Remake z samej definicji powinien być odgrzanym kotletem. Wedle uznania reżysera: szczypta przyprawy, dobór dodatków (scenerii) i inna zastawa (obsada) . Poza tym koncepcja identyczna z poprzednią. Co jeśli kucharz ten sam, ale produkcja inna? W życiu nie widziałam tak idealnego remake'u! Dialogi, sceneria... Wszystko jak kserokopia! Poza długością spodenek golfistów i urodą głównej bohaterki. Czy to pójście na łatwiznę Henekego czy perfekcjonizm reżysera?
Zdecydowanie perfekcjonizm, o ile pamiętam nawet ujęcia są takie same :) Film zrealizowany na potrzeby amerykańskich widzów, którzy innych filmów niż anglojęzyczne raczej nie oglądają.
Problem w tym, że ten film, pomimo realizacji w USA i anglojęzycznych aktorów, jest dla amerykańskiego widza nadal zbyt "europejski" w swoim zamyśle i realizacji wg mnie, czego twórczy nie wzięli pod uwagę. Dlatego stał się finansową klapą i pomimo naprawdę dobrych i znanych aktorów, nawet na siebie nie zarobił (ba, osiągnął tylko połowę włożonego w realizację budżetu).