No akurat w tym przypadku się z nimi zgodzę, film niespecjalnie porywa, mogli się skupić na jednej historii, a nie pokazać trzy, z czego jedna się kończy lądowaniem śmigłowca w środku rozjuszonego oceanu z powodu braku paliwa, pomimo że mieli wcześniej możliwość zatankowania z tego samolotu, to postanowili się rozjebać niż próbować dalej, ja rozumiem chęć budowania dramatyzmu, no ale tym razem nie wyszło i jeszcze ta końcówka z bohaterskim kapitanem który zmienia zdania i wraca sobie utonąć, a mark walhberg jako jedyny się ratuje, po czym finalnie ginie, no i po co takie zabiegi? Przecież to odbiera powagę