Poczciwa komedia spod ręki Kena Russella, choć jeszcze daleka od stylu jaki reżyser ów wypracował sobie w latach 70. To dopiero debiut stąd też - podobnie jak w kolejnym film o agencie Harrym Palmerze, Russell zajmował się wyłącznie reżyserią, scenariusz zaś pochodził od osób trzecich. Nie znajdziemy tu zatem żadnych odlotowych wizji, rubasznej seksualności czy religijnych prowokacji. Najostrzejsze dowcipy to te, w których bohaterom przyjdzie wybałuszać oczy na widok panien w bikini, zanim jeszcze rewolucja seksualna zaczęła pukać do bram zachodniej cywilizacji. Całość utrzymana w dość przyjemnym, pogodnym i grzecznym tonie, przypominającym gros komedii z tamtego czasu, zarówno tych klasycznych jak i bardziej nowofalowych. Dla fanów reżysera pozycja obowiązkowa.