Boli mnie fakt, że wiekszość osób na tym serwisie krytykuje ten film bez sensownej
argumentacji. Zgadzam się, że nie jest to najwyższa półka kina gangsterskiego, bardziej
podchodzi mi to pod sprawnie nakręcone kino sensacyjne z domieszką klasyków jak "Miller's
Crossing" albo "Godfather".
Nie potrafię pojąć jak można krytykować Seana Penn'a za tę rolę, dla mnie był doskonały( ps,
bawi mnie zarzut że gra jak Al Pacino...), z resztą generalnie aktorstwo stoi na wysokim
poziomie ( może poza okropnie drewnianym Brolinem i pseudo-kontrowersyjną Stone).
Najlepszy jest oczywiście zarzut, że film nie oddaje ksiażki. Kto powiedział, że jest to
EKRANIZACJA? Nawet podczas napisów początkowych nie informacji, że jest to na podstawie
książki, więc po co to wylewanie żółci, że film jest niezgodny z prawdziwą historią Cohena i
O'Mary?
Podsumowując, śmieszne dla mnie sa te pełne inteligentnego krytycyzmu. A krytykowanie dla
samego faktu, lub też krytykowanie"bo na imdb również jest 6.8"jest poprostu żenujące.
Pozdrawiam!