Narracja i aktorstwo to najsłabsze strony tego filmu. Reżyser na siłę wplótł do filmu masę kronik
filmowych , co niestety sprawia wrażenie produkcji przeznaczonej dla idiotów bez podstawowej
wiedzy historycznej. Używając mniej dosłownych i bardziej wysublimowanych środków można
dużo lepiej wyjaśnić kontekst historyczny. Kreacja Theron względnie się broni, ale role Cruz i
Townsenda sprawiają wrażenie strasznie grubo ciosanych. Dialogi w tej produkcji są zaiste
koszmarne i mają mało wspólnego z typowym melodramatem. Film nie broni się ani jako film
artystyczny ani romantyczny melodramat. Zasługuje max. na ocenę 5/10
Zgadzam się z tobą, tylko Theron się broni i ze względu na jej rolę daję 5/10. Słaba kreacja Cruz, ale Townsend zagrał jak dla mnie bardzo słabiutko.
Myślę że nie chciała zagrać w tym filmie ze względów osobistych, bo nie jest tajemnicą że jest żydowskiego pochodzenia i podejrzewam że jej rodzina ucierpiała na wojnie <bliższa czy nie tego nie wiem ale to nieistotne>. Proponowanie jej roli kochanki nazisty chyba raczej było nietaktem ze strony proponujących.