Generalnie cały film wygląda tak:
idziemy przez las --> pojawia się boss --> rozmowa --> walka --> bohaterka dostaje lanie --> nagle się zmienia, dostaje powera i zabija przeciwnika --> idziemy przez las
I nic, dokładnie nic w tym schemacie się nie zmienia. W kółko to samo. Ta wędrówka po lesie od zabicia bossa...
Jak z jakiejś taniej gry kopanej sprzed 20 lat… Nie będzie wielkim spoilerem, jak napiszę, że idzie sobie artystka z mieczem i „przechodzi” kolejnych, niby coraz lepszych wojowników, by na końcu dotrzeć do szefa, za którym tak namiętnie podążała. Wszystko prostoliniowo i dennie. Tak się zastanawiałem w trakcie seansu,...
więcej