PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=381328}
7,1 44 tys. ocen
7,1 10 1 44160
7,4 33 krytyków
Frost/Nixon
powrót do forum filmu Frost/Nixon

Mam pierwszy Oscarowy dylemat. Do tej pory byłem bowiem przekonany, że Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę męską powinien otrzymać Sean Penn za rolę w filmie "Milk" Gusa Van Santa. Po filmie "Frost / Nixon" już nie jestem taki pewien, bo to co dziś zobaczyłem na ekranie dosłownie wbiło mnie w fotel. Frank Langella jest po prostu nieziemski w roli Richarda Nixona. Każdy jego gest, ruch, głos, mina jest doprowadzona do takiej perfekcji, że ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że to co widzę jest w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób udawane, czy grane przez aktora. Można się chyba nawet pokusić o stwierdzenie, że Langella w tym filmie jest bardziej prawdziwy od faktycznego prezydenta. Naprawdę majstersztyk. Niestety nie mogę sobie przypomnieć żadnego innego filmu z którego bym pamiętał Franka, więc nie mam porównania z jego wcześniejszymi dokonaniami, a w przypadku Penna różnica w sposobie gry w "Milku" i w poprzednich filmach z jego udziałem jest tak ogromna, że chyba nadal będę kibicował temu drugiemu. Choć jeśli Oscara otrzyma Langella, to nie będzie to w żadnym sensie błędna decyzja.

Jestem przekonany, że gdyby nie fenomenalny występ Langelli, to ten film nie byłby w połowie tak dobry jaki jest teraz. Choć trzeba też przyznać, że Howardowi udało się nakręcić całkiem porządny obraz sam w sobie. I co ciekawe, choć mówi on o sprawach, które nie do końca nas obchodzą, bo to co się wydarzyło w latach 70 w Ameryce nie dotyka nas tak bardzo, to jednak ogląda się ten film jak świetny thriller. Praktycznie przez cały czas trwania sensu towarzyszy nam ogromne napięcie podkręcane jeszcze bardziej przez bardzo dobrze napisaną muzykę Hansa Zimmera (rewelacyjny soundtrack, który bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu). Rozbrzmiewa ona tylko w najważniejszych, najbardziej kluczowych momentach filmu i dzięki niej napięcie jeszcze bardziej się zwiększa, momentami osiągając niespotykanie wysokie poziomy.

Howard nakręcił dość kameralny filmy - w większości akcja rozgrywa się w małych pomieszczeniach - o świetnym tempie, które utrzymywane jest przez bardzo dobrze napisane dialogi. Cały film jest praktycznie walką na słowa i gesty dwóch niesamowitych postaci, dwóch świetnych graczy. Z jednej strony mamy Frosta - showmana, gwiazdę tv prowadzącego talk showy, który wywiad traktuje jako szansę na ogromną oglądalność i zwiększenie popularności. Człowieka, który na początku nie za bardzo zdaje sobie sprawę na co się porywa i ile ryzykuje. Z drugiej mamy natomiast Nixona - wytrawnego polityka, znienawidzonego byłego prezydenta. Człowieka pełnego ambicji, pewnego swych racji, jednocześnie trochę jakby zagubionego i zakompleksionego. Ten pojedynek ogląda się z ogromną uwagą i niesamowitym zaciekawieniem, tym bardziej, że wiemy, że zdarzył się naprawdę.

Co ciekawe, tak jak w przypadku "Królowej" - wcześniejszego filmu, do którego scenariusz napisał Peter Morgan - miałem wrażenie, że jest on za bardzo zmyślony, robiony jakby ku pokrzepieniu serc, tak tym razem ani przez chwilę nie poczułem udawania rzeczywistości. Być może i Morgan trochę ukoloryzował w pewnych miejscach tą historię (rozmowa telefoniczna przed ostatnim wywiadem), ale na ekranie tego nie widać i wszystko to co oglądamy, wygląda niesamowicie autentycznie i prawdziwie.

Tylko jedna rzecz nie podobała mi się w "Frost / Nixon" i wydała mi się, niestety nietrafiona. Chodzi mi o komentarze, wspomnienia "bohaterów" po latach, wypowiadane wprost do kamery. Rozumiem, że były one potrzebne by wyjaśnić pewne sytuacje w filmie, ale wg mnie i bez nich obraz Howarda byłby wystarczająco zrozumiały i czytelny. A tak film stracił na harmonii, pewnej ciągłości - komentarze rozpraszają, nie pasują do klimatu pozostałych wydarzeń i są rozłożone nierównomiernie. I co najgorsze widzimy w nich nie faktycznych bohaterów tamtych wydarzeń, a aktorów filmowych, odgrywających tamte postaci. Wygląda to wyjątkowo dziwnie i nie pasuje do całości. Szkoda, że Howard zdecydował się na taki ruch.

8/10

ocenił(a) film na 10
milczacy

Gratuluję trafnego moim zdaniem odbioru filmu. Skończyłem seans dosłownie kwadrans temu i podobnie jak Ty, jestem wbity w fotel, a właściwie w poduszkę;)

Langella jest niesamowitym aktorem, przede wszystkim aktorem teatralnym dodajmy. W tym filmie zagrał po prostu niesamowicie - każdy jego ruch, spojrzenie, oddech, wycieranie ust chusteczką - wszystko to jest tak perfekcyjne, że aż prawdziwe. Zwalił mnie z nóg.

Z Oscarowych filmów nie widziałem jeszcze 'Lektora' - myślę, że nagrodę zgarnie jednak 'Benjamin', bo jest to.. jakby to nazwać? Film oskarowy - jakkolwiek to brzmi, jeśli rozumiesz co mam na myśli;) Nie chodzi mi o to, że jest 'filmem pod publiczność', ale jest po prostu najbardziej uniwersalny w tematyce.

"Frost/Nixon" to jednak bez wątpienia najlepszy dramat polityczny, jaki dotąd widziałem. "13 dni" przy tym, to sit-com.

Zgadzam się co do wątpliwości względem tej narracji bohaterów. Zabieg ten miał służyć po prostu pewnej autentyzacji opowieści, wrażenia słuchania jej z perspektywy czasu. Gdyby jednak wystapiły pierwowzoru bohaterów, to już w ogóle ciężko byłoby się skupić;-)

Film wspaniały, mocny, a psychologiczna bitwa między bohaterami - rewelacyjna. Langella na Oscara - należy mu się!;-)

Pzdr~.

ocenił(a) film na 9
Celestial

Mnie również zachwycił Langella - jego gesty, mimika, głos... niesamowity magnetyzm. Przyznam, że ten kameralny dramat wbijał w fotel lepiej niż 90% produkowanych dziś filmów sensacyjnych. Nie mogłem oderwać wzroku od ekranu na sekundę. Rozum podpowiada mi, że powinien zgarnąć oskara, ale moje serce skradł wcześniej "Slumdog".

ocenił(a) film na 8
Panoptikon

Mam podobną rozterkę Langella czy Penn. Reszta nominowanych daleko z tyłu. natomiast jeśli chodzi o nagrodę dla najlepszego filmu to po ciuchu kibicuję dla "The Reader". Może Akademia mnie w tym roku pozytywnie zaskoczy;)

ocenił(a) film na 8
kojoneczka

Daleko z tyłu ? Brad Pitt (za Ciekawy przypadek Benjamina Buttona) może nie zagrał aż tak wyśmienicie jak Langella, ale Mickey Rourke (Wrestler) to według mnie murowany zwycięzca. Mimo to uważam jednak że oscara powinien dostać Frank Langella, ale wiem jak rozumuje amerykańska publika i Akademia.

ocenił(a) film na 10
Carlitos

Z tymi Oskarami to nigdy nie wiadomo... prócz jednego - ta nagroda ustawi dany film na długo. A dobry obraz chyba tak czy inaczej się obroni. Obejrzałem właśnie 'The Reader' i jestem już zupełnie w rozterce;-)

Rourke w 'Zapaśniku' był bardzo przejmujący, ale Langella mógł po prostu więcej zaprezentować - taką mu napisali rolę. Z dwojga po prostu bardziej trafia do mnie eks-prezydent od Watergate, który stracił wszystko, niż zawodnik od wrestlingu. Obaj przeżywają dramat i obaj wspaniale grają, ale Langella, to - jak napisał autor wątku - wytrwany gracz. Z kolei dla Rourke'a to pewnie najważniejsza rola w ostatnich latach; gra trochę samego siebie i tak dalej... Nie zmienia to jednak faktu, że Rourke zagrał fenomenalnie. Z każdej z nagród będę się cieszyć.

ocenił(a) film na 8
Celestial

ja także

ocenił(a) film na 8
Carlitos

No może faktycznie "daleko z tyłu" to z mojej strony przegięcie, ale po prostu Langella zrobił na mnie takie wrażenie, ze to musi mnie tłumaczyć:)

ocenił(a) film na 8
milczacy

Właśnie skończyłem oglądać. Langella był niesamowity, zapada w pamięć całkowicie. Uważam, że oscar w tym roku nie powinien trafić w inne ręce.