Chciałbym ocenić na więcej bo film jest bardzo dobrze zrealizowany i powoli ale skutecznie zagęszcza atmosferę. Nie łapię niestety jak to możliwe, że podczas pisania scenariusza nikomu nie przyszło do głowy, żeby powiedzieć: ej, zmieńmy to bo to jest kompletnie niewiarygodne. To trochę tak jakby ktoś wymyślił historię i skupił się wyłącznie na tym, żeby doprowadzić do jej dość starannie o obliczonego na zaszokowanie widza końca.
Włączyło mi się myślenie - ale zaraz - ludzie, którzy mają dziecko tak się nie zachowują. Kiedy wyczuwają zagrożenie, zwyczajnie pakują manatki i wyjeżdżają. Dlatego historia z króliczkiem wydała mi się taka miałka. Można było z tego wycisnąć naprawdę mocny thriller ale w scenariuszu jest za dużo skrótów i banalnych rozwiązań.
No ale ok. Nie będę się już więcej rozwodzić nad kinem, które miało chyba dostarczyć rozrywki. Zmyliły mnie dialogi, sprawna realizacja, zdjęcia, muzyka, atmosfera - wyobraziłem sobie, że dostanę więcej.
Wciąż - przyzwoity film, który z czystym sumieniem mogę polecić.
Myślę że oni wybierali takie "zahukane" pary, którymi można bylo manipulować i imponować swoim "wyzwoleniem", ten seks kiedy wołała ich córka,po scenie z obściskiwaniem w restauracji, wykrzykiwanie na tej piaskowni, czy zwierzanie się w samochodzie, oni się nimi fascynowali, z bolesnym skutkiem. Największy minus to dla mnie brak wyjaśnienia, dlaczego te zamiany dzieci i morderstwa
Moim zdaniem morderstwa były podyktowane względami materialnymi. Zawsze coś po ofiarach można było sprzedać a jakimś tam momencie koleś wyraźnie mówi, że "on nie uznaje pracy". Z dziećmi trochę trudniej - ale można to podpisać pod ich ogólne zepsucie, perwersję.
Właśnie w twoim komentarzu i mojej odpowiedzi po raz kolejny mamy dowód na nijakość, nieszczelność scenariusza. Bo pomysł fajny, gdyby było inaczej w ogóle nie byłoby żadnego wpisu, dyskusji. Tymczasem, jest w tym filmie coś co sprawia, że się to ogląda i to całkiem przyjemnie. Tym bardziej szkoda, że w sumie łatwe do naprawienia mankamenty psują radość z seansu.
Wedlug mnie, dzieci byly im potrzebne aby wydali sie bardziej wiarygodni - 'latwiej ' jest zaufac parze z dzieckiem, uzywali tez dzieci jako wymowki do spotkan. Ale dzieci musieli wymieniac, bo nawet dziecko z obcietym jezykiem w koncu bedzie probowac pytac o pomoc. W filmie chlopiec probowal pokazac mezczyznie swoj brak jezyka; w nocy plakal- takie wolanie o pomoc. Musieli sie go pozbyc zeby ich nie wydal i zastapili go nowym dzieckiem, ktore na poczatku moze sie bardziej bac szukac pomocy.
(spoiler)
Zgadzam sie z Toba. Ciekawie pewne rzeczy byly ukazane i to jak, zwlaszcza Bjoern, fascynowal sie tym malzenstwem. Jak na wiecej pozwalal im wchodzic sobie na glowe badz przekraczac granice.
Dla mnie niewiarygodnym bylo, ze Bjoern nie wykazal....zadnej walki? Przeciez oni nie mieli ani przewagi liczebnej, ani super broni. A on prawie wcale nie walczyl. I to ukamieniowanie na koncu....ze nawet nie probowali uciec. Kompletnie sie poddali, a przeciez mieli corke do uratowania.
Z koleji zdaje mi sie, ze ta zmiana dzieci to tez przez ich charakter i przemoc. Byc moze w ktoryms punkcie, albo sie nudzili dzieckiem, albo nie spelnialo ich oczekiwan badz ten facet w przyplywie agresji zabijal je. No i potem brakowalo im dzieciaka to sobie nowe kradli.
Zagadzam się z tobą jednak parę ciosówpiescia które protag onista otrzymał znaczyło że opór daremny
Ciekawe dlaczego bjoern nie powiedział żonie że znalazł zdjęcia i martwego chłopca w basenie
Zapewne dlatego żeby ich nie przerazić. Wydaje mi się, że całą historię trzeba czytać raczej metaforycznie, bo wyjaśnienia "dlaczego" tak a nie inaczej, nie ma. "Dlaczego to robicie? Bo nam na to pozwalacie".
Protagonista nie walczył bo oberwał parę razy i uznał że opór jest daremny
Co rażące że żonie nie powiedział że znalazł zdjęcia par z dzieckiem i zabitego synka w basenie
To akurat miałeś wyłożone na tacy, oni żyli z pieniędzy ofiar, Patrick wprost mówi, że nie pracuje i nie uznaje pracy, a dziecko traktowali jak wabik, do naganiania kolejnych naiwnych, widać, że Karin tresuje je jak zwierzaka. Ze względu na traumę takie dziecko wymieniali co sezon.
gdyby to były czysto, nazwijmy, merkantylne względy, nie trzymaliby tych wszystkich zdjęć na ścianie
Najbardziej niewiarygodne była galeria zdjęć rodzin i ich walizki. Jedno zaginięcie trzyosobowej rodziny spowodowałoby ogólnokrajową panikę, a tu mieliśmy kilkanaście jak nie kilkadziesiąt takich przypadków.
ale one nie byly z jednego i tego samego kraju. Para w filmie byla z Dani, masz tez, ze pozaja te pary podczas wakacji i potem zapraszaja do siebie
To i tak nie rozwiązuje kwestii dlaczego psychole nie zostali ostatecznie złapani. Przecież robi się międzynarodowe śledztwa, poza tym z pewnością pary mówiły jakimś swoim znajomym/rodzinie gdzie jadą, więc organy ścigania i tak mogłyby do nich dojść.
jakby dobre organy ścigania były, to i może. Ale my z tego filmu nie znamy żadnej osi czasu ani natężenia morderstw. Prawda jest taka, że też nie wiadomo na ile znajomi byli poinformowani gdzie ktoś jedzie. Komunikacja między policją między różnymi jurysdykcjami jest strasznie wolna (masa formalności, Interpol itp, na wszystko trzeba mieć wtedy twarde dowody). Także naciąganie może to być prawdopodobne. Mi się bardziej nei chce wierzyć w ten grób ukamieniowania na plaży....chyba, że to teren prywatny, ale że tak po prostu zostawili i nic?
A pamiętasz sprawę Madeleine McCann? Taki szum medialny się wokół jej sprawy zrobił, że nawet ludzie z innych kontynentów kojarzyli jak ona wyglądała. To teraz sobie wyobraź, że z pewnością rodziny tych wszystkich rodzin też na pewno zrobiły by raban na ile się da aby odnaleźć swoich bliskich. Tak więc nie ma opcji aby para sobie przez lata żyła i nikt nie wpadł na ich trop. Przecież ludzie zostawiają po sobie różnego rodzaju ślady, jakieś nagrania z kamer, jak się zapłaci kartą to też jest ślad, że się w danym miejscu było. Sama też podałaś dobry argument dlaczego mieliby ich złapać, a chodzi mi oczywiście o niedbanie o zatarciu śladów swoich zbrodni.
Dlatego napisałam, że w sumie nie wiemy nic o tym ile to trwało (można zgadnąć po ilości ofiar tylko) i jka to eskalowało. To, że o czymś słyszano nie oznacza, że policja szybciej i łatwiej pracuje. Wiele morderstw właśnie uchodzi płazem przez lata jeżeli są na obcym terenie i międzynarodowych ofiarach (najbardziej znane przypadki z Tajlandii (Khao). I tylko ten fakt przytaczam, że nie jet tak szybko jak się wydawać może w takich przypadkach. Masa ludzi dziennie jest "zagubiona", naprawdę nie działa to jak myślimy w filmach.dlatego może to być w sposób naciągany możliwe, że ta para przez lata robiła co chciała. Zwłaszcza gdy dzieci mogły się uczyć w domu. Z resztą się z Tobą zgodzę.
No ale wystarczyło zdjęcie na lodówce gdyby policja zrobiła nalot to już po nich
Oczywiście, ale nie żyjemy w Ameryce, ani lokalizacja w filmie to nie Ameryka i policja nie może od tak sobie robić nalotów i przeszukiwań domu. Zwłaszcza, że to Holandia - oni są jeszcze bardziej "postępowi". Na to musi być nakaz sądowy, a do niego podstawy. Podstawą do nalotu nie jest znajomość z wakacji.
Kluczem do zrozumienia całego tego filmu jest zdanie "bo nam na to pozwalacie". Nie chodzi tu tylko o to dlaczego zrobili to tej parze ale też wszystkim poprzednim. O ile były poprzednie bo na tych fotkach nie muszą być ofiary. Ale polityka przyzwolenia spowodowała że są bezkarni, policja jest tam bezradna, ludzie nauczeni są potulności, karności i ślepego posłuszeństwa wobec ustalonych odgórnie norm. Oduczono ich wszelkiej agresji dlatego są jak zwierzęta idące na rzeź. Ich los już jest przesądzony i niebawem padną ofiarą takich, którzy gdzieś mają normy społeczne i zasady. A takich ludzi jest tam coraz więcej i przybywa z każdym dniem. Ten film to metafora pokazująca upadek tych rozwiniętych, postępowych społeczeństw.
Przecież my zrozumieliśmy film, bardziej dyskutujemy dlaczego nie zostali złapani przez policję pomimo, że teoretycznie (jeśli uznamy zdjęcia jako memento po poprzednich ofiarach) są seryjnymi mordercami.
Dla mnie też, jak wcześniej wspomniałam, mimo zrozumienia, że pozwalano im przekraczać granicę, nie jest do pojęcia to, że będąc w sytuacji zagrożenia życia - nie jest powiedziane dość. Jedna sprawa dać sobie wejść na głowę, dać sobą poniewierać, ale w sytuacji zagrożenia życia jest zawsze flight bądź fight. Jeśli nie, to być może z tym "postępowym społeczeństwem" weszliśmy na nowy etap ewolucji - gdzie instynkt przetrwania zanikł na rzecz uleganiu komuś kto ma więcej followersow (w to wliczam rządy ulegające różnym ruchom, w tym nadmiernej poprawności politycznej)
Może właśnie w tym tkwi największy problem. W absurdalnej poprawności politycznej, która pozbawiła ludzi naturalnych instynktów. Po tym co się dzieje w tej postępowej części Europy widać że w imię grzeczności, bycia kulturalnym i panicznym strachu przed urażeniem kogokolwiek tamtejsi ludzie stracili resztki rozsądku. Może i policja jest tam tak zastraszona że boi się cokolwiek zrobić a jedyne co potrafią to pałować tych nielicznych ludzi, którzy jeszcze próbują protestować przeciwko tym absurdom.
Bohaterowie filmu najwyraźniej stracili instynkt przetrwania bo jak inaczej wytłumaczyć ich zachowanie? Przeciwnicy nawet nie są uzbrojeni ani nie mają przewagi liczebnej a oni potulnie wypełniają ich rozkazy. Nawet odebranie im dziecka nie powoduje u nich agresji, są apatyczni i jedynie potrafią lamentować.
A co do morderstw to w zasadzie nie jest powiedziane że oni zabili te wszystkie pary. Widzimy tylko zdjęcia ale możemy tylko przypuszczać że zabili tych ludzi. Inna sprawa z dziećmi, ewidentnie je porywali a to już powinno wywołać duże poruszenie więc ten aspekt w filmie jest dziwnie pokazany.
Tak, też właśnie w tym kierunku myślę. Wciąż jednak nie chce mi się wierzyć, że to pranie mózgu dotknęło by Policja... Chociaż. W krajach skandynawskich jest ona w inny sposób postrzegana niż taka np. Amerykańska. Może też bardziej postępowa, ciekawy trop. Bardziej chce mi się wierzyć, że rodzina, znajomi, sąsiedzi nie wykazali się zbyt dużym zainteresowaniem by zgłosić to, bądź aż tak dociekać (jeżeli weźmiemy pod uwagę i założymy zwiększone zoobojetnienie społeczeństwa)
"A co do morderstw to w zasadzie nie jest powiedziane że oni zabili te wszystkie pary"
- lol.
Nie eee nie zabijali ich. Na pewno nie xd
Właśnie przeszukuję forum, czy ktoś też miał spostrzeżenie, że kilkanaście (wnosząc po liczbie walizek, aparatów i zdjęć) zaginionych rodzin na holenderskiej prowincji wzbudziłoby podejrzenia. Plus: gdzie są ciała? Co robią z samochodami? No chyba że wszyscy inni dolatywali samolotami.
W tej kwestii musimy jakoś przełknąć tą ewidentną dziurę logiczną. Zaginięcie tylu rodzin nie mogłoby przejść niezauważone i nie mogliby po prostu trzymać tego wszystkiego w jednym pokoju.
a gdzie można ten film obejrzeć? Komentujecie, ale ja nie widzę, jakoby był gdzieś dostępny, zwłaszcza z polskimi napisami.
z angielskimi napisami to prawie wszędzie, wystarczy tytuł plus @watch online w google wpisać. Po polsku jest na CDA (napisy), ale nie wiem jaka jakość bo tam nie oglądałam. cda pl video/12110313e4
Hejka, ponawiam pytanie o to, gdzie można obejrzeć film z polskim tłumaczeniem, na CDA nie ma. Jakiś link, proszę?
Chyba Borys musnął trochę istoty rzeczy, ale mimo wszystkich wad filmu potrzeba mi było takiego ciężkiego, europejskiego kina, oj nawet bardzo;)
Uwaga, będą spojlery.
Co do nieścisłości w scenariuszu, ja uważam, że właśnie wszystko się łączy. Kluczowe są słowa tytułu tego wątku "Bo mi na to pozwalacie". Nic nie poradzę, ale Bjorn ( bardziej on jako facet i głowa rodziny) i Louise są, w pewnym sensie, chyba większymi antybohaterami niż Patrick i Karin.
Żadna czerwona lapmka nie wywołała u nich definitywnego odwrotu. Z drugiej strony mam podejrzenia, że Bjorn kreowany jest tu na kogoś z problemami psychicznymi, może i depresją, co klarownie ukazuje scena w aucie, gdy dwóch panów sobie rozmawia w kamieniołomach, czy tam piaskowni. Ściśle mówiąc, będąc w momencie życia, w którym psychika mu siadła, dał sobą manipulować. Jeszcze w scenach z wakacji, duży nacisk kładzie się na to, że Patrick bardzo parę wychwala w każdej niemalże sytuacji, a im bardzo to schlebia.
Louise wcale nie pomaga. Tak samo zahukana i niepewna siebie. Zwróćcie uwagę, że najczęściej trudne sytuacje pozostawia mężowi, by ten się tłumaczył lub by zwrócił uwagę. Sama raczej milczy i potakuje (jest oczywiście parę wyjątków, gdy sama wybucha, ale potem znów się wycofuje).
Jest też jedna rzecz, która może być godna uwagi. Tytuł oryginalny jest adekwatnie przetłumaczony na polski, ale angielski tytuł to "Speak no evil". To nasuwa mi myśl, że faktycznie Bjorn i Louise byli bardzo ułożeni i grzeczni. Chociażby jedna z pierwszych już scen, gdy Patrick pyta, czy leżak jest wolny, Bjorn mu go oddaje, mimo iż dosadnie pokazane jest, że jest to miejsce Agnes.
Podczas całego filmu padają dziesiątki słów "proszę", "dziękuję" i innych zwrotów grzecznościowych, nawet, gdy sytuacja wymaga dosadności i jawnego sprzeciwu. Jednym słowem "bo mi na to pozwalacie" też może odnosić się tu do tego, że nadmierna grzeczność i nienaturalne wręcz unikanie konfliktów Duńczyków, pozwoliło Patrickowi i Karin zrobić to, co zrobili.
Co do dzieci i ich podmianek, też jestem zdania, że to jest element praktyczny. Po pierwsze, "stare dziecko" może faktycznie czuć się pewniej i odważniej szukać pomocy, a po drugie być może ma na celu zmylić ewentualne śledztwo. Para z chłopcem, która mogłaby być na czyimś celowniku, to nie jest przecież para z dziewczynką. Trzeba by było też zwrócić uwagę na to, jak dzieci zamieniały się na tych wszystkich fotografiach. Zdaje mi się, że chłopiec-dziewczynka-chłopiec-dziewczynka.
Jedyna nieścisłość, to fakt, że tyle rodzin znikało, a nikt ich jeszcze nie złapał, szczególnie, że na lodówce ofiar jest zdjęcie wszystkich z zaproszeniem do Holandii. No, ale wiadomo, jakieś buble scenariuszowe muszą być.
Moim zdaniem zdjęcia były konieczne, by uświadomić widzom/Bjornowi że chłopiec był jedną z wielu dzieciecych ofiar. Zresztą te dzieci były największą wadą scenariusza. Bo jednym jest zamordowanie kogoś a czym innym paradowanie z porwanym dzieckiem. Niemniej film znakomity i mocno oddziałujący na widza.
Pomimo tego że już przy pierwszym spotkaniu obu par,jasne jest,kto będzie w tej histori katem a kto ofiarą,to cięzko jest dam temu wszystkiemu wiare...zwłaszcza w końcowych scenach.Kto dałby odebrać sobie dziecko w ten sposób w ogóle niewalcząc ? a najlepsze że ich oprawcy nieużywali w ogóle żadnej broni,nawet noża.Para tych zwyroli robiła to najwidoczniej dla zabawy,bo nieczerpali z tego jakiś wymiernych korzyści finansowych.Mimo wszysko jest to dobre i ciężkie kino dosyć,niespotykane jak na europejskie standardy,
No to mnie właśnie najbardziej raziło - jak oni nic nie walczyli? Ani o córkę, ani o życie? Bardzo niewiarygodne przy tam jak są historię jakie rzeczy ludzie potrafią zrobić walcząc o życie. A oni się dali...ukamieniować
ostatnie 20 minut to najsłabszy element filmu. czynnik zewnętrzny w postaci tego faceta "opiekunki" i zestaw aparatów w szopie sugeruje wątek pedofilski ale mimo wszystko strasznie bzdurnie to rozwiązali fabularnie. o ile 3/4 filmu ma fajnie zagęszczony klimat o tyle wszystko koncertowo jest zwalone na sam koniec. patrząc jak obcy facet robi krzywde dziecku kazdy normalny rodzic zareagowałby agresją a tymczasem mamy tu pokaz byćia piz*** u męża i nieporadności u żony. ogółem ciężko polecić film, dobrze sie zaczyna ale zmarnowany potencjał.
Dobrze się oglądało, ale rzeczywiście skręciło to im bliżej końca w jakieś symboliczne tony, niekoniecznie wiarygodne zresztą...
Bjorn płacił kartą w spelunie, chyba że była jakaś podstawiona, w trakcie poszukiwań mogliby dojrzec więcej szczegółów. Może istotniejszy jest tu motyw dzieci, chociaż też trudno powiedzieć - odgrywają zasadnicza rolę w tym całym procederze, możliwe że ta chora rodzinka to część jakiejś większej siatki, która żyje w podobny sposób. To ukamieniowanie to też dziwna śmierć, ja tu dojrzałem nawet jakiś dekadencki marazm i grzeczność poprawnych Europejczyków wobec najróżniejszych przybyszy i obcych ogólnie, zresztą te słowa pozwalacie na to dają do myślenia, boby szerzyć zło, wystarczy odwracać oczy albo przytakiwać...
Przerażenie, strach odbierają jakąkolwiek moc sprawczą, paraliżują nas. Stą ten brak walki. Oni byli sparaliżowani tym, co się dzieje, ja tak to rozumiem...
Też o tym wiem, ale z drugiej strony, jak masz o kogo walczyć i chronić to włącza się adrenalina i "supermocne" rodzica /kochanka
tyle sobie wiemy ile nas sprawdzono, w domciu przed kompem możemy gdybać że byśmy walczyli ale jak by było w prawdziwej sytuacji?
Po to mamy forum by sobie gdybać. Ale gdybanie jest jednak w statystykach uzasadnione. W większości jest flight or fight, a w przypadku rodziców gdy zagrożone jest dziecko - zazwyczaj jest fight. Podważając swój argument - muszę zaznaczyć, że sa i rodzice co mordują i swoje dzieci. Także jest to taki pół na pół argument.
Jednak też prawdą jest, że ludzie się zmieniają w tych czasach i są tacy, co im pozerstwo imponuje u pozwalają sobie wchodzić na głowę i coraz bardziej przekraczać granice.. Więc jakoś I może jest to realistyczne
Bo patrzysz z perspektywy Polski. Na zachodzie już takie właśnie społeczeństwo zaczyna być jak coraz w większej ilości jak ci Duńczycy.
Patrzę z mojej perspektywy. Ale też mieszkam już dekadę "na zachodzie" i wcale takiego społeczeństwa nie widzę. Przynajmniej nie w moim mieście.
Ale po to też jest forum, żeby dyskutować
To bylo kompletnie wiarygodne. Zamiescilem o tym wlasnie post. Jak Ci sie nie chce szukac, to zobacz tu: Nie zgadzam sie z wieloma przedmowcami, jakoby film byl pozbawiony sensu, a bohaterowie (ofiary) dzialaly nielogicznie.
Po pierwsze - ich niepewnosc byla zrozumiala, gdyz ze strony oprawcow dostawali sprzeczne sygnaly. Powody do niepokoju byly w glownej mierze dosc blahe, a zaraz po nich nastepowaly chwile normalnosci. Pod tym wzgledem psychole roznili sie od tych w Funny Games (ktorym chyba Goscie sie inspirowali), gdzie wlasciwie od poczatku toczyla sie gra oparta na fizycznej i psychicznej przemocy.
Po drugie, co do kroliczka - dzieci maja swoje ukochane pluszaki, bez ktorych zle sie czuja. Brzemienna w skutach decyzja ojca, by sie po niego wrocic, nie jest bezsensowna. W koncu nie wiedzial na tym etapie, ze ma do czynienia z mordercami.
Po trzecie, co do posluszenstwa ofiar. Byli naiwni, niepewni, niezdecydowani, bo byli po prostu dobrymi ludzmi, kochajacymi i szanujacymi sie nawzajem, niezdolnymi do przemocy, co niestety okazalo sie najwieksza slaboscia bezwzglednie wykorzystana przez ich wrogow. Film mozna odczytywac jako krytyke takiego modelu spolecznego, w ktorym przemoc jest traktowana jako najwieksze zlo i nawet najmniejsze jej przejawy sa stygmatyzowane. Tutaj wyczuwam inspiracje 'W innym swiecie' Bier, w ktorym autorka pokazuje, ze niechec do przemocy powinna miec swoje granice, gdy w gre wchodzi ochrona zycia niewinnych. A czemu byli posluszni az do konca? Coz, a czemu Niemcom udalo sie przeprowadzic Holokaust, czemu ofiary szly poslusznie do komor gazowych, albo czemu szly na stracenie w Babim Jarze, mimo ze znacznie przewyzszali swoich opracow liczebnoscia? Chyba tak dziala paralizujacy strach i niedowierzanie, ze ludzie moga tak po prostu mordowac innych ludzi.
Film ten mozna takze interpretowac, do czego sie sklaniam, jako krytyke Danii i Dunczykow po prostu. To zauwazyl jeden z komentujacych - skoro powierzaja opieke nad dzieckim glownie panstwu (instytucji), to czemu nie obcej osobie na jedna noc? Scena wyjscia na impreze byla moim zdaniem kluczowa, dla oprawcow stanowila test, czy Holendrzy pojda czy nie. I sprytnie to ukartowali - wychodzimy, jest opiekun, wiec dzieci sa bezpieczne, ale trzeba sie pospieszyc, bo juz kolega trabi i ponagla. Ja jako ojciec bym tak nie postapil - przeciez nie bylo mowy, by nie brac dzieci, a corka juz zamarzyla o frytkach. Wiec albo zabieramy dzieci i jedziemy razem, albo sory, odwolujemy akcje, jedzcie bez nas. Jednak para Holendrow postapila odwrotnie, powierzajac swoje dziecko kompletnie obcej osobie. Wtedy byli juz straceni. Film trudny, meczacy (jak Funny Games) i pesymistyczny, jednak logiczny, a przez to realistyczny. Zdecydowanie nie horror, ale thriller psychologiczny, sklaniajacy do refleksji.