tzn jest zły film, co do tego wątpliwości nie ma. Ale jest to film chociaż po części świadomie zły. Taki tandetny, niskobudżetowy, kretyński slasheropodobny tworek. zaczyna się dość standardowo. Bardzo podobnie do "Boogeymana" Lommela: dzieciak morduje mamusię i jej kochanka. Potem dzieciak nie jest już dzieciakiem tylko z deka 'dojebanym' facetem i ucieka z psychiatryka. po drodze morduje wszystko co się rusza. i średnio mi się to podobało. Kolejny bzdurny slasher o nie zamaskowanym, nieciekawym mordercy zbiegłym z psychiatryka. ale z czasem robi się ciekawiej. powiem tylko, że ponownie go łapią (nie wiadomo jak ani kiedy) i ponownie ucieka i rusza odnaleźć pannę którą uparł się zabić, po drodze mordując wszystkich napotkanych ludzi, oszczędza jedynie staruszkę. i tu pojawia się kolejny przejaw poziomu tego dziełka - staruszki NIE grała staruszka ;/ wracając do fabuły - nasza ofiara jest aktoreczką i właśnie bierze udział do zdjęciach do jakiegoś horroru sf klasy z na pustyni i ten motyw bardzo mi się spodobał.
technicznie film jest średni, nie taki tragiczny jak się obawiałem, oczy nie bolą. Sceny walk i akcji są nieporadne i dosyć zabawny, ale znowu - nie TAK tragiczne. niestety brakuje tu gore. Większość mordów użyciem takim atrakcji jak piła mechaniczna pozostawiono naszej wyobraźni. największymi atutami tego badziewia są duży bodycount, dużo akcji sporo bohaterów ( w tym kilku charakterystycznych) i sporo zabawnych momentów, z czego kilka było chyba zamierzonych (!)
Jeśli ktoś ma ochotę na jakiś tandetny horror klasy b z lat 80ych to w sumie można obejrzeć, ale oczywiście nie trzeba :D