mz to chyba jedna z jego najsłabszych ról. Najmniej męski i twardy z całego składu ;) Film ogólnie
do przełknięcia ale do klasyki gatunku nieco mu brakuje. Penn nadał mu trochę wyrazistości,
Brolin też robił co mógł. Reszta hmmm...byłą bo była. Myślę że następna rola Patricka powinna
okrasić jakiś western ;) Duzym minusem mz jest kompletny brak dramatyzmu. Wogóle go nie
wyczułem, wszystko tak bardzo przewidywalne, schematyczne. Plus na pewno dla Maxwella Perry
Cottona za scenę z Brolinem. Ogólnie mz lekki film do obejrzenia.