Ludzie mówią, że Ridley Scott, to reżyser nierówny. Przyjąłem, że skoro ostatnie dwa jego filmy były słabe, to "Gladiator II" będzie znakomity. I nie jest. Ridley musi mieć bucket list polegający na tym, że wszystko co ma w szufladzie musi przenieść na ekran. Przypuszczenie bierze się stąd, że nie robi dłuższych przerw i jedne zdjęcia kończy, to już drugie zaczyna. W ten sposób trudno osiągnąć dobrą jakość. I tak oto pojawia się "Gladiator II" który utrzymuje trend spadkowy w karierze Scotta, jednakże jest lepiej niż w przypadku "Napoleona" i "Domu Gucci"
"Gladiator II " jest bardziej zwarty i ma metraż krótszy. Także jakieś wnioski Scott zdołał wyciągnąć. Niestety ale "Gladiator II" nie może pochwalić się niczym więcej. To produkcja o przeciętnej urodzie z dwuwymiarowymi bohaterami i przewidywalną akcją. David Scarpa niestety po raz kolejny poległ przy pisaniu scenariusza. Aktorsko nie ma tu jakichś wybitnych kreacji. Efekty komputerowe są nierówne, ogólnie przeciętne ale są momenty, że trudno zrozumieć jak można było coś tak źle zaprojektować - małpy. Te małpy mają swoją krótką rolę ale są absolutnie przerażająco stworzone. Film nie ma też udanych zdjęć. Dominują zamknięte lokacje i dialogi, także nie ma większego sensu inwestować w seans IMAX. Scenografia jest przyzwoita, tak jak i kostiumy. Muzyka bez większego pomysłu na siebie.
Całość wypada niestety przeciętnie.