Pierwsze kilkanaście minut zapowiadało świetne kino z dobrą grą aktorską. Bardzo fajny temat filmu - powołanie jednostki specjalnej złożonej ze stróżów prawa do walki z gangsterami, z pominięciem krępujących ich działania procedur prawnych. Moim zdaniem potencjał tematu został zmarnowany. Ja rozumiem, że członkowie grupy byli mistrzami w swoim fachu, ale gangsterzy i ich żołnierze też pewnie nie byli ułomkami (a tutaj trup wśród gangsterów pada gęsto, a członków specjalnej grupy kule wydają się nie imać - co prawda dwóch stróżów prawa zginęło, ale i tak wszystko to było nieco groteskowe). Przecież wystarczył jeden albo kilku dobrych snajperów (byli już wówczas takowi, żeby wyeliminować całą grupę gliniarzy, a przynajmniej ich szefa). Przy zajęciu hotelu też wystarczyło aby gangsterzy obsadzili budynek z naprzeciwka, plus snajper na dachu oraz jakiś ładunek wybuchowy i byłoby "po sprawie". Ten motyw z Uczuciem gliniarza do kobiety gangstera też był śmieszny - przecież żaden normalny gliniarz (a już na pewno szef grupy, któremu ten amant podlegał) nie zaryzykował by przy takiej operacji, aby kobieta gangstera wiedziała o poczynaniach jej kochanka gliniarza. Ogólnie film oceniam jako niezły ale po dobrym początku, całością jestem nieco zawiedziony. Gra aktorów na dobrym poziomie. Sean Penn to najlepszy element tego filmu - zagrał świetnie! (idealnie nadawał się do tej roli). Film ma swój klimat i trzyma w napięciu. Można obejrzeć ale na kolana nie powala. Daję 6/10.