zero akcji, jedno ujecie minimum 10 min, po prostu beznadzieja. szkoda na to słów. ;/ zawiedziona
hornedgod
złośliwościa zalatuje w twojej odp
jak ty się do płci pieknej odnosisz bardzo nie elegancko z twojej strony ale co innego się spodziewać po kimś kto uważa ten film za arcydzieło....
Jak się czyta, że film jest bardzo zły, bo jest "zero akcji", to krew człowieka zalewa. Co te filmy holywoodzkie zrobiły z widzami? Czy jeszcze w ogóle aktor musi coś odgrywać, skoro liczy się tylko akcja i nic więcej?
Haneke skończył psychologię. Powinien więc wiedzieć, że przeciętny amerykański widz zareaguje na to tak: "Zero akcji". Co więc skłoniło Michała, żeby stworzyć ten film?
Osobiście myślę, że reżyserowi nie zależało na kasie, a po prostu pokazaniu, że aktor amerykański to też aktor:) I nie zawsze musi być w cieniu europejskiego np. Potrafi grać długie sceny, potrafi dobrze grać. Ogólnie chodziło o to, żeby zrobić DOBRY film amerykański, bo takich jest mało (jedynym wyjątkiem ostatnio jest chyba "Gran Torino"). Tak myślę.
A przy okazji rozwiązał jeszcze problem potencjalnego amerykanskiego remake'u ;) Taki wyprzedzający cios
w Hollywood. Jak dla mnie, mimo, że pewnie niekoniecznie taki był zamiar i moge sobie tu nadinterpretować,
bezbłędnie zakpił z amerykańskiego przemysły filmowego tym posunięciem.