ten film to najlepszy przykład na potwierdzenie tej tezy. Można czerpać z tych klasyków, ale nawet jeśli próbuje się stworzyć na pozór oryginalny horror-sci-fi to i tak za bardzo otrzemy się o te ideały. I taki jest "Gatunek", zapowiadało się fajnie: ciekawy scenariusz i znane twarze, a wyszło dosyć przeciętnie. Odkąd zobaczyłem Michaela Madsena wiedziałem że będzie to już produkcja bardziej klasy B niż arcydzieło gatunku. Swoją drogą to najfajniej właśnie on tu zagrał, w typowy dla siebie sposób hehe... a ta pożal się boże aktorka-modelka nic ciekawego nie pokazała, poza cyckami oczywiście. Niektóre efekty specjalne i charakteryzacje wyglądały fajnie ale te ewidentnie komputerowe już nie. Przez to że film utrzymany w konwencji sensacyjnego kina pościgowego to trzyma trochę w napięciu, ale i tak zakończenie wszystko zepsuło i upewniło mnie w przekonaniu że ogólnie to było nie za bardzo...
Ja bym powiedział, że na potwierdzenie tej tezy to jeden z gorszych wyborów.
W przeciwieństwie do "Czegoś" i "Obcego" na równi z bohaterami filmu solidaryzujemy się z potworem, który jest tu ukazany z drugiej, bardziej ludzkiej strony. Właściwie to nawet historia potwora i jego dorastania jest w tym filmie ważniejsza od bohaterów ją ścigających. W przeciwieństwie też do tamtych filmów, zagrożenie ze strony obcej istoty jest wynikiem ludzkiej lekkomyślności - raz w kwestii stworzenia Sill, a dwa w kwestii jej zaszczucia i niejako zmuszenia do obrony.
Może i film nie błyszczy, ale jest zdecydowanie odmienny od "Obcego" i "Czegoś". Jeżeli "Gatunek" coś udowadnia, to właśnie tezę dokładnie przeciwną do Twojej. Aż szkoda że ten film tak zjeżdża do B-klasy.