Jak z jakiejś taniej gry kopanej sprzed 20 lat… Nie będzie wielkim spoilerem, jak napiszę, że idzie sobie artystka z mieczem i „przechodzi” kolejnych, niby coraz lepszych wojowników, by na końcu dotrzeć do szefa, za którym tak namiętnie podążała. Wszystko prostoliniowo i dennie. Tak się zastanawiałem w trakcie seansu, czy to tak na poważnie, czy może miało być nieco śmiesznie, ale nie znalazłem ani jednego ani drugiego – po prostu słaby, nudny film za parę groszy. Szkoda czasu