Dobrze? Przecież ta fabuła jest idiotyczna, film idzie na skróty gdy tylko mu się chce, olewa jakąkolwiek logikę. Przykład jednej z wielu głupot: Najpierw pani psycholog mówi, że zainstalowano setkę kamer, by pilnować Glassa, bo jest taki niebezpieczny. Myślę sobie no dobra, ma to sens. Jednak później okazuje się, że tego niebezpiecznego faceta (i dwóch innych w tym niezwykle niebezpiecznego morderce o wielu osobowościach) pilnuje JEDEN STRAŻNIK. Jeden strażnik, który odpowiada zarówno za chodzenie i sprawdzanie, jak i śledzenie monitoringu... Przecież to nie ma sensu! Po cholerę instalować setkę kamer, jak i tak wystarczy oszukać/zabić/ogłuszyć jednego strażnika i te kamery stają się bezużyteczne?! Głupot jest oczywiście więcej, ale nawet nie chce mi się ich poruszać, dałem jeden przykład.

Do tego dodajmy koszmarne tempo filmu, gdzie przez większość właściwie nic się nie dzieje, żeby pod koniec reżyser dawał nam zwrot akcji jeden za drugim... Nie tak się robi dobre filmy!

A no i zapomniałbym, Shyamalan zniszczył to co było świetne w Split, czyli postać Kevina, a właściwie jego osobowości. To właśnie ten chory psychicznie gość z 23 (licząc bestię 24) osobowościami był intrygujący w Split. Osobowości nie zmieniały się co chwila, tylko raz na jakiś czas. W Glass zmieniają się czasami co zdanie i jest to już wręcz śmieszne. Shyamalan zrobił z tej postaci karykaturę tego czym była. Co z tego, że McAavoy aktorsko jest genialny, jak przez te częste zmiany osobowości wypadł wręcz jak jakaś parodia.

Film ma oczywiście o wiele więcej błędów, ale by wymienić je wszystkie nie starczyłoby miejsca.

Zgadzam się.