Michael Haneke - największy i najbardziej znany intelektualista wśród
reżyserów z dokładnością naukowca pokazuje mechanizmy natury ludzkiej.
"Śmieszne gry" wpisują się doskonale w konwencję zabaw społecznych, w które
grają ludzie, jak mawia Berne, między sobą dla osiągnięcia własnych
korzyści, niekoniecznie materialnych.
Haneke prowadzi również zabawę z widzem, ponieważ widz wchodząc do sali
kinowej podpisuje z reżyserem (każdym!) niepisaną umowę, że zgadza się i
niejako nawet akceptuje to, co zobaczy na ekranie. A współczesny widz jest
cholernie wymagający, domaga się przede wszystkim rozrywki w czystej
postaci i Haneke podaje ją na talerzu i wkłada ją w nawias absurdu i
groteski, co powoduje, że współczesny widz zaczyna odczuwać dyskomfort w
kontakcie z filmami mistrza.
Życie jest grą a nasze wyobrażenia rządzą naszym życie. Prawda, że to nonsensowne i śmieszne zarazem. Dobry film do analizy. Ponadto polecam inne
filmy Haneke`ego: "Pianistkę", "Funny Games" (wersję oryginalną), "Ukryte".
Czy ktoś oglądał już "Białą wstążkę"?
Pozdrawiam:-)
Wszystko się zgadza. Tylko że współczesny widz (zwykle masowy i nie przyzwyczajony do myślenia po filmie) na tym filmie kompletnie głupieje i nie wie, o co chodzi, zbyt długie sceny (które go męczą) przewija i traktuje jako błąd reżysera, po czym daje ocenę 1 lub 2/10. Niektórzy scenę z przewiniętym morderstwem postrzegają jako science fiction! :-) Dobry film, dobra gra z widzem, ale na pewno nie dla każdego.