcuch czy klamra asekuracją nie jest, to jedynie sztuczne ułatwienie.

Skala jest inna ale też i ludzie idący na OP w zdecydowanej większości nie są tak wytrenowani i sprawni jak bohater filmu.
Czy to coś złego, takie "wystawianie się na ryzyko śmierci"?
Około 20 0sób rocznie jednak w Tatrach ginie.

ocenił(a) film na 5
andre_

Osoby, które ponoszą śmierć przy Orlej Perci chyba są nieświadome ryzyka, które podejmują (przysłowiowe paniusie w klapkach). A bohater filmu świadomie podejmował bardzo bardzo bardzo duże ryzyko choć mógł się wyszaleć w "zwyczajny" sposób (wchodząc z zabezpieczeniami).
Ja naprawdę nie widzę w tym sensu. No chyba, że ten film oszukał widza i tak naprawdę nie było tam aż tak wielkiego niebezpieczeństwa jak zostało to przedstawione. Sądzę jednak, że było.

ocenił(a) film na 10
dejker

Rozczaruję cię być może, ale wg ratowników TOPR zdecydowana większość "ofiar Tatr" to jednak nie "paniusie w klapkach" a normalni, na oko nieźle przygotowani turyści. A w Tatrach na znakowanych szlakach całkiem sporo jest miejsc gdzie jeden błąd oznacza śmierć. Bo przecież wcale nie trzeba polecieć 200 czy 500 metrów żeby się zabić, w skalistym terenie wystarczy spokojnie i 10. Efekt ten sam.

Co do bohatera filmu - przecież on wchodził tam co najmniej kilkanaście razy klasycznie, z liną i partnerem, jest to opowiedziane w filmie. W taką ścianę nie idzie się żywcować bez szczegółowego poznania jej bo to byłaby pewna śmierć.

Ty nie widzisz w tym sensu, ja widzę. Z wieloma sprawami w życiu tak jest :)

ocenił(a) film na 8
dejker

Ty nie widzisz żadnego sensu w tym co robi - on z kolei pewnie nie widzi sensu w Twojej prozie życia...I taka jest prawda. Nie analizuj jego podejścia, bo nigdy go nie zrozumiesz.

ocenił(a) film na 5
Bokciu

Nie wiesz nic o moim życiu.
Oczywiście każdy żyje po swojemu. Ale w free solo nie widać sensu bo go tam nie ma. To jest coś jak rosyjska ruletka.

ocenił(a) film na 8
dejker

On najwidoczniej widzi sens, więc nie pisz, że go nie ma. Wiem, że to trudne do pojęcia dla człowieka nieopętanego tą pasą, ale tak właśnie jest.

ocenił(a) film na 8
dejker

ja nie rozumie, dla mnie to normalny człowiek, który robi to co lubi i ma ambitne cele.
Można siedzieć bezpiecznie w mc donaldzie i wpierniczać hamburgery ale co z tego.
Większości ludzi ma śmieszne wartości jak pieniądze władza znajomi na fejsie.

ocenił(a) film na 5
miked1981

Trudno zaakceptować szafowanie własnym życiem dla chwili euforii. W sumie o to samo chodzi narkomanom ... O chwilę euforii.
Jeśli już ryzykować utratą życia to dla jakiejś istotnej sprawy. Np. dla ratowania innego życia. Lub dla jakiejś innej NIEZWYKLE WAŻNEJ SPRAWY (badania naukowe, eksploracja kosmosu chociażby). W tym co robi bohater filmu nie widzę sensu. Wspinaczka, wysiłek, trening, pokonanie własnych słabości - OK. Ale takie igranie z losem/szczęściem? Antybohater.

ocenił(a) film na 10
dejker

On nie igra z losem.
Zwróć uwagę jak dobrze jest przygotowany do tego co robi. I nie mówię tu tylko o wytrenowanych mięśniach.

ocenił(a) film na 5
andre_

Gdy tak było to by oznaczało, że film jest oszustwem, bo przedstawia niewinny spacerek jako mrożący krew w żyłach wyczyn.

miked1981

Nie ma czegoś takiego jak śmieszne wartości. Wartość w sensie aksjologicznym ma zawsze pozytywne konotacje. Na bohatera tego dokumentu można spojrzeć z płaszczyzny wartościującej i takiej zwyczajnie ludzkiej. Na tej pierwszej wypada słabo, bo nie szanuje podstawowego obowiązku człowieka, szacunku do własnego życia. Na tej drugiej, można stwierdzić, pasjonat, niezwykły, inny, zaburzony....

ocenił(a) film na 8
spondylodeza

A czy wyższym wyrazem szacunku do życia nie jest właśnie robienie z nim tego, co sami uważamy za najlepsze? Analogicznie wielu mówi, że prostytutka nie szanuje swojego ciała czy siebie samej, nawet (a może nawet tym bardziej) jeżeli swój zawód uprawia z chęcią i przyjemnością. A jak swoje ciało szanuje pracownik fizyczny, jak siebie samego szanuje pracownik biurowy, jaki szacunek do życia mają tzw. normalni ludzie, którzy chodzą do pracy, której nienawidzą, albo stawiają zyski ponad etykę, krzywdzą swoje ciało niezdrowym żarciem i używkami, swój umysł śmieciowymi treściami, następne pokolenia przekazywaniem tych samych schematów "normalnego" życia?

cyc2

Robienie tego, co sami uważamy za najlepsze? A wolność, to przypadkiem nie jest odpowiedzialność? Jeśli ktoś uważa, że jego życie jest jedynie jego własnością, dyskusja nie ma sensu. Bo dla jednych jest wiara w boga, dla innych miłość do matki, ojca, dzieci, mężczyzny, kobiety. Praca ma cały arsenał wartości, które dają człowiekowi m.in. godność, ale też służą innym. I nie zmienia tego niedoskonały świat panujący w tym obszarze naszego życia, krupcja, nepotyzm, wyzysk i co tam jeszcze. Niszczymy swoje ciało nie tylko pracą, ale również sportem, który przecież ma podobnie jak praca masę pozytywów dla naszego zdrowia. Taki jest świat, wszystko ma jasne i ciemne strony. Potrzebna jest zawsze równowaga. Dokument przedstawia człowieka, który życiem szafuje, stawia się dobrowolnie w granicznej dla siebie sytuacji. Jest tylko on. Taki człowiek może być akceptowany tylko w układzie, który tworzą ludzie podobni do niego.

ocenił(a) film na 8
spondylodeza

A czyją własnością jest życie istoty żywej i dlaczego, jeśli tylko jej, to dyskusja twoim zdaniem nie ma sensu?
Z wolnością wiąże się odpowiedzialność, ale to nie są synonimy.

cyc2

Istoty żywej, czy człowieka? Życie człowieka może należeć do boga, może należeć do samego siebie jeśli człowiek w boga nie wierzy. Jeśli należy tylko do człowieka, to oczywistym jest, że jest w jego posiadaniu. Można nad tym dyskutować, ale dyskusja o tyle nie ma sensu, że nie będzie szczególnie wybujała. Jeśli wolność tej należącej do siebie jednostki nie wiąże się z odpowiedzialnością, za siebie, ale i za ludzi, jeśli tacy są, i są to bliscy, trudno dostrzec tu wartość. Nie są synonimami? No i co to zmienia?

spondylodeza

Dla Ciebie wolność wiąże się odpowiedzialnością, nie wiem, czy zakładasz, że równie dobrze może się nie wiązać, a dla mnie między wolnością i odpowiedzialnością jest znak równości.

ocenił(a) film na 10
spondylodeza

A co to jest "szacunek do własnego życia"?
Jeździsz samochodem? Ile osób dziennie ginie w Polsce na drogach?

andre_

I tak samo bałabyś(bałbyś) się, gdyby Twój syn wsiadał do samochodu jadąc do pracy i zdobywał kolejny szczyt w taki sam sposób jak bohater tego dokumentu?

ocenił(a) film na 10
spondylodeza

Bohater filmu jest bardzo dobry w tym co robi. Rzekłbym nawet że doskonały.

A na drodze twoje życie zależy bardzo często od innych ludzi, których nie znasz.



ocenił(a) film na 6
dejker

Po pierwsze stwierdzenie, że jazda własnym świetnym samochodem daje jakąkolwiek przyjemność jest subiektywna. Mi jazda jakimkolwiek samochodem nie daje żadnej przyjemności - to tylko środek do przemieszczania się z miejsca A do B, czyli w moim przypadku najczęściej do Warszawy w Tatry lub Alpy. Samochód jest dla mnie takim samym przydatnym narzędziem jak szczoteczka do zębów czy zmywarka - i używanie tych wszystkich narzędzi niesie ze sobą tyle samo emocji, czyli zero. Dla mnie wspinaczka to największe hobby i odskocznia od codzienności. Nigdy nie cieszyły mnie rzeczy, które można zdobyć łatwo np. drogi samochód. Wiedza, czy pokonywanie trudnych dróg w skałkach i górach, nurkowanie głębinowe itp. to są rzeczy, które mnie potrafią cieszyć.

Absolutnie nie wymagam, aby ktoś mnie zrozumiał, ani podzielał moje zainteresowania. Absolutnie nie uważam, że chodzenie do restauracji, kina i spędzanie wakacji z rodziną na plaży w Egipcie to gorsze spędzanie czasu - jeśli ktoś tak lubi to super! Ja nie oceniam innych, ale męczą mnie oceny ludzi, którzy z wspinaniem nie mają nic wspólnego i wywody na temat tego czy ma to sens, czy go nie ma. Palenie papierosów też nie ma sensu - mimo to wiele ludzi pali, oglądanie wielu filmów typu Batman, Spiderman - w mojej ocenie głębokiego sensu też nie ma - świat jest wystarczająco ciekawy, serio warto tracić go tak dużo na bajki?

Choć ja oczywiście nie wpinam się free solo, to Alexa rozumiem, tak samo jak Andrzeja Bargiela, który zjechał z K2 na nartach.

ocenił(a) film na 5
piotrkawala4

Jeden lubi to, drugi tamto, ale ja nie widzę powodu aby ludzi "goniących za nowym samochodem" uważać za gorszych, lub ich styl życia uważać za mniej wartościowy. Wspinanie się na skałę może dawać frajdę (sam lubię wędrówki po górach). Ale uważać, że taka wspinaczka czyni kogoś lepszym od osoby, która się nie wspina jest przesadą (co najmniej).

użytkownik usunięty
dejker

Widzisz, ludzi nie dzieli się na lepszych i gorszych, tylko na tych, którzy wybierają zachowawcze bezpieczeństwo (85%) i tych, którzy pchają świat do przodu i wtedy zasadniczo ryzykują - życie, zdrowie, imię, rodzinę, zależnie od dziedziny. Są to m.in wyczynowi sportowcy, jak Alex czy nieżyjący już, a znani na całym świecie polscy himalaiści. Nie każdy chce bezpiecznego życia, niektórzy chcą życia, po którym zostaną zapamiętani w pamięci zbiorowej. Gdyby Kukuczka był mającym dwójkę dzieci pracownikiem kopalni w Katowicach, nigdy byś o nim nie usłyszał, ale jest zdobywcą 14 ośmiotysięczników i nieważne dokąd na świecie pojedziesz - słyszeli o nim. I tak, podobnie jak Alex, prawdopodobnie był w spektrum autyzmu. W spektrum autyzmu są również Phelps (i przyznaje to publicznie), Lauda (zdiagnozowany już po 50-ątce) czy Kilian Jornet. Niektórymi z cech, które ich łączą są brak empatii, skoncentrowanie na celu, graniczące z obsesją, introwertyzm, egoizm. Kolega wyżej napisał, że nie uważa spędzenia wakacji na plaży w Egipcie za czegoś gorszego, a ja mimo, że teoretycznie też nie uważam, nie jestem w stanie pojąć rozumem jak można tak zmarnować swój czas wolny i nie zobaczyć niczego nowego na tym fascynującym świecie. Wiem, że ludzie tak robią, ale nie ogarniam - dlaczego? Przecież niczego się tam nie nauczą, nie rozszerzą swoich horyzontów, nie spotkają lokalnych mieszkańców, nie dostaną sraczki od lokalnego jedzenia! To po co jechać za granicę w takim razie? A co do oceniania dokonań sportowców, także wspinaczy, przez ludzi, którzy danego sportu nie uprawiają - a ilu z kłócącym się na tym forum wysłało Alexowi jakiś hajs? Wtedy mieliby prawo się wypowiadać. Jeśli nie - nic im do tego.

ocenił(a) film na 5

Jeśli chodzi o plażę w Egipcie to się zgadzam.
Wcale nie pochwalam bezpiecznego życia. Nie uważam, że bezpieczeństwo jest w życiu najważniejsze. Uważam jednak, że ryzyko jakie podejmuje bohater filmu nie ma sensu, na pewno nie popycha świata (ani niczego innego) do przodu. jego postępowanie jest fatalnym przykładem dla innych.

użytkownik usunięty
dejker

Ok, twoje prawo :) Ja nie sądzę, by on był jakimkolwiek przykładem. Idąc tym torem to mój sąsiad też może być dobrym albo złym przykładem dla innych. Alex jest zwyczajnym facetem, w moim wieku, który ma konkretne zainteresowania, jest na nich skupiony i robi swoje. Nie pije, nie pali, nie je mięsa. W swojej dziedzinie jest jednym z najlepszych na świecie, jasne, ale hype na wspinaczkę zrobił się teraz, w sumie nie tak dawno, przez chwilę będzie, potem minie. Gdyby nie ten doskonale zmontowany i zrobiony dokument raczej mało kto spoza wspinaczkowego community by się podniecał Alexem. Myślisz, że ilu ludzi, którzy się nie wspinają, dokładnie 3.06.2017 dowiedziało się o tym, że przesolował El Capa? Ilu znasz zawodowych surferów? Albo pozostając w sferze wspinaczki - innych wspinaczy (Ondra się nie liczy, bo o Adamie wszyscy słyszeli)? Ilu ludzi, którzy nie interesują się wspinaczką wie, kto i kiedy wytyczył Freeridera, ilu wspinaczy skompletowało drogę i ilu było wśród nich Polaków? Zresztą, rozkmina o sensowności ryzykowania w górach wraca na top dyskusji społecznych mniej więcej od pierwszej śmierci na Matterhornie w 1865 roku, po której na łamach brytyjskiej prasy (na Matterhornie zginęli Brytyjczycy) wykłócał się przeciwnik wspinaczki - K. Dickens z jej zwolennikiem, A.G. Butlerem. Szczęśliwie, jedni wolą gadać, inni wolą się wspinać. BTW, w zeszłym roku w Yosemite zginęła parka, bo robili sobie selfie tak intensywnie, że spadli z klifu. A w przyszłym roku dostaniemy polski film o polskiej tragedii na Broad Peak z 2013 roku, już jestem zachwycona gównoburzą, jaka nadciągnie wraz z tym filmem <3

dejker

"Przyjemnosc" jazdy blachosmrodem porownana do wyzwania jakim jest wspinaczka (nawet ta mniej extremalna) ...hmmm.

ocenił(a) film na 5
Majumi

Pogadaj z Kubicą.

użytkownik usunięty
Majumi

Ile najszybciej jechałeś? Byłeś na Formule 1 kiedyś? Przy jakiej najwyższej prędkości utrzymałeś auto, które jest rozebrane ze wszystkiego? Adrenalina jest adrenalina. Nie ma lepszej i gorszej. (I tak, wspinam się, parę innych rzeczy też robię).

ocenił(a) film na 8
dejker

Serio porównujesz jazdę nowym samochodem (co robiło wcześniej miliardy osób) do wejścia solo na wielką skałę, na którą nikt nie wszedł wcześniej w taki sposób? Aż Ci zazdroszczę, że masz tak małe wymagania od życia...

ocenił(a) film na 5
Alex303

A ja Tobie nie zazdroszczę. Brak umiejętności czytania ze zrozumieniem jest, jak widać, kłopotliwa.

ocenił(a) film na 5
dejker

... kłopotliwy.

Martinez

Oho, filmwebowi psychiatrzy i analitycy już wzięli Alexa w obroty, czekałem tylko kiedy to nastąpi xD Poziom nonsensu tutaj przekracza dopuszczalne normy, tak że nawet nie wiem od czego zacząć. Najbardziej chyba spleśniałem w momencie w którym nie tylko z Alexa zrobiliśmy smutnego, ale również z jego dziewczyny xD Ludzie, czy wam rozum odjęło? Czy ta dziewczyna podpisywała jakiś cyrograf? Czy została jego dziewczyną na potrzeby filmu? A może Alex więzi ją w vanie i zmusza do towarzyszenia mu? Jest jego partnerką W PEŁNI ŚWIADOMIE i z własnej, nieprzymuszonej woli. "Pragnie miłości"? Skąd wiecie, że tak desperacko jej pragnie? Na czole ma to napisane? A jeśli nawet pragnie, relacja ze skrajnie introwertyczną, nie szukającą towarzystwa, mającą manię doskonałości na pewnym punkcie osobą, to pomysł godny nobla xD Hannold jest tak autentyczny i bezpośredni w swojej postawie, że nie wiem jak można wystosować wobec niego zarzuty o których tu czytam. "Zły stosunek do śmierci, wszystko układa się w przerażającą całość" - kolejny hit. Alex ma najlepszy z możliwych istniejących stosunków do śmierci! Nie zaczniesz żyć, dopóki kurczowo trzymasz się życia i drżysz o jego utratę, nie ma takiej możliwości. Możesz to tylko nazywać życiem. Alex żyje w prawdziwym tego słowa znaczeniu, oddycha pełną piersią, bo nie przywiązuje uwagi do tego, czy za tydzień dalej będzie się wspinał, czy będą go zdrapywali z ziemi łyżeczką do latte. Życie jest darem tu i teraz. Dlaczego, do ciężkiej ****, ma się przejmować tym, co stało się w przeszłości z jego kolegami-wspinaczami? Z Przeszłością należy się rozstać. I nie dlatego, że była zła, tylko dlatego, że jest martwa. Tak samo martwa jak wspinacze o których mowa. Reszty nawet nie komentuję, bo ręce opadają. Najlepiej zrobić z gościa smutnego, zdołowanego czuba i heja. Hannold nie żyje w świecie przywiązań, w którym żyją praktycznie wszyscy na świecie. Dzięki temu właśnie tak świetnie się wspina. Nie ciąży na nim żaden bagaż, nie targają nim żadne wątpliwości ani rozterki o tym co było i co będzie w przyszłości. Zginę? Okej. Nie zginę? Okej. Mam dziewczynę? Okej. Nie mam dziewczyny? Okej. Jestem ciekaw ilu z was, aktywnych w życiu społecznym, zaangażowanych, obrotnych, towarzyskich, potrafi osiągnąć taki spokój ducha, jaki towarzyszy Alexowi na co dzień? [no tak, zapomniałem że to pewnie efekt uboczny depresji i innych chorób] Realia są takie, że ptasie gówno na karoserii jest w stanie wyprowadzić was z równowagi. A samotności nie leczy się poprzez kontakt z ludźmi, tylko kontakt z rzeczywistością. Skoro postawę Hannolda uważacie za dziwną, prawdopodobnie nie żyjecie, tylko podtrzymujecie swoje ciało przy życiu.

ocenił(a) film na 7
thegreat8

Przecież on sam się zastanawia czy nie jest w depresji - podałem źródło nawet do tego. Skąd Twoja w takim razie wnikliwa analiza? Kumplujecie się z Alexem od dzieciństwa? Masz opinię - ok, ale żadnych argumentów w Twojej wypowiedzi nie ma. Ja przynajmniej zgłębiłem trochę, co sam mówił w wywiadach. Na czym swoje "wspaniałe" teorie opierasz?

PS Jest różnica między nie przejmowaniem się śmiercią na co dzień i życiem, a wchodzeniem free solo na tak trudne góry. ZASADNICZA. Jak tego nie rozumiesz - nie ma sensu dyskutować

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones