Dobrze zrealizowane filmidło, które miło się oglada. Zupełnie bez tandetnych, patetycznych scen w stylu Hollywood. Pokazuje człowieka z kompleksami, ale i wielkimi ambicjami, ambicjami, które zbudziły demony i w konsekwencji doprowadziły do przekreślenia całej kariery w minutę. Rola Langeli jest doskonała i w sumie nie spodziewałem się, że takiego szpicla jak Nixon mógłbym obdarzyć sympatią, a jednak. Szkoda, ze po drugiej stronie zabrakło przeciwnika i nie było to starcie tytanów, choć rozumiem, że te ciągłe ucieczki Frosta z kadru zawarte w scenariuszu znajdują swoje wytłumacznie w zgoła odmiennym podejściu do wykonywanego zawodu.