Film dobry, ale chyba tylko tyle. Tematyka filmu jest mi bardzo bliska, uwielbiam porachunki
gangsterskie, lecz całość prezentuje się średnio. Nie chodzi tu o zdjęcia, które trzymają
poziom, nie o scenografię ogólną, która również jest bardzo dobra. Klimat, to jego brak
powoduje moje niezdecydowanie. Wprawdzie czuć ten smród cygar, prochu od thompsona,
ale to tylko "dekoracja".
Tak naprawdę soundtrack, na który bardzo zwracam zawsze uwagę jest przeciętny, gra
aktorska może i nie jest zła, ale jakoś Gosling nie pasuje mi do roli łowcy :) Sean Penn i jego
bohater nadają koloru zdecydowanie. W ogóle obsada mimo wszystko jest odpowiednia,
równoważąca się, balansująca na granicy komercji i dobrego filmu ( o ile jedno wyklucza
drugie ).
Co mnie bardzo zaskoczyło, to brak charakterystycznych wątków, za które moglibyśmy film
doceniać. Każdy temat jest olewany ciepłym moczem, czy to śmierć Conway`a, czy Kennarda,
czy wątek miłosny między Goslingiem a Stone. Nie czepiam się, bo i ramy czasowe
ograniczają, ale właśnie przez takie coś nie utożsamiamy się z żadnym z bohaterów, co
jednocześnie nie buduje więzi :)
Być może sami twórcy stworzyli ten film z myślą o jednorazowym bumie, "a może jakaś rodzina
zasiądzie kiedyś w niedzielę przed tv i obejrzy nasze dzieło". Takie odniosłem wrażenie.
Pewnie przesadzam i to grubo, bo film ten raczej nie doczeka się wspaniałej kontynuacji. Moje
oczekiwania jednak były dużo większe,
Film nie jest zły, jest nawet ciekawy, ale nie jest to coś, o czym będziecie pamiętać po seansie,
czy transmisji. Dać 8 przy tych wszystkich moich zarzutach, to czysta hipokryzja, dać 6 z drugiej
strony, to lekka przesada, więc daję 7.