No dobra, ale jaka jest idea, przesłanie tego filmu? Reżyser próbuje nam powiedzieć, żebyśmy odpuścili sobie brutalne i pełne przemocy filmy, bo źle na nas wpływają, bo stajemy się mało wrażliwi, a nawet sadystyczni? Bo owa fikcja niespostrzeżenie wkrada się w nasze życie? Chyba musimy się głęboko zastanowić nad tym...
We mnie zrodziła się refleksja, że człowiek podświadomie fascynuje się tym, co mroczne i brutalne, choć po części go to przeraża. Widzieliśmy na ekranie sadystyczne sceny, a mimo to nie wyłączyliśmy filmu. Dlaczego? Co nami powodowało? Byliśmy ciekawi, podświadomie nas to intrygowało, choć nie było w tym nic pięknego ani przyjemnego. Być może my sami posiadamy w sobie taki pierwiastek psychopaty, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy? Może niewiele trzeba, byśmy stali się jak Paul i Peter? Szczególnie widać to we fragmentach, w których oprawcy zwracają się bezpośrednio do widza, nawiasem mówiąc wielki plus dla filmu za ten pomysł. ;) Ogólnie rzecz biorąc sporo refleksji można by wysnuć po seansie, a z pewnością każdy zauważy co innego. ;)