To "film" o jednym z dwóch byznesmenów (obok kogoś takiego jak Przemek Pro), którzy w moim coraz bardziej wiochowym mieście otworzyli niedawno własnego kebaba, dania narodowego przepotężnej IV Rzeczypospolitej. Tak, już wcześniej otworzyli coś takiego w Krakowie, ale już gdzieś indziej niedawno to zawitało. Własne lody, napoje, nawet w sprzedaży były zeszyty szkolne (xD), bo gwiazdor dojścia ma, a ostatnio kebs, bo to dochodowy sektor. Żyjemy w czasach, w których byle kto, byle był w jakiejś grupie ludzi bardzo znany, może mieć własną markę produktów na półkach albo nawet mieć powiązany ze swoją osobą lokal gastronomiczny lub jakąś pozycję w jego menu. Wszystko dla zysku.