Czy wam też ten film momentami wydawał się zabawny (wtedy kiedy nie miał być)?
Mickey Cohen to naprawdę strasznie przerysowana postać.
Do tego Ryan Gosling ma śmieszny głos. Może dlatego w Drive nic nie mówił huehue...
Ogólnie scenariusz nie jest najwyższych lotów, właściwie to pasowałby do gry komputerowej,
podobały mi się za to zdjęcia.
Ja bym to widział jako coś w stylu Ocean's Eleven, wtedy mogłoby być naprawdę dobrze.
Dokladnie tak. za dużo taniego patosu. widać było, że rezyser nie mogl sie zdecydowac dokąd isc: czy w stronę komiksowej, "czarno-białej" estetyki, czy powaznego na śmierc filmu o bohaterach. i powstał dziwny miks, niestety nieswiadomy. Film ogólnie bardzo ładny, estetyczny i nienudny. Ale jak na taką obsadę, taki budżet to niestety słabo. ale przynajmniej lepsze od wrogów publicznych (tam nie było niezdecydowania, tam był ciężki, obrzydliwy patos pełną gębą).
Święta racja. Ten rozdżwięk gatunkowy psuje całosc. Ja po kilku minutach seansu byłem przygotowany na zamierzony komiksowy patos w duchu "pulp", gdzie przerysowanie postaci, akcji i fabuły jest cnotą. Ale później zrobiło sie poważniej, bardziej historycznie, patetycznie, co w zestawieniu z "photoshopowym" makijażem całosci zaczęło balansować na granicy niezamierzonego pastiszu.