Pierwsza część niemal perfekcyjna, taka "Kubrick'owa", z doskonałym, przejmującym klimatem i wyrazistym przesłaniem, aż "zapachniało" trochę "Mechaniczną Pomarańczą" którą widziałem wiele lat temu i która nadal jest jednym z moich ulubionych filmów.
W drugiej części nie otrzymujemy nic oryginalnego, czego by nie było w żadnym innym najprostszym filmie wojennym - strzelanie, krzyki, bieganie, wybuchy, ot, jakieś rozmowy przy barakach, scena z prostytutką. Filmowy Joker nie pociągnął całości, chociaż druga część scenariusza też niespecjalnie to umożliwiała. Ja rozumiem że ciężki, trudny temat i takich filmów nie ogląda się dla przyjemności ale w drugiej połowie ewidentnie czegoś zabrakło, zupełnie jakby tą część stworzył ktoś inny niż Kubrick.
Zgadzam się, ale pewne sceny się broniły tj. dualizm człowieka i przygotowywanie artykułów prasowych o armii.
Oczywiście, że pewne sceny się broniły, ale w sumie to określenie najlepiej ilustruje, w czym problem: po bezpardonowej, bezlitosnej części pierwszej film przechodzi do defensywy (i to w momencie, kiedy tak naprawdę powinien dopiero wejść na obroty). Szkoda
Tylko że wtedy to nie byłby juz film Kubrica. Taki miał zamiar i to mi sie w tym filmie niezmiernie podoba :)
Dualizm człowieka to motyw z metarforą niby prostą, ale w sumie bardzo głęboką. Człowiek z natury nie jest ani zły, ani dobry. Jest taki i taki, stąd Joker z hełmem "Born to Kill" i znaczkiem pokoju na mundurze. Nie wiem, czy takie było założenie Kubricka, ale on raczej niczego w obrazie nie zamieszczał bez powodu. Dziwią mnie opinie na Filmwebie, że druga część słabsza i bez sensu. Przecież cała część pierwsza przygotowywała widza do tego, żeby zrozumiał, kim stał się Joker i inni w części drugiej. Bez akcji w Wietnamie pierwsza połowa filmu nie ma sensu. A zdjęcia w czasie wietnamskiej są nawet lepsze niż w przygotowaniach Marines.