Nie widziałem tego filmu i nie chce od razu mówić, że jest "BLEE", ale takich historyjek było wystarczająco za dużo. Ten schemat od "zera do bohatera"przewija się w Holywood od jego narodzin. Jeszcze na dodak znany jakiś raper. Nie słucham tego typu muzuki i nie nie chce jej krytykować dlatego, że mam inne upodobania, lecz trzeba to powiedzieć wyraźnie: to może być koniec jego kariery. Nawet 8 mila wzbudza mieszane uczucia i z pewnością nie była arcydziełem. Nie spomne o pannie Spears, metallice czy Justinie Timberlake'u w filmie "Edison", który nawet nie trafi do kin ;). Swoich muzucznych idoli lepiej się słucha niż ogląda na dużym ekranie. TAKIE JEST MOJE ZDANIE! AMEN