czy oglądałam ten sam film, co ci wszyscy ludzie zachwycający się Frankiem Langellą... Jak dla mnie zagrał okej, bardzo dobrze się to oglądało, ale żeby od razu na Oscara? Nie wydaje mi się.
Obejrzałam wszystkie filmy z nominacjami dla aktorów i uważam, że najlepszy był Mickey Rourke - jego kreacja jakoś najbardziej mnie obeszła. Uważam, że Mickey powinien bezapelacyjnie dostać nagrodę. A Langella? No cóż, może i lepszy od Pitta (dziwię się, że go nominowali, bo Benjamin to nie była rola życia) i Jenkinsa (który mi się podobał, ale czegoś mi w jego roli brakowało), ale i tak gorszy od Penna (który jest u mnie zaraz za Mickey'im), więc jeśli Langella jednak dostałby Oscara (oby nie), to byłaby to kolejna wpadka Akademii - nagroda za to, że zagrał Nixona.
Prędzej niż Nixona nominowałabym Frosta (Michaela Sheena, znaczy się) i aż się dziwię, że go nie nominowali (choćby zamiast Pitta).
Taka moja opinia i kropka.